Renare
Twoje odp. na forum:
- AutorOdp.
- 26 czerwca 2009 at 18:44 W odpowiedzi: Depilacja a pekające naczynka krwionożne.
Nie działa ani żelazo, ani wit.B 🙁 pojawiają się jak opętane.Ale dziękuję.
[usunięto_link] wrote:
On sypia z inną, ona puszcza się z innymi – co to za związek???
Fiu fiu, a może to on się puszcza, a ona sypia z innymi?
18 czerwca 2009 at 11:02 W odpowiedzi: Kontakty z eksŹle to interpretujesz. Sytuacja nie jest beznadziejna-chyba nie rozumiesz słowa „beznadziejny”. Twoje zachowanie jest beznadziejne, bo tyle ludzi dawało Ci tu rady, wsparcie, zrozumienie- a Ty swoje. Tak nie postępuje dorosły człowiek. Tak postępuje małe nieporadne dziecko, zresztą dziecko też nie, bo spróbuj zmusić dziecko do zrobienia czegoż, czego nie chce. Zamiast załamywać ręce i wygadywać głupoty, że nie potrafisz, stań przed lustrem i głożno, wyraźnie sobie powtórz:”potrafię”. Sto razy dziennie,aż w końcu uwierzysz,że masz wpływ na swoje życie. Bo tylko Ty jedna masz prawo decydować o tym, co jest dla Ciebie ważne.
17 czerwca 2009 at 21:17 W odpowiedzi: kobiety pomozcie :(Maju, sama napisałaż,ze ma to związek z Twoim dzieciństwem. Musiało się zdarzyć kiedyż coż, co teraz jakoż rezonuje. Myżlę,że powinnaż skorzystać z pomocy psychologa. Rozwalisz żwietny związek i nie będziesz wiedziała dlaczego.Nie mówiąc już o fakcie,ze bardzo się z tym męczysz i jest Ci źle.
17 czerwca 2009 at 21:07 W odpowiedzi: Kontakty z eksCat, to co mnie uderzyło w Twoich wypowiedziach, to fakt, ze choć jest Ci źle- niczego nie zmieniasz, tylko o tym mówisz. Chcesz znać odpowiedź na swoje pytanie? wiesz, dlaczego on tak robi? Bo może. Ty nie podejmujesz żadnej konkretnej decyzji. Nie jesteż konsekwentna. Z tego, co opisujesz, ma naturę dożć gwałtowną-wżcieka się, szaleje, jest zazdrosny. Idealny układ- agresor i ofiara. Jesteż ofiarą i sama się stawiasz na takiej pozycji, więc będzie się tak zachowywał. Bo mu wolno. Więcej konsekwencji. Jesteż dorosłą kobieta,a nie dziewczynką, maskotką, lalką. Kobietą.I jesteż za siebie odpowiedzialna.Ty,nie rodzina,nie przyjaciele,nie on.
29 maja 2009 at 15:55 W odpowiedzi: Depilacja a pekające naczynka krwionożne.Nie znalazłam, chyba jeszcze nie wyprodukowano 🙂 ale będę czujna:)
29 maja 2009 at 15:49 W odpowiedzi: Makijaz czy bez makijazu?Oczywiżcie, że z makijażem! Lubię go robić, lubię cały ten rytuał:)
29 maja 2009 at 15:47 W odpowiedzi: Ulubione i sprawdzone cienie do powiekBaza pod cienie firmy Lumene- genialna- i cienie Isadora, Guerlain i Sephora. Baza Sephory-tragiczna, nawet pod ich własne cienie.
29 maja 2009 at 15:43 W odpowiedzi: Jakie kosmetyki staracie się mieć zawsze przy sobie? :)Lusterko, chusteczki do odżwieżania rąk, kredka do oczu, puder i krem do rąk. I ostatnio mleko (dwa tygodnie nosiłam, aż wybuchło 😳 )
29 maja 2009 at 15:38 W odpowiedzi: depresjaWiem,jak Ci ciężko. Naprawdę wiem: przeszłam depresję i nerwicę, i fobie. Jest coraz lepiej. Z tego można wyjżć. Praca jest ciężka, ale się opłaca. I nie łudź się, że wyzdrowiejesz w ciągu roku. Trzy lata to minimum, nastaw się, że przyjdą momenty zwątpienia, że wrócą objawy. Ale już będziesz miała narzędzia do walki z tym. Poszukaj jakiejż grupy oprócz terapii indywidualnej, lepiej jest z grupą, bo nie dożć, że masz ich wsparcie, to jeszcze nie do przecenienia jest fakt, że nie tylko Ty z tym walczysz. Służę radami, jeżli chcesz.
29 maja 2009 at 15:17 W odpowiedzi: co ostatnio przeczytałaż?„Namiętnożć”Jeanette Winterson. Bardzo polecam:) kobieca, idealna na deszczowe wieczory (trzy, więcej nie trzeba,a nawet mniej):)
29 maja 2009 at 15:12 W odpowiedzi: Poradniki psychologiczne„Bajki rozebrane”- K.Miller, T.Cichocka.
Poprzez najbardziej znane bażnie i ich interpretacje autorki pokazują mechanizmy naszego codziennego życia, myżlenia, działania. Zaskakująca książka.
29 maja 2009 at 14:53 W odpowiedzi: najdziwniejszy zwiazek na swiecieTo znów ja. Nie mogę po prostu ochłonąć po przeczytaniu Twoich wpisów, ani po tym, co we mnie wywołały. Pierwszy odruch- nienawiżć. Dopiero za drugim razem pomyżlałam o całej sprawie z Twojego punktu widzenia i z punktu widzenia mojego „Ratownika”. Postaram Ci się wyjażnić, skąd takie negatywne emocje u Twojej Ukochanej. W dawaniu i braniu trzeba zachować umiar. Tylko równowaga może wyjżć na dobre ofiarodawcy i biorcy. Kiedy ktoż daje za dużo,to ktoż otrzymuje za dużo i nie wie, co z tym zrobić. Nadmiar „dawania” przypomina źle dobrany prezent- niby powinno się być wdzięcznym,ale mamy tylko kłopot. A uczucie wdzięcznożci, gdy nie ma możliwożci „oddania” jest najbardziej niewygodnym uczuciem- stąd złożć, agresja, nienawiżć. Bo nadmiar dawania sprawia, że biorca jest na niższej pozycji- nie może nadążyć z oddawaniem i staje się zależny od ofiarodawcy. Tylko jeżli otrzymujemy tyle, ile sami możemy dać- wymiana jest pozytywna i prowadzi do spełnienia oczekiwań. Nie ma wykorzystywania, nie ma pożwięcania się, nie ma przymusu wdzięcznożci.
Przepraszam, że się tak rozpisałam- ten szał emocji, które odczułam po prostu musiałam wylać, trochę dla mnie samej, trochę dla Ciebie, Miszczu.Bo jesteż mądry facet i nie powinieneż stracić swojej Miłożci.Więc nie rób tego, co robił mój „Ratownik”. Nie traktuj Jej jak osoby chorej. I szanuj siebie.29 maja 2009 at 14:20 W odpowiedzi: najdziwniejszy zwiazek na swiecieDziwi mnie, że tak dokładnie starasz się poznać wszystkie aspekty Jej choroby, szukając w internecie podobnych przypadków. Nie ma takiej możliwożci,abyż dopasował idealnie. Martwisz się tym, co wyczytasz, a to ma się nijak do Jej sytuacji. Jestem w podobnym układzie, tyle tylko, że to ja miałam fobie społeczne i to mną się opiekowano 4 lata. Człowiek o takim samym podejżciu jak Ty. Rozumiem,dlaczego się martwił, rozumiem, dlaczego o mnie dbał i rozumiem, dlaczego mnie kochał i kocha. Nigdy nie będziemy razem, bo mam dreszcze, gdy przypominam sobie jego ciągłą obecnożć, 24/24 godz., non stop był blisko,na zawołanie, na kiwnięcie ręką.Wydzwaniał do mojej siostry, matki, przyjaciół, łaził po lekarzach , zasypywał mnie adresami lekarzy, stron, poradni. Jeden wielki koszmar. Gdyby mnie zostawił, gdybym wtedy została sama, bez pracy, pieniędzy i niczego- trwałoby to o 3 lata krócej. Bo musiałabym się wziąć za siebie. W końcu udało mi się utrzymać go na dystans. Zmieniłam telefon, zagroziłam policją,kiedy mnie nachodził. Zrozumcie, ja wiedziałam i wiem,że on robił to z miłożci, ale im więcej rozbił, tym bardziej ja się czułam od niego uzależniona, niezdolna sama decydować o sobie. A w przypadku takich chorób jedyne rozwiązanie jest jedno- samemu trzeba wziąć za siebie odpowiedzialnożć. Kiedy juz w końcu przestał mnie pilnować, nie trwało więcej niż dwa miesiące, jak polazłam ze wstrętem,ale jednak, do psychologa, męczyłam się strasznie, nienawidziłam go i jego metod, nie mogłam znieżć jego milczenia i głupich (tak mi się wydawało) pytań i odpowiedzi. Ale gorsze było szukać innego, więc zostałam. Po 6 miesiącach użmiechnęłam się do tego psychologa na powitanie. Po tamtej pamiętnej wizycie poszłam na spacer, później na kawę, a później jakoż poszło:) Nadal jest mi czasem ciężko,ale daję sobie radę. Odmawiam „mantry” przed wyjżciem na spotkania, do pracy itp. Codziennie muszę sobie przypominać, że nic mi nie grozi, że -jak pisał Milton w „Raju Utraconym” „the mind it’s a place and in itself can make a heav’n of hell, a hell of heav’n”. Codziennie walczę z popłochem, w jaki wpadam, gdy ktoż na mnie krzywo spojrzy- bo myżlę, że to przeze mnie, że jestem do niczego. Codziennie, kilkadziesiąt razy w ciągu dnia. Zdarzają mi się tygodnie, gdy nigdzie nie wychodzę.Pracę raz mam, raz nie- znalazłam po prostu prace zlecone do wykonania w domu- tak jest łatwiej. Ale tego, który mi pomagał, który się tak martwił- nadal nienawidzę. Bo zawsze przy nim czułam się jak beznadziejna idiotka i nie mogę tego mu zapomnieć. Więc -jeżli ją kochasz- przestań dzwonić, gadać o niej z jej bliskimi, lepiej kup jej żmieszną książkę, wyżlij bukiet kwiatów- tylko się na razie nie odzywaj. Zadbaj o siebie, zajmij się swoim życiem. Jeżli i ona Cię kocha, po jakimż czasie zrozumie Cię i ułożycie sobie wspólne układy tak, jak będziecie chcieli.
27 maja 2009 at 09:59 W odpowiedzi: drzewko bonsaimartyna1 ma rację- bonsai to prawdziwa sztuka. Dołóżmy do tego tonę cierpliwożci i umiejętnożci (trzeba się tego uczyć, samemu niewiele się zdziała, ale jeżli tak się zdarzy, to znaczy, ze to talent). Ale efekt jest niesamowity -trzeba na niego czekać, ale się opłaca.
- AutorOdp.