Jak mówi detektyw Małgorzata Marczulewska bycie osobą medialną wiąże się z potencjalnym zagrożeniem. – Sytuacja ze Skolimem to już pewnego rodzaju skrajność, bo ktoś znał adres, wszedł, groził, używał siły. Tutaj mamy najbardziej wyraźny przykład, że osoby, które zafascynują się kimś, ale nie kontrolują swoich zachowań mogą być po prostu niebezpieczne – mówi detektywka. Jak dodaje Marczulewska w ostatnich latach spotkała się wielokrotnie z przypadkami stalkingu wśród celebrytów, ale coraz częściej nieprzyjemne sytuacje spotykają także np. influencerów czy medialnych ekspertów.
„Stalkerzy polują na celebrytów, bo to osoby, które gloryfikujemy”
Sława ma swoje zalety i wady. Miłość fanów uskrzydla artystów, ale ich zachowania mają też czasem charakter wręcz patologiczny o czym przekonał się muzyk Skolim, który w ostatnich dniach padł ofiarą ataku psychofana. Człowiek ten groził śmiercią jego rodzinie, wdał się w bójkę w domu i stworzył realne zagrożenie.
– Nie da się ignorować takiego zachowania. W mojej opinii tutaj następowało realne zagrożenie życia teg artysty i jego rodziny. Jeżeli psychofan jest w stanie ustalić nasz numer telefonu, adres czy miejsce, gdzie przebywamy to znaczy, że jego determinacja jest już wysoka. Takie osoby są potencjalnym zagrożeniem, bo ich zachowanie jest nieprzewidywalne – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska.
Stalking zaczyna się często w Internecie, podczas okolicznościowych spotkań np. na koncertach czy spektaklach, a potem może przybierać na sile.
– Stalkerzy polują na celebrytów, bo to osoby, które gloryfikujemy. Wydaje nam się, że je znamy. Obserwujemy je w social mediach, śledzimy każdy ich ruch, czasem wręcz czujemy się zaproszeni do ich świata, co powoduje, że piszemy do nich wiadomości. Kiedy nie otrzymujemy odpowiedzi bardzo często sytuacja zaczyna być mniej przyjemna, a ilość wiadomości jest większa. Czasem proste komunikaty zmieniają się w groźby – mówi detektyw Marczulewska.
Jak dodaje Małgorzata Marczulewska żadne groźby nie powinny być ignorowane, a przykład wtargnięcia do domu muzyka jest dowodem na to, że osoby niestabilne są w stanie od słów czy wiadomości w social mediach przejść do dosłownego nagabywania artystów.
„Widzę Cię” – pisał stalker do influencerki. Inny chciał od dziennikarki używanej bielizny
Iloma sprawami stalkowania celebrytów zajmowała się detektyw Małgorzata Marczulewska? Detektywka mówi o przynajmniej kilku sprawach gwiazd znanych z pierwszych stron gazet, ale i o osobach mniej znanych, a takich, których aktywność w mediach spowodowała, że zostały zauważone.
– Nie będę mówić o nazwiskach, a bardziej o funkcjach. Stalking jest demokratyczny i na pewno możemy zauważyć, że aktorzy, wokaliści czy prezenterzy telewizyjni najczęściej są osobami podatnymi na stalking. Pojawiają się w telewizji, znamy ich twarze, to najłatwiejszy cel. Coraz częściej jednak także influencerzy są obiektem obserwacji. Tutaj stalking bardzo często przybiera formułę np. setek wiadomości lub komentarzy pod adresem jednej osoby – mówi detektyw Marczulewska. – Jedna ze znanych twórczyń internetowych była moją klientką. Mówiła mi, że miesiącami ignorowała natrętnego fana do momentu, gdy zaczął jej pisać wiadomości w stylu „widzę Cię”, „Wiem, że jak będę chciał Cię dorwać to to zrobię i wtedy będziesz dla mnie miła”, „Dlaczego nie odpisujesz, a wrzuciłaś stories. Chyba muszę do Ciebie przyjść”. Poczucie bezpośredniego zagrożenia tutaj zadziałało i dopiero wtedy influecerka zgłosiła to na policję – relacjonuje Marczulewska.
– Inny przykład to dziennikarka lokalnych mediów, która była stalkowana przez swojego słuchacza. Mężczyzna pisał do niej wiadomości, komentował jej posty w social mediach czy prosił o przesłanie pocztą… używanej bielizny. Nie mamy tutaj celebrytki z najwyższej półki, ale też osobę, która wzbudziła zainteresowanie – opowiada detektywka.
Każdy stalking powinien być zgłaszany. Ignorowanie to przyzwolenie, a przyzwolenie to stwarzanie przestrzeni niebezpiecznej.