Zakochany przedszkolak
Twoje maleństwo się zakochało. Wiedziałaś, że kiedyś to nastąpi ale nie tak szybko! Zakochany przedszkolak to dość częste zjawisko. Jego miłość to raczej próba naśladowania dorosłych i ogromna sympatia do kolegi czy koleżanki. Ta mieszanka powoduje, że zakochana para chce bawić się razem, stać w parze, tańczyć, ba wydarzają się pierwsze pocałunki i pojawiają nawet plany matrymonialne. Wszystko to dzieje się w godzinach urzędowania przedszkola i nie wychodzi raczej poza jego granice. Chyba, że maluch obdarzy swoim uczuciem np. kolegę lub koleżankę brata, ciocię, panią od rytmiki, mamę, czy tatę.
Drogi rodzicu pamiętaj by nie bagatelizować ani nie śmiać się z miłości dziecka. Małe serduszko bardzo łatwo zranić, bo mimo, że nie jest to prawdziwa miłość (w naszym rozumieniu) traktuje ją w tym momencie szalenie poważnie. Jak zwykle niezmiernie istotne są rozmowy z dzieckiem na temat miłości, zakochania, szacunku, który towarzyszyć powinien uczuciu a także tego, że nie każda miłość jest odwzajemniona. Pozwoli mu to łatwiej zrozumieć co się z nim dzieje a także pogodzić się z pierwszymi niepowodzeniami na tym polu.
Burza hormonów, czyli serca nastolatków kochają gorąco
Roztargnieni, nieprzytomni i bujający w obłokach – uwaga nadchodzą – zakochani nastolatkowie! To właśnie te nastoletnie miłości pamiętamy do końca życia, po latach idealizujemy i wspominamy z sentymentem. Jednakże tylko kilka procent szkolnych miłości kończy się małżeństwem. Niemniej w chwili trwania są wyjątkowo silne, gwałtowne i zupełnie na serio. Miłość nastoletnia ma różne odcienie. Niekiedy jest ona oparta na uczuciu, które często ważniejsze jest niż sam obiekt. Nastolatek kocha dla samego kochania i robi wiele zamieszania wokół swojej miłości, manifestuje ją, opowiada o niej. Nierzadko obiektem marzeń stają się osoby spoza otoczenia nastolatka, w tym gwiazdy świata muzyki i filmu.
Na dalszym etapie nastoletniego życia pojawia się miłość cielęca, w przebiegu której zakochany młody człowiek idealizuje obiekt swych westchnień, zakładając permanentnie różowe okulary i otaczając go niemalże kultem. W tym wieku pojawia się również miłość romantyczna. Nastolatek kochający romantycznie cierpi, gdyż jego uczucie z góry skazane jest na niepowodzenie. Najczęściej jest to miłość platoniczna do starszego kolegi, koleżanki czy też np. nauczyciela. Dorastająca pociecha bardzo intensywnie doświadcza tych uczuć i często nie chce o nich rozmawiać z rodzicami. Powinniśmy to uszanować i zaakceptować. Dziecko musi przeżyć młodzieńcze uniesienia, aby przygotować się na dojrzałą miłość, która jest jeszcze przed nim. Jak wspierać w tym niezwykłym okresie nastoletnie pociechy, bez naruszania ich sfery prywatności?
Niezwykle ważne w dialogu z młodym człowiekiem w zakresie uczuć i związków jest szczerość, empatia, zaufanie oraz szacunek do tego co przeżywa. Na nasze relacje z zakochanymi nastolatkami ma też duży wpływ to, czy na temat związków, miłości, złamanych serc, pragnień jak również seksu będziemy potrafili mówić całkowicie otwarcie, włączając w to nasze doświadczenia i rozterki z lat młodości. Istotne jest by była to szczera rozmowa i opowieść o naszej młodości a nie pouczanie w stylu „bo ja tak miałem i wiem”. Pamiętajmy dzisiejsi nastolatkowie wiedzą dużo więcej o związkach, relacjach i byciu razem niż my, kiedy byliśmy w ich wieku. Zatem brak otwartości i szczerości będzie pierwszą żółtą kartką dla nas, o ile nie czerwoną, zamykającą komunikację z zakochanym potomkiem. Mówmy wprost. Bez budowania krępującej atmosfery, mówmy z szacunkiem do naszego dziecka, do jego uczuć i obiektu miłości, nawet jeżeli jest on nierealny lub wydaje nam się bardzo chybiony. Bądźmy ciekawi, dopytujmy aby zrozumieć i móc reagować, a nie atakować bez poznania sytuacji w imię ocalenia przed cierpieniem. Kiedy zakochany człowiek poczuje zrozumienie łatwiej nam zaufa i będzie otwarty na nasze rady i wskazówki. W momencie kiedy poczuje atak, to tak jak mówi przysłowie „na złość mamie odmrozi sobie uszy”… lub serce, o którym mowa w miłości. Unikajmy bagatelizowania uczyć nastolatka, mówienia „jak nie ta czy ten to inny albo inna”, lub jakiekolwiek naśmiewania się z czynów młodzieńczej miłości, trzymania za ręce, przytulania, czy pierwszych pocałunków. Wielokrotnie nawet podczas obecnie trwających wakacji podróżując od Bałtyku po Tatry słyszałem słowa dorosłych, rodziców, opiekunów kolonii podszyte sarkazmem na temat wakacyjnych związków, uniesień czy miłości, kierowane do młodych. Miejmy świadomość, że naśmiewając się z pierwszego uczucia uczymy kolejne pokolenie wstydzenia się emocji, instrumentalnego traktowania związków oraz tego, że zdecydowanie lepiej nie poruszać tematu uczuć z dorosłymi – mówi Michał Zawadka – trener, mówca, autor książek z zakresu rozwoju osobistego i społecznego dzieci oraz młodzieży.
Na zawsze = do końca lata
Kolonie, obozy, pierwsze wyjazdy ze znajomymi to wprost cieplarniane warunki pozwalające wykiełkować pierwszej miłości. Z daleka od rodziców, cały czas w towarzystwie rówieśników, w pięknych okolicznościach przyrody i pod wpływem ciepłych, romantycznych wieczorów – zdarzają się pocałunki, pierwszy dotyk i przeświadczenie, że może być to coś na całe życie. Wakacyjne pierwsze miłości zazwyczaj żywot swój mają jednak krótki, odchodzą w siną dal wraz ostatnimi promieniami letniego słońca, gdyż zakochani są niepełnoletni, często dzieli ich znaczna odległość a od września wrócą w tryb nauki i romantyczne warunki zastąpią ławki szkolne. Jak przygotować na to młodego, niedoświadczonego człowieka czy może wręcz przeciwnie pozwolić mu doświadczyć w pełni każdego z etapów i smaków tego pięknego choć nietrwałego uczucia?
Chyba każdy z nas przeżył wakacyjną miłość i wie jak wiele ona znaczy dla nastoletniego serca.
Rozmawiając o wakacyjnych związkach i uniesieniach warto mówić o świadomości, szacunku do siebie, odpowiedzialności i konsekwencjach, zamiast straszyć niebezpieczeństwami czy dawać zakazy i grozić karami. Nie próbujmy również uleczyć całego świata tylko po to, żeby przypadkiem nasz nastolatek nie został trafiony zatrutą strzałą Amora. Dajmy mu przestrzeń zbudowaną wcześniejszym zaufaniem. A cierpienie w miłości, no cóż jeżeli się zdarzy – nauczy go w przyszłości naprawiania i pracy nad związkami zamiast wymiany na nowe idealne. Zadajmy sobie też pytanie czy kiedy my zakochiwaliśmy się w wakacje, to czy nasi rodzice stali nam nad głową, dzwonili co pięć minut lub czy gorączkowo oczekiwali cosekundowej relacji od opiekunów na koniecznie założonej obozowej grupie na messengerze? Szanujmy, wspierajmy, pocieszajmy i pamiętajmy, że miłość dla swojego piękna potrzebuje czasami tajemnicy pomiędzy dwojgiem młodych ludzi a nie nadgorliwego rodzica. Kochajmy, wyluzujmy i dajmy się zakochać, choćby dla dwóch tygodni wakacyjnych uniesień.
Michał Zawadka.