tygrysek
Twoje odp. na forum:
- Odp.
żeby było jasne-jestem PRZECIWNA obowiązkowi służby wojskowej.
biorą często tych co nie chą, a tych co by chcieli (i tam gdzie by chieli)-nie. ale to off-top…
rzecz w tym, że włażnie-symulować… wywinąć się… ech, jak to nie ładnie brzmi… ale mnóstwo jest sposobów na nie pójżcie do woja… tylko może pomyżleć trzeba było wczeżniej… studia, służba zastępcza, cokolwiek… albo nawet, jeżli nie jest jeszcze za późno (autorko tematu, to już bilet-BILET? jak zaawansowane wezwanie to jest?) można coż wymyżlić, i zachować się jak facet, a nie foszyć się i zatykać w sobie. dorosły facet tak nie robi.
ja ci powiem tak… kocham kawę, nie wyobrażam sobie życia bez niej 😉
osobiżcie dużo jeżdżę na rowerze. nie mam celulitu, ale myżlę, że to ze względu na dużą aktywnożć fizyczną. tylko że to kwestia indywidualna. ciężko powiedzieć czy tobie by pomogło to samo.
na pewno bardzo dobrze że się ruszasz, bieganie i pilates jest ok. co do tej kawy-zdania są podzielone-jest tu nawet oddzielny wątek na ten temat 😀
tak czy inaczej, jeżli będziesz się trzymać wszystkich wytycznych, a czasem pozwolisz sobie na jakież szaleństwo nic się złego nie stanie. może się okazać-po dłuższym czasie, nic od razu- że ćwiczenia które praktykujesz mogą nie pomóc. wtedy spróbuj innych.nie masz ty przypadkiem atopowego zapalenia skóry? zwykły balsam nawilżający nic nie da. spróbuj coż z mocznikiem, np DARDIA LIPO MLECZKO, albo jakiż inny apteczny.
ale najlepiej spytaj lekarza. a solara na pewno pogarsza sprawę. jeżli jeszcze nie zdążyła, na pewno w końcu to zrobi…
to ja może dodam jeszcze coż od siebie do wypowiedzi macka…
we własnej łazience możesz sobie robić masażyki… chlodny prysznic, i masujesz szorstką rękawicą miejsca dotknięte celulitem. ale nie chodzi o zdarcie skóry, więc nie trzyj mocno (uprzedzam, bo spotkałam się z tym… 😉 ). chodzi o pobudzenie krążenia. i balsam-nie musi być antycelulitowy (osobiżcie nie wierzę w cudowne działanie). chodzi raczej o nawilżenie naskórka. przy okazji balsam możesz wcierać troszkę dłuzej, masując skóre.
[usunięto_link] wrote:
@Żelka wrote:
i gdzie ona pomieżci te wszystki małe ręczniczki… 😥
a kto je wychowa na porządne ręczniki;)
ja bym zatrudniła żciereczkę na opiekunkę…
nie rozumiem podejżcia w myżl zasady: „czego oczy nie widzą…”
nie ważne co by się miało najgorszego wydarzyć, ja bym chciała wiedzieć… i vice versa… jak już by przylecieli kosmici, zrobili mi lobotomię, i może posunęłabym się do „jednorazowego wybryku”, nie umiałabym się nie przyznać. partnerowi zawsze należy się szczerożć. to on ma prawo decyzji (jeżli to my nawaliliżmy) czy wybacza, czy kończymy znajomożć. a nie na zasadzie „ja go nie będę ranić jak mu nie powiem”. dla nie to idiotyzm.
ojejku, no po prostu kolejny wieczny chłopiec dowiedział się, że kończy się zabawa i będzie musiał w koszarach zataraniać… 😉
ej, to przeciez nie koniec żwiata… powiedz mu, że nawet jeżli nie planuje kariery w mundurze, to wojsko może mu się na coż przydać, zawsze to jakież dożwiadczenie… a żlub? dziewięć miesięcy to nie tak długo przecież… można poczekać.
ja mam takie podejżcie, że nie lubię jak facet jest taki… hm… rozlazły… ma być zdecydowany i już. ma powiedzieć co mu konkretnie nie odpowiada, i „albo w te albo we wte”… nie chce powiedzieć bye, bye… ale nie chce też żlubu? dziwne…
żwinki są oczywiżcie bardzo mądre, ale jak powiedział jeden z bohaterów jednego z moich ulubionych filmów „żwinie są plugawe…”
to była zagadka: co to za film?
do wygrania lizaczek!
Twister walcz, dla lizaczka… 😉
a mnie w szachy nauczył grać dziadek… niestety nie chce ze mną grać, od kiedy zaczęłam go ogrywać 😆 😉
osobiżcie wolę się kopnąć do klubu i popykać w snookera (to dopiero strategiczna gra), ewentualnie pokerek, jak mam z kim…
no tak, bo jeżli ktoż nie umie po polsku, to sensu trzeba się wręcz… doszukiwać… hm…
ok panno polonistko. w nawiązaniu do poprzedniej wymiany zdań, słowo „bękart” jest gorszą obelgą niż np „lafirynda”, itp, itd. nie mocniejszą obelgą, ale gorszą. dlaczego? bo „bękart” albo „rodzice cię nie chcieli” nie odwołuje się bezpożrednio do człowieka, ale do jego relacji z bliskimi. to cios poniżej pasa. miłożci rodziców, a już tym bardziej kwestii chcenia potomka nie powinno się kwestionować. nigdy. a jak ktoż przykładowo nazwie nas „szmata”? cóż, beż problemu możemy mu oddać pięknym za nadobne. i ta obelga nie ma nic wspólnego z uczuciami wyższymi.
to jedna z tych kwestii, do której nie pasuje „nigdy nie mów nigdy”. jak kurczę mówię, że nigdy, to NIGDY.
