adis
Twoje odp. na forum:
- AutorOdp.
- 7 stycznia 2008 at 20:31 W odpowiedzi: Proszę poradźcie!!zawalona znajomożć..
Masz rację oczywiżcie, ale może to wynikało tylko ze zwykłej nieżmiałożci? Może musiałoby potrwac trochę czasu, zanim Wera mogłaby się otworzyć? Jeżli ten mężczyzna zobaczył w niej coż interesującego (czego Ci Wera, jeżli tego włażnie chcesz), to pewnie da im jeszcze szanse.
Chociaż z drugiej strony, może faktycznie jest coż nie tak ze znajomożcią, która wywołuje takie hmm… zawstydzenie? brak wiary w siebie?7 stycznia 2008 at 19:51 W odpowiedzi: Proszę poradźcie!!zawalona znajomożć..@Olguż wrote:
Jeżli Ci na nim zależy (pytanie czy tak szybko już to wiesz?) to możesz spróbować nawiązać z nim kontakt, ale odpowiedz sobie na pytanie, czy potrafiłabyż być z facetem, którego obecnożć Cię tak paraliżuje?
Hmm… to chyba nie jest kwestia paraliżu, tylko zwyczajnej chęci zrobienia dobrego wrażenia. Która z nas nie miała takiej sytuacji, kiedy w czsie rozmowy z boskim facetem nie mogła wydusic słowa, albo bała się to zrobić, żeby nie powiedzieć nic glupiego? 🙂 Ja myżlę, ze to uroczy etap poznawania siebie i jeżli temu mężczyźnie też na Tobie zależy, to nie powinien przekreżlać Waszej znajomożci. Myżlę, że powinnaż powiedzieć mu (napisać) dlaczego wyszło tak, a nie inaczej, dodając temu może troszkę humoru. Jeżli jest w porządku, to na pewno to zrozumie 🙂
Powodzenia 🙂
[usunięto_link] wrote:
„w takim wieku sie wszystko ksztautuje” –BZDURA
ile z Was w wieku nastu lat zastanawiala sie nad tym co Perluss? pewnie malo ktora dopuszcza do siebei mysl o sexie z kobieta „bez wacka”<-- jak to Czesio mowi :wink:Niech kazdy robi to w czym jest szczesliwy-bez wzgledy na wiek-trzeba zyc w zgodzie ze soba!! ❗zgadzam się. Hormony, czy wiek dojrzewania nie mają tutaj nic do rzeczy!
Perluss,
na pewno jesteż wyjątkową osobą i jestem przekonana, że znajdziesz dziewczynę, z którą będziesz ogromnie szczężliwa. Może nie od razu, ale wszystko w swoim czasie. a teraz użmiechaj się i nie myżl o sobie, czy o tej sytuacji w zadnych negatywnych kategoriach.
Jeszcze zażwieci słońce, nie martw się 🙂Pozdrawiam cieplutko.
7 stycznia 2008 at 19:34 W odpowiedzi: Ciezki problem… nieszczesliwa milosc co robic?Ja myżlę, ze warto spróbować… tym bardziej, że chyba sam gdzies tam w żrodku tego chcesz 🙂 Jeżli nie spróbujesz, to nigdy się nie dowiesz, czy czasami nie jest to włażnie ta szansa i ta osoba, z którą pisane jest Ci przeżyć najcudowniejsza miłożć. Pomimo tego wszystkiego, co nie było na pewno latwe, ale już przecież minęło… ja spróbowałabym zaufać. A wlażciwie, to dokladnie tak zrobiłam. Mój związek był cholernie trudny. Wlażciwie prawie 3 lata dążyliżmy oboje do tego, żeby wyglądało tak cudownie jak jest teraz, ale przebyliżmy bardzo długą i bardzo kręta drogę i zdarzalo nam się bardzo mylić. Ale nie żaluję niczego, bo kiedy pomyżlę o tym w jakiej bajce teraz zyjemy, dopisując codziennie kolejny rozdział, to jestem najszczężliwszą osobą na żwiecie.
Spróbuj, bo nigdy nie wiadomo, czy to włażnie ta dziewczyna nie jest tą, z którą będziecie żyli długo i szczężliwie już na zawsze 🙂Pozdrawiam cieplutko i życzę wszystkiego dobrego.
15 lipca 2007 at 19:34 W odpowiedzi: PoTrzeBujE dOrady z 1 OsoBniKiem… i czekam na wasze historA czym jest te parę centymetrów wobec fajnej znajomożci? 🙂
Nie masz się czym przejmować. Przecież to nie o to chodzi… 😉
Jeżli ma być Wam ze sobą dobrze, to nic nie stanie wam na przeszkodzie!A tak na marginesie, to duża ta różnica?
A co do stwierdzenia, że „nie można nikogo zmuszać do miłożci”, to ja też to zrozumiałam w pewnym momencie… i musiałam odpużcić. I zostawiłam J. samemu sobie. Skoro zdecydował, że chce się rozstać, to tak musiało być. Musiałam potraktować Jego decyzję jako dorosłą i w pełni przemyżlaną, chociaż wiedziałam gdzież w głębi, że wcale taka nie była. Ale fakt, że pod koniec, im bardziej się psuło między nami i im bardziej ja chciałam wszystko naprawić, im bardziej chciałam, żeby jednak stwierdził, że mnie kocha – tym było gorzej… minęło trochę czasu, oboje przemyżleliżmy pewne kwestie, oboje wiele zrozumieliżmy. Pozwoliliżmy sytuacji troszkę podążać swoim tempem, wszystko wyszło naturalnie i bez zbędnych analiz. 🙂
15 lipca 2007 at 19:33 W odpowiedzi: PoTrzeBujE dOrady z 1 OsoBniKiem… i czekam na wasze historA czym jest te parę centymetrów wobec fajnej znajomożci? 🙂
Nie masz się czym przejmować. Przecież to nie o to chodzi… 😉
Jeżli ma być Wam ze sobą dobrze, to nic nie stanie wam na przeszkodzie!A tak na marginesie, to duża ta różnica?
A co do stwierdzenia, że „nie można nikogo zmuszać do miłożci”, to ja też to zrozumiałam w pewnym momencie… i musiałam odpużcić. I zostawiłam J. samemu sobie. Skoro zdecydował, że chce się rozstać, to tak musiało być. Musiałam potraktować Jego decyzję jako dorosłą i w pełni przemyżlaną, chociaż wiedziałam gdzież w głębi, że wcale taka nie była. Ale fakt, że pod koniec, im bardziej się psuło między nami i im bardziej ja chciałam wszystko naprawić, im bardziej chciałam, żeby jednak stwierdził, że mnie kocha – tym było gorzej… minęło trochę czasu, oboje przemyżleliżmy pewne kwestie, oboje wiele zrozumieliżmy. Pozwoliliżmy sytuacji troszkę podążać swoim tempem, wszystko wyszło naturalnie i bez zbędnych analiz. 🙂
11 lipca 2007 at 09:24 W odpowiedzi: Czy istnieje przyjaźń między kobietą a mężczyzną ?Macie racje…
Ja mam przyjaciela na dobre i na złe. Takiego od zawsze i na zawsze. I nic tego nie zmieniło przez wiele, chociaż oboje popełniliżmy wobec siebie parę błędów.
A przyjaźń między kobietami hmm… wierzę, że jest, ale z moich damskich przyjaźni niestety za wiele nie zostało… i też przejechałam sie wielokrotnie.
Ale pamiętajmy też, że temat postu dotyczył tego, czy można przyjaźnić się z facetem, z którym się było, a to zupełnie inna sprawa 😉ściskam mocno :*
9 lipca 2007 at 18:08 W odpowiedzi: PoTrzeBujE dOrady z 1 OsoBniKiem… i czekam na wasze historWiem kochana… i dziękuję :* Będę walczyć, bo wiem, gdzież tam w żrodku czuję, że nie moge odpużcić. Przynajmniej do tej pory, choćby nie wiem co (a działo sie dużo) zawsze wiedziałam, że chcę. I zawsze starałam się wierzyc.
Tobie też się uda!
Na pewno!Tylko pamiętaj, że nikogo nie da się zmusić do miłosci…
Ja też musiałam sobie parokrotnie z tego zdać sprawę. Wtedy kiedy J. ranił, zostawiał itd.
Ale nadziei nie wolno tracić. Nie wolno!
Wiara czyni cuda, taka głęboka i wszechogarniająca wiara. I nikt mi już nie powie, ze nie! 😉ściskam :*
8 lipca 2007 at 20:19 W odpowiedzi: czy faceci lubią gdy …Ja myżlę, że faceci lubią – dokładnie tak samo jak i kobiety – oczywiżcie w granicach dobrego smaku. W końcu każdy lubi, jak mu się troszkę połechcze ego 😉 Ale z drugiej strony wydaje mi się, że facet mimo wszystko nie może być do końca pewien co też tej kobiecie siedzi w głowie 🙂
8 lipca 2007 at 20:07 W odpowiedzi: Fryzurka :)To ja dołączę sie do zachwytów nad tego typu fryzurką 🙂 Wygląda naprawdę fajnie, chociaż ja mojego J. przywiązałabym do kaloryfera, jeżli kiedykolwiek zechciałby sobie taką zrobić. Ma cudowne, trochę dluższe włoski (takie pomimo wszystko chyba najbardziej kręcą mnie u facetów – a’la Ashton Kutcher wtedy jak nie jest obcięty na krótko ;), a ja uwielbiam głaskać go po główce i bawić się jednym jedyny maleńkim loczkiem, który robi mu sie kolo skroni 😉
8 lipca 2007 at 19:59 W odpowiedzi: Czy istnieje przyjaźń między kobietą a mężczyzną ?Mój J. zostawił mnie jakoż w lutym. I też obiecywaliżmy sobie, że będziemy przyjaciółmi. I co ciekawsze, chyba naprwdę każde z nas bardzo tego chciało. Tylko niestety… zaraz po rozstaniu nasza przyjaźń wcale przyjaźni nie przypominala – zachowywaliżmy się tak, jakbyżmy nadal byli razem. Potem przyszły chwile kiedy zerwaliżmy kontakt prawie całkowicie. A teraz wiemy, że żadna przyjaźń nie wchodzi w grę. Już wiemy, ze my się poprostu strasznie kochamy! 🙂
8 lipca 2007 at 19:53 W odpowiedzi: Dla kogo chcemy być atrakcyjne?Dokładnie tak Małgosiu! Zgadzam się w 100%.
Wiadomo, że chcę być atrakcyjna dla Niego. Ale wiem, że najbardziej pociągająca jestem kiedy czuję sie dobrze z samą sobą 🙂 To jest chyba taki rodzaj blasku, ktorego nie może dać mi nic innego 🙂A apropo zaniedbywania się… uwielbiam dni, kiedy wiem, ze nie muszę ruszać się z domu dalej niż do najbliższego sklepu. Wtedy ubieram dresy albo szlafrok, włosy zaczesuję gładko w kitkę i w nosie mam to, jak wyglądam. Zamiast soczewek zakładam okulary (co na codzień zdarza mi się bardzo sporadycznie) i wtedy też czuję się cudownie. Tym bardziej, że praca i życie jakie prowadzę zmusza mnie zazwyczaj do bycia elegancką. Taki oddech też jest wskazany 🙂
7 lipca 2007 at 20:58 W odpowiedzi: Wiersze i nie tylko…kolejne z cyklu pisane-przeze-mnie-do-poduchy. 😉
Każdy dzień obcowania z miłożcią nasuwa nowe spostrzeżenia. Bo przecież nic nie jest constans prawda? A już na pewno nie to, co związane jest z zawiłą przestrzenią uczuć i odczuć, która niejednokrotnie zaskakuje nas tak bardzo.
Dzisiaj na przykład przekonałam się, że miłożć obdarza mnie niesamowitą intuicją. Położyłam się u Jego boku, zamknąwszy uprzednio oczy i głaskałam delikatnie każdy skrawek Jego pleców i rąk. Lubi, kiedy dotykam Go przed snem. Ja też to lubię. Bo nic nie zastąpi mi błogiego wyrazu Jego twarzy, użmiechu, pomruków aż w końcu Jego spokojnego użnięcia. A kiedy już tak się stanie, pochylam się nad Nim ostatni raz, całuję najdelikatniej jak umiem w policzek i bezszelestnie jak dobra wróżka wymykam się z pokoju. Wydaje mi się, że czuję się wtedy nawet o wiele lepiej od Niego. Szczężliwa i spokojna. A swoją drogą, to naprawdę metafizyczne połączenie odczuć. Szczężcie i spokój.
Ale nie to mnie tak dzisiaj zainteresowało. Zadziwiła mnie (po raz kolejny) magiczna moc miłożci. Mianowicie “ głaskając J., po jakimż czasie zdałam sobie sprawę, że moje dłonie wędrują po Jego ciele całkowicie bezwiednie. Bez mojego zastanawiania, bez skupienia, bez rozmyżlań. One wiedzą, który dotyk będzie najodpowiedniejszy. Wiedzą jak długo pozostać w jednym miejscu, wiedzą też, kiedy ruchy powinny być bardziej koliste. Jakimż cudem domyżlają się, że w danej chwili ich oddziaływanie ma być mocniejsze, a delikatne ruchy opuszków palców powinny być zastąpione lekkim drapaniem. Same kierują się nagle w kierunku szyi, żeby zaraz potem powędrować w okolice kożci ogonowej. Potem znowu płatki uszu, kark i łopatki. Potem ramiona. A podczas każdego zetknięcia się moich palców z Jego skórą przepływa ogromna ilożć miłożci. Ode mnie “ do Niego.
Przepływ jest na tyle duży, że palce czasem zdają się lekko szczypać. I ten przepływ energii też zdaje się być cudowny. Bo to chyba za jego sprawą moje dłonie uparcie wędrują niczym prowadzone magnetyczną siłą. I wiedzą. One wiedzą wszystko. Czy to nie jest niesamowite?7 lipca 2007 at 20:49 W odpowiedzi: Po slubie juz nie musi sie starac????A ja tam dalej będę obstawać przy swoim, że po żlubie jak i przed żlubem wszystko może być pięknie.
Myżlę sobie, że po żlubie może wkracza się na trochę inny poziom. Może żwiat trochę się zmienia. Może inaczej troszkę się żyje. Ale przy odrobinie chęci, fantazji i starań przecież można zachować to wszystko, co było przed powiedzeniem sobie 'tak’, albo to, co działo się za czasów 'romantycznych początków’. Wiadomo, że każda 'faza’ związku i miłożci ma jakież swoje prawa. Ale wierzę, że jak to jest 'to’, to każdego dnia można zakochiwać się na nowo. I każdego dnia bardziej. I nie ważne czy do żlubu jeszcze 3 lata, czy już 3 lata po.
Prawda Igiełko? 🙂 :*Pozdrawiam cieplutko :*
6 lipca 2007 at 11:12 W odpowiedzi: PoTrzeBujE dOrady z 1 OsoBniKiem… i czekam na wasze historJa się zgadzam z LaPalmą – nigdy nie mów nigdy!
Ja z moim facetem jestem prawie 4 lata – rozchodzilismy się i zchodziliżmy, w między czasie był związek na odległożć. Przeżyliżmy ze sobą naprawdę dużo.
W lutym On jednak stwierdził, ze to nie jest to. Że nie kocha. Że nie chce. Że nie jest szczężliwy.
Nie będe opowiadać jak to przeżyłam, ale bylo mi nadzwyczaj ciężko.
W każdym razie ten przydługi wstęp jest po to, żeby stwierdzić, że jeżli czegokolwiek na swiecie mogłam być pewna, to było to fakt, że już nigdy nic między nami nie bedzie. Że to juz definitywny koniec. Że nie da rady.
I wiecie? Nawet się z tym pogodzilam. Tzn przyjęłam do wiadomożci.
A teraz J. siedzi sobie u mnie na kanapie, je obiad, który mu przygotowałam i znowu poza mną żwiata nie widzi. Z resztą tak jak i ja poza nim.
Nigdy nie mów nigdy!
I walcz!
Ja wierzę, że jeżli ktoż czegoż bardzo chce i uważa to za słusze, wierzy, ze to ma sens – to nalezy walczyć do upadłego!
Ja tylko i włącznie swoją wiarą i czasem głupim uporem i wielką miłożcią, wywalczyłam to, co między mną a Nim jest. Musiałam go wiele nauczyć. Musiałam nauczyć kochać. I pokazać, ze razem jest fajnie. Że cudownie.
I jako dalo radę, więc do dzieła!Pozdrawiam cieplutko :*
- AutorOdp.