Kobieta w wynajętych pokojach. Katarzyna T. Nowak

kobieta w wynajetych pokojach

Znakomicie napisana, odważna, pełna ironicznego humoru, opowieść o roku z życia czterdziestolatki.
Sympatyczna bohaterka, z którą czytelniczki identyfikują się od pierwszych stron książki, w niczym nie przypomina typowej „starej panny”. Jest inteligentna i samodzielna, ma ciekawą pracę, a przez jej życie nieustannie przewijają się mężczyźni (wśród nich między innymi: ksiądz i kucharz).

Szalona powieść o świecie współczesnych singli, o życiu w pojedynkę: nie z konieczności, nie z egoizmu, nie z wyboru, nie z utraty nadziei na szczęście we dwoje…
A jednak nie udaje się jej uciec od problemów, które przeżywa każda współczesna kobieta: pragnie zachować niezależność, poszukuje prawdziwej miłości, walczy ze strachem przed samotnością i upływem czasu. Boi się jednak zobowiązań, nie ma instynktu macierzyńskiego; musi poradzić sobie z emocjonalnym zawirowaniem spowodowanym życiem w miłosnym trójkącie.

Kobieta, która wiedzie pozornie udane życie nagle przeżywa wstrząs, który budzi ją z letargu i odkrywa, że wszystko jest jedynie atrapą. Zaczyna szukać tego , co jest dla niej naprawdę ważne.
Dokąd zmierza kobieta, która ma właściwie wszystko to, o co walczyły feministki?
Inteligentna, błyskotliwa powieść, która poraża szczerością i autentycznością, a równocześnie materiał do niebanalnych przemyśleń.
Znowu usiadła przed komputerem. Jest 3.56. Po bezsensownej miotaninie w łóżku wstała, by poukładać myśli. Zawsze tak jest: pojawiają się znienacka, nachalnie, w formie dialogów lub słowotoku i wtedy może wstać, żeby je zapisać, pozbyć się ich. „Życie domowe prześladuje mnie dosłownie i w przenośni. To jest mój dom, to ja pozwoliłam komuś wejść do niego, zaprosiłam na chwilę, może dłużej, a on już traktuje mnie jak swoją własność, już przesuwa przedmioty, meble, tworzy granice. Ustawia po swojemu, wchodzi bez pukania. Naiwnie myśli, że jak go zaprosiłam, to należę do niego wraz z całym dobytkiem. Domaga się i żąda, a potem obraża. Wnosi hałas i zamieszanie. Podnosi głos bez powodu”.

Katarzyna T. Nowak, córka znakomitej pisarki Doroty Terakowskiej, dziennikarka, współpracowała m.in. z „Gazetą Krakowską”, „Przekrojem”, „Twoim Stylem”, autorka bardzo dobrze przyjętej książki o Dorocie Terakowskiej pt. Moja mama czarownica.
Rozmowa z autorką Katarzyną T. Nowak
Bohaterką Twojej najnowszej powieści jest znowu kobieta, (wcześniej postać matki, Doroty Terakowskiej w głośnej, wspomnieniowej książce „Moja mama czarownica”) z tym, że tym razem, całkowicie nietypowy singiel. Nie zimna kobieta sukcesu ani narcystyczna wygodna istota, tylko…
– Kobieta, po 40-te, która do pewnego momentu wiedzie udane, wygodne życie: jest niezależna finansowo, ma dobrą pracę, decyduje o sobie…To ona wybiera mężczyzn, a nie jest wybierana….
Ale w pewnym momencie, po śmierci matki, jej świat i system wartości się zawala. Zadaje sobie po raz pierwszy w życiu pytanie: po co to wszystko? Co w życiu jest ważne? Nagle musi stać się dorosła, a nie zgadza się na taką „dorosłość”, którą widzi wokół siebie. Na ogół jest to zakłamane życie „na niby”, wpasowanie się w role społeczne z wygody czy z lenistwa, zapominanie o swoich marzeniach, ideałach…
Kobieta, która nie chce całkowicie poświęcać się ani rodzinie (nie potrafi się związać na stale, nie ma też instynktu macierzyńskiego i nie chce mieć dzieci) ani pracy. Zaczyna zdawać sobie sprawę, że jej dotychczasowy styl życia to rodzaj letargu, który nie ma sensu, atrapa. Wie, że być może ma mało czasu, więc postanawia zmienić swoje życie tak, aby pozostać w zgodzie ze sobą. Nie wie jeszcze, co to dokładnie oznacza, stara się żyć po swojemu, szuka własnej drogi, odrzucając społeczne drogowskazy.
Chce być inna – jest inna – ale czy jest wolna? Boi się tej inności i ceny, jaką przyjdzie jej za nią zapłacić.
Książka poraża autentycznością, bohaterka jest „z krwi i kości”. Skąd pomysły na taką wiarygodną konstrukcję postaci?
– Myślę, że w trakcie lektury odpowiedź nasunie się sama- postać głównej bohaterki wzorowałam na sobie – to po części ja, po śmierci moich rodziców i po utracie domu. Ale to nie oznacza że stawiam znak równości między bohaterką a sobą.
Bohaterka poszukuje prawdziwej miłości.. czyli właściwie jakiej…?
– Prawdziwa miłość??? Nikt nie wie, co to właściwie jest. Dla mojej bohaterki miłość to także przyjaźń, a może przede wszystkim przyjaźń, zrozumienie, wzajemne akceptowanie siebie. Ale widocznie to zbyt duże wymagania w świecie, w którym jedyną wartością jest często kariera, a ta druga osoba w pewnym
momencie staje dla partnera (partnerki) niewidzialna. Żyją ze sobą, nic o sobie nie wiedząc. Małżeństwo to często tylko kontrakt, a nie związek miłosny.
Bohaterka przestaje się godzić na byle jaką miłość, bez bliskości i zrozumienia; na pracę, której w gruncie rzeczy nie znosi, ale która daje jej pieniądze i szafę pełną niepotrzebnych ciuchów; odrzuca życie „na niby”.
I to nie dlatego, że jest walczącą feministką, tylko dlatego, że sama stanowi centrum swojego wszechświata i to jest jedyna rzecz, której nie chce zmieniać. Chce być wolna. Ta wolność daje jej siłę i energię, której nie mają inne 40- latki, z dziećmi, na etatach, po rozwodach. Ta wolność czyni z niej młodszą niż jest w istocie.
Czasem wydaje się jej nawet, że ta jej wolność, niezależność to po prostu nieumiejętność oddania komuś siebie.
Bohaterka nie wiąże się z żadnym miejscem, zmienia mieszkania; czy to wolność czy raczej psychiczna bezdomność, czy może jeszcze coś innego?
– Właśnie – i to jest podstawowe pytanie… Ona sama je sobie ciągle zadaje.
I w końcu na nie odpowiada.
Ale nie będę zdradzała zakończenia.