Na przekór tym myślom, na przekór opiniom o braku solidarności, na przekór zwątpieniu, Kongres Kobiet stał się dziełem kobiet i tylko kobiet. Był spontanicznym wydarzeniem na skalę całego kraju, a może i Europy i świata.
Na przekór tym myślom, na przekór opiniom o braku solidarności, na przekór zwątpieniu, Kongres Kobiet stał się dziełem kobiet i tylko kobiet. Był spontanicznym wydarzeniem na skalę całego kraju, a może i Europy i świata. W walce o wyznaczone cele zjednoczyły się kobiety z różnych środowisk, o różnych poglądach, różnej kulturze, tradycji i wierze.Godna podziwu charyzma, wzajemna siła, żywiołowość i chęć zrobienia czegoś wyjątkowego sprawiły, iż kobiety uwierzyły, że potrafią dokonać wielkich rzeczy. Skupienie w jednym miejscu ponad trzech tysięcy kobiet wymagało wzajemnej motywacji i wiary w sukces. I to, co było fenomenalne to fakt, że kobiety nie reprezentowały wspólnej partii, instytucji państwowej czy zrzeszenia, które mogłoby taki kongres wspierać. A były przedstawicielkami różnych aglomeracji, poczynając od wielkich miast do małych miasteczek i wsi. Reprezentowały różne grupy społeczne, od nauczycielek, księgowych do tramwajarek, piekarek, aż po same prezydentowe.
Z socjologicznego punktu widzenia kobietom łatwiej osiągnąć cel, kiedy w otoczeniu są one same. Konkurencja względem siebie nie narasta, nie inicjuje intrygi, gdy kobieta nie musi się odnosić do męskich ambicji. I tak się stało podczas organizacji I Kongresu Kobiet.
Idea zorganizowania Kongresu narodziła się w głowie Henryki Bochniarz po rozmowie z Magdaleną Środą. Profesor Środa pożaliła się, że dostała zaproszenie na obchody Okrągłego Stołu, a w nagłówku widniał zwrot „Szanowny Panie”, zaś uczestnikami byli sami mężczyźni.
Następnie obie panie włączyły do roboczego komitetu organizacyjnego prezydentową Jolantę Kwaśniewską. Znana z energii, chęci działania i wielkiego serca aktywnie włączyła się w organizację i skutecznie zachęcała kobiety do uczestnictwa. Scena w rękach kobiet. Kongres kobiet 2009. Fot. M. Rebelak
W 2009 roku przypadała rocznica dwudziestolecia transformacji, miała być obchodzona w całej Polsce. Jednakże uroczystości stanowiły celebrę mężów narodu. A kobiety, które działały w podziemiu? Henryka Krzywonos-Strychowska, Ludwika Wujec, Ewa Jakubiec i wiele wspaniałych, które zasłużyły się Polsce – jak się później okazało – świętowały na Kongresie Kobiet.
Początkowo miała to być konferencja ekonomiczna, poświęcona rynkowi pracy, biznesowi, polityce i organizacjom pozarządowym. Podczas rozmów poszerzał się krąg zainteresowanych. I wreszcie ustalono datę na 20 – 21 czerwca 2009. Przygotowania nabrały tempa. Do akcji włączyły się prezydentowe: nieżyjąca już Maria Kaczyńska, Jolanta Kwaśniewska, wśród zaproszonych była również Barbara Jaruzelska i Danuta Wałęsa, jednak ostatecznie odmówiły udziału. Ważnym punktem kongresu była telekonferencja za pomocą przekazu satelitarnego z Hillary Clinton, która mocno wierzyła w powodzenie przedsięwzięcia. Miała być honorowym gościem, jednak kontuzja zdrowotna (tuż przed kongresem złamała rękę) uniemożliwiła jej udział.