tygrysek
Twoje odp. na forum:
- Odp.
jeżli masz z tym problem, wybierz się do dermatologa. on najlepiej zdiagnozuje potrzeby skóry. możliwe także, że krem który opisujesz był po prostu… hm… do d***. w takim wypadku, zamiast w hipermarkecie proponuję poszukać kremu w aptece.
a niby dlaczego nie? po trzydziestce to już człowiek nie żyje, czy jak?
obrasta brodawkami i obłażą go ropuchy? nie? to chyba nie ma problemu…
jakby wszyscy ludzie tak myżleli jak twój facet, to żylibyżmy w hangarach zakladając komuny… bo tak by było taniej… co tam każda rodzina ma placić za osobne mieszkanie… 🙄
niestety, ja postawiłabym sprawę jasno… nie chcesz mieszkać ze mną i zakladać własnej rodziny, żyj sobie dalej z mamużką. ja sobie znajdę FACETA.
ale nie bierz sobie moich słów do serca. ja po prostu mam raczej skrajnie bitchowate podejżcie do tego typu kwestii…
vobis-marka dla burżujów… nie żebym miała coż przeciwko… jak ktoż lubi przepłacać to jego sprawa 😉
a tak na poważnie… komp już kupiony, okazało się że brat wykładowcy mojego brejdaka zajmuje się sprzedażą kompów-i to na miejscu. mogłam pomacać, wybrać, pieniądze z łapki do łapki. i szczerze mówiąc, jestem mega-hepi.
a teraz razem z brejdakiem rozglądamy się za laptopkiem dla naszego kolejnego brejdaka, który z różnych przyczyn sam się rozejrzec nie może.
bo dzieci neostrady jedyne litery jakie rozpoznają to te wypikselowane… na monitorze… z nadrukowanymi na ulotkę już jest problem… taka nowa choroba cywilizacyjna myszko…
jak mam strasznie suchą skórę, to smaruję się „dardia lipo mleczkiem”. to z mocznikiem-w sam raz dla atopowców, ale wszyscy w zasadzie mogą go używać. a jak skorę mam w normie, smaruję się masełkiem kakaowym ziaja, albo masełkiem kakaowym z aa. też dobrze nawilżają. i fajnie pachną.
hm… w ponad pięcio i pól letnim związku czuję się bardzo szczężliwa… choć spięcia są, i to często (bo ja charakterna jestem 😉 ) nie wyobrażam sobie życia z innym człowiekiem. i nie wyobrażam sobie, że mogłoby być mi lepiej.
wynika to po czężci z trafienia na włażciwą osobę, a po czężci z chęci porozumiewania się i „docierania”. tak jak hegemonia pisała o „nie obrastaniu bluszczem”… my oboje jesteżmy z natury chodzącymi własnymi drogami kotami… żadne z nas nie lubi jak ktoż mu mówi co ma robić, itp. ale w pewnym momencie doszliżmy do wniosku, że nasze „własne” drogi” są przypadkowo w tym samym kierunku. i teraz-czężciej nie możemy bez siebie żyć, a tylko czasem (jak każdy) potrzebujemy chwilki wytchnienia…
to tylko taki przykład na to, że każdy związek jest inny, i co innego każdemu da szczężcie. grunt, żeby umieć się porozumieć, potrafić przedstawić swoje oczekiwania, wysłuchać partnera, i być gotowym do ewentualnego kompromisu.
160 gigowy dysk twardy… a także lakier do pazurów i błyszczyk w tym samym kolorku.
moje dwie koleżanki (nie powiem-dożć bliskie…) spotkało to samo… jedna jak miała (miałyżmy) 15 lat, druga trzy lata temu (włażnie zaczynała studia prawnicze)…
nie ma słów, które mogą to choćby próbować tłumaczyć…
może to nie wina kolesia, że tak go matka wychowała, ale skoro jest już dorosly, to pora zweryfikować to co mu wpojono do głowy ze zdrowym rozsądkiem. to przeciez oczywiste, że mamużka zakorzeniła mu poczucie winy, że jak się wyprowadzi to zostawi samą i schorowaną matkę, która go własną piersią wykarmiła… lakonicznie mówiąc.
toksyczni ludzie niestety się zdarzają, a żwiadomożć ich istnienia to już połowa sukcesu. jeżli chcesz być z facetem, który maminsynkiem jest, to należałoby mu to użwiadomić. jeżli nie dociera-ja bym z takim być nie potrafiła… facet ma chcieć założyć własną rodzinę.
[usunięto_link] wrote:
… Tygrysek nie dosc ze mnie zdradzasz to jeszcze wyzwania mi stawiasz 😮
…
przecież dzień w dzień powtarzam wszem i wobec, że ja zła kobieta jestem… 😉
mój facet ma nóżki i rączki jak sarenka, klatę jak niedźwiedź, a ostatnio zauważyłam, że nawet na pleckach zaczyna porastać… 😯 a do trzydziechy się zbliża…
i szczerze? kocham każdy jego kłaczek… wdzięczna jestem losowi że na wzór metroseksualnych łajz (bez urazy do kogokolwiek, to tylko moje subiektywne zdanie 😉 ) nie depiluje sobie np… klaty… brrr…
ostatecznie, jak ktoż nie porasta naturalnie… nie jego wina… ale jak już porasta to chyba dobrze… przynajmniej ja nie mam nic a nic przeciwko 😉
