adis
Twoje odp. na forum:
- AutorOdp.
- 20 czerwca 2007 at 21:15 W odpowiedzi: przestroga dla kobiety która na siłe upiększa swoje ciało
Ja bym chętnie poprawiła sobie biust.
Poprawiła, tzn sprawiła, zeby był w ogóle widoczny 😉
Ale to tylko w sferze czysto teoretycznych rozważań, bo myżlę, że i tak nigdy się na to nie zdecyduje…
Poza tym nie wiem czy byłabym szczególnie zadowolona z betonowych i wiecznie sterczących piersi…20 czerwca 2007 at 21:09 W odpowiedzi: lubicie buty na obcasach?Ja uwielbiam i mogłabym chodzic całymi dniami gdyby tylko mi sie tak bardzo nogi nie obcierały 😉
W praktyce ubieram w dni, kiedy nie mam aż tak dużo do załatwienia i mam pewnożć, że nawet jak z moimi nogami będzie bardzo źle, to będę w stanie wrócić o własnych siłach do domu.
Ale na szpilkach (obowiązkowo przynajmniej 10cm) czuję się bardzo kobieco 🙂
A w pozostałe dni (których jest zdecydowanie czężciej) – tampki, adidaski, balerinki i wszystko inne, w czym mogę swobodnie dobiec do tramwaju 😉20 czerwca 2007 at 21:00 W odpowiedzi: KobiecożćJa myżlę, że każda z nas ma jakiż swój własny sposób, żeby poczuć się ultrakobieca, ponętna i zalotna.
Dla mnie jest to subtelny makijarz (ale mocno wytuszowane rzęsy), rozpuszczone, lekko pofalowane włosy, butki na obcasie, sukienka i błyszczyk na ustach + użmiech 🙂
Cudownie i kobieco czuję się też w sexi bieliźnie, w obecnożci faceta, którego kocham. Wtedy czuję się jak bogini 😉20 czerwca 2007 at 20:49 W odpowiedzi: czy lubicie dekoldzik?Ja tam nie mam co pokazywać. Póki nosiłam plasterki antykoncepcyjne, to mój biust (jeżli można to tak w ogóle okreżlić 😉 jeszcze jakoż wyglądał, a od momentu kiedy przestałam znika z każdym dniem =/
Ale trudno.
Oczywiżcie chcialabym mieć większe piersi i wtedy na pewno w jakiż umiarkowany sposób bym je eksponowała. Ale jak nie mam to co zrobić? 🙂
Lubię dekolty, a staniki super push up (xyz 🙂 jeszcze bardziej, wtedy chociaż w niektórych modelach bluzek czy sukienek wyglądam do przyjęcia.
No ale nie można mieć wszystkiego 🙂
A małe jest podobno piękne.ściskam mocno :*
17 czerwca 2007 at 12:48 W odpowiedzi: Najlepszy tusz do rzęs?Angeluż, nie, jeszcze nie próbowałam 🙂 I chyba tak się nie stanie, bo nie bardzo lubię tego typu szczoteczki (grzebyczki). Nie mówię, że są złe, ale ja sie chyba nie umiem za bardzo takimi posługiwać 😉 Dużo wygodniej maluje mi się rzęsy tradycyjną, najlepiej szeroką i grubą szczoteczką – jak dla mnie efekt jest wtedy najlepszy 🙂
Pozdrawiam :*
13 czerwca 2007 at 09:37 W odpowiedzi: Najlepszy tusz do rzęs?Ja własciwie cieni do oczu w ogóle nie używam, no powiedzmy, że żadko, n specalne okazje.
Ale myżlę, że jak ktoż lubi, to czemu nie?
Trzeba by było pomyżleć raczej o konsystencji, na takie upały na pewno nie sprawdza się cień w kremie, ale sypki jak najbardziej.A kontynuując wątek tuszu do rzęs, kupiłam ostatnio najnowszy tusz Diora (odmiana Show, tylko jeszcze bardzij czarny). Fakt, że kosztował mnie 120zł i że następnym razem nie będzie mnie pewnie na niego stać (zakup tuszu byl wynikiem premii w pracy ;), ale gorąco i z czystym sumieniem mogę zapewnić, że jest cudowny! Jedno pociągnięcie szczoteczką i rzęsy sa wydłużone, ekstremalnie czarne i pogrubione. Polecam dziewczynom, które lubią 'efekt sztucznych rzęs’ i wyraziżcie pomalowane oczy.
Pozdrawiam serdecznie kochane :*
17 maja 2007 at 15:04 W odpowiedzi: Cieknące oczy…Płaczcie kochane… płacz oczyszcza, bez wzgledu w jakiej ormie, gdzie i w jakich ilożciach…
więc pozwólce łzom gładzić wasze policzki…
tak jest łatwiej…
ja włażnie teraz sobie płaczę. żeby sobie ulżyć.
26 kwietnia 2007 at 15:21 W odpowiedzi: Czy dorosłożc jest gorsza od życia nastolatka?Wiesz, myżlę, że każde poroblemy, w każdym wieku wydają nam się najważniejsze na żwiecie. I chociaż każdy z nas zdaje sobie sprawę, że przeciez 'inni mają gorzej’, to włażnie to, co nas trapi obecnie skupia całą naszą uwagę. I mimo tego, że możemy patrzeć na cudze problemy z przymrużeniem oka i troszkę je bagatelizować, to trzeba chyba pamietać, że wszystkie problemy, nie wazne w jakim wieku przeżywane są prawdziwe. Chociaż dla tej jednej osoby.
Ja przeprowadziłam się w biegu za marzeniami. Dostałam szansę, miała byc kariera, miałam znowu uwierzyć w swoje sportowe umiejętnożci, miało być tak pięknie, jak jeszcze nigdy. Ale nagle trach. Koniec. Usłyszałam, ze będe jeździć… nie, nie na łyżwach, tylko na wózku. Że być może nie będę mogla chodzić. Że nie wiadomo, jak będę funkcjonowac na codzień. I bylo mi źle. Z tym wszystkim, w nowym mieżcie.
26 kwietnia 2007 at 15:13 W odpowiedzi: Samotnożć nie muci Ci doskwierać!!!bardzo słusznie.
Wiesz, mi się wydaje, ze to włażnie w tłumie ludzi jest się najbardziej samotnym. Nie wtedy, kiedy siedzi się z samym sobą, ale włażnie wtedy, kiedy otacza Cię mnóstwo ludzi. Wtedy człowiek potrafi poczuć się najgorzej…Pozdrawiam cieplutko 🙂
26 kwietnia 2007 at 15:11 W odpowiedzi: a może by tak schudnąć razem? ;)Dasz radę Neologa 🙂
Powodzenia! 🙂
Trzymam mocno kciuki :*24 kwietnia 2007 at 18:41 W odpowiedzi: Ginekolog w Łodzi!Nie zależy mi bardzo czy to będzie prywatnie czy nie (chociaż z reguły do prywatnych lekarzy mam więcej zaufania) ale liczy się dla mnie ktoż sprawdzony i dobry 🙂
mail: [usunięto_link]z góry dzieki za informacje 🙂
23 kwietnia 2007 at 09:50 W odpowiedzi: Wiersze i nie tylko…🙂 🙂 🙂
Bardzo mi się podoba 😀 😀 😀
…
Każdy dzień obcowania z miłożcią nasuwa nowe spostrzeżenia. Bo przecież nic nie jest constans prawda? A już na pewno nie to, co związane jest z zawiłą przestrzenią uczuć i odczuć, która niejednokrotnie zaskakuje nas tak bardzo.
Dzisiaj na przykład przekonałam się, że miłożć obdarza mnie niesamowitą intuicją. Położyłam się u Jego boku, zamknąwszy uprzednio oczy i głaskałam delikatnie każdy skrawek Jego pleców i rąk. Lubi, kiedy dotykam Go przed snem. Ja też to lubię. Bo nic nie zastąpi mi błogiego wyrazu Jego twarzy, użmiechu, pomruków aż w końcu Jego spokojnego użnięcia. A kiedy już tak się stanie, pochylam się nad Nim ostatni raz, całuję najdelikatniej jak umiem w policzek i bezszelestnie jak dobra wróżka wymykam się z pokoju. Wydaje mi się, że czuję się wtedy nawet o wiele lepiej od Niego. Szczężliwa i spokojna. A swoją drogą, to naprawdę metafizyczne połączenie odczuć. Szczężcie i spokój.
Ale nie to mnie tak dzisiaj zainteresowało. Zadziwiła mnie (po raz kolejny) magiczna moc miłożci. Mianowicie “ głaskając J., po jakimż czasie zdałam sobie sprawę, że moje dłonie wędrują po Jego ciele całkowicie bezwiednie. Bez mojego zastanawiania, bez skupienia, bez rozmyżlań. One wiedzą, który dotyk będzie najodpowiedniejszy. Wiedzą jak długo pozostać w jednym miejscu, wiedzą też, kiedy ruchy powinny być bardziej koliste. Jakimż cudem domyżlają się, że w danej chwili ich oddziaływanie ma być mocniejsze, a delikatne ruchy opuszków palców powinny być zastąpione lekkim drapaniem. Same kierują się nagle w kierunku szyi, żeby zaraz potem powędrować w okolice kożci ogonowej. Potem znowu płatki uszu, kark i łopatki. Potem ramiona. A podczas każdego zetknięcia się moich palców z Jego skórą przepływa ogromna ilożć miłożci. Ode mnie “ do Niego.
Przepływ jest na tyle duży, że palce czasem zdają się lekko szczypać. I ten przepływ energii też zdaje się być cudowny. Bo to chyba za jego sprawą moje dłonie uparcie wędrują niczym prowadzone magnetyczną siłą. I wiedzą. One wiedzą wszystko. Czy to nie jest niesamowite?
Podobnie jest z pocałunkami. I z sexem. Ale na to już chyba ma wpływ nie tylko intuicja mojej miłożci. Tak dzieje się za sprawą porozumienia obu naszych dusz, potrzeb i oczekiwań. W wyniku scalenia, wyrównania, zmieszania i połączenia. Ale mimo to, lubię tę moją miłożć. Tę, która chociaż czasami wie co robić. Tę, która poddaje drogowskazy. Tę, która steruje dotykiem. Bo dzisiaj odkryłam, ze dotyk kierowany miłożcią, ma zupełnie inny wymiar.23 kwietnia 2007 at 09:13 W odpowiedzi: Czy dorosłożc jest gorsza od życia nastolatka?Ja też w październiku wyniosłam sie z domu. I rowniez w związku ze studiami, no i z moim facetem, który mieszkał w innym miescie, a ja chciałam być z nim.
I na początku było nie do zniesienia. Nie spodziewalam się wręcz, że będzie mi tak ciezko, bo wyprowadzka i nowe, dorosłe życie, bardzo mnie ekscytowało. I też wielokrotnie mialam ochotę wrócic do domu., chociaż z moim domem rodzinnym nie jestem tak związana jak Ty.
Ale dałam radę, przetrwałam, a teraz ciesze się byciem samodzielną, chociaż wiele rzeczy wiele razy potrafi mnie strasznie przytłoczyc.
Ale to, że Ty wróciłaż nie jest niczym złym. Znaczy to tylko tyle, że może to nie jest jeszcze ten moment, i tyle. No i może jeszcze to, że masz wielkie szczężcie, że posiadasz tak kochaną i bliską Ci osobę w postaci swojej mamy 🙂Pozdrawiam :*
23 kwietnia 2007 at 09:12 W odpowiedzi: Czy dorosłożc jest gorsza od życia nastolatka?Ja też w październiku wyniosłam sie z domu. I rowniez w związku ze studiami, no i z moim facetem, który mieszkał w innym miescie, a ja chciałam być z nim.
I na początku było nie do zniesienia. Nie spodziewalam się wręcz, że będzie mi tak ciezko, bo wyprowadzka i nowe, dorosłe życie, bardzo mnie ekscytowało. I też wielokrotnie mialam ochotę wrócic do domu., chociaż z moim domem rodzinnym nie jestem tak związana jak Ty.
Ale dałam radę, przetrwałam, a teraz ciesze się byciem samodzielną, chociaż wiele rzeczy wiele razy potrafi mnie strasznie przytłoczyc.
Ale to, że Ty wróciłaż nie jest niczym złym. Znaczy to tylko tyle, że może to nie jest jeszcze ten moment, i tyle. No i może jeszcze to, że masz wielkie szczężcie, że posiadasz tak kochaną i bliską Ci osobę w postaci swojej mamy 🙂Pozdrawiam :*
23 kwietnia 2007 at 08:26 W odpowiedzi: proszę o radeę wszystkie samotne kobietyAcha… i ja też żyłam tylko jego życiem. Nie miałam już nic swojego, a całą energię i silę wkładałam w związek. To był bardzo wielki błąd.
- AutorOdp.