Filip Chajzer w lipcu 2015 roku stracił w wypadku samochodowym swojego jedynego syna, Maksymiliana. W reportażu dla programu „Uwaga! TVN” dziennikarz ponownie otworzył się na temat śmierci niespełna 10-latka.
Ja się nie podniosłem do dzisiaj i to też nie jest tak, że ja chciałem o tym gadać przed kamerą, bo jak nie poukładałem czegoś w swojej głowie, to tym bardziej wydaje mi się, że nie powinienem tego robić w takiej sytuacji. Ja mam bardzo dużo zajęć, mam bardzo dużo na głowie, specjalnie sobie te wszystkie zajęcia wkładam, żeby ich było jak najwięcej, żeby ta moja doba była wypełniona od świtu do bardzo późnej nocy. Dłuższa chwila bez tej pracy, bez tego całego natłoku, pędu, bez tego zapełnionego kalendarza jeszcze nie powoduje niczego dobrego w mojej głowie.
Filip nie ukrywa, że ma żal do fotoreporterów, którzy w trudnych chwilach tuż po tragedii koczowali pod jego domem, by zrobić mu zdjęcia.
Fotoreporterzy tych gazet stali na każdym rogu tego bloku, rozstawieni w samochodach i czekali, aż pojawię się na zewnątrz, żeby zrobić mi zdjęcie, napisać o mnie, a to był najgorszy czas mojego życia. I tym szczurom, tym ostatnim hienom, tym sku***om nigdy tego nie wybaczę. To, z czym ja się wtedy musiałem zmierzyć, sam ze sobą i to, co oni jeszcze mi w tym czasie dołożyli, tego się nie da opisać, to się nie mieści w głowie.