Pożegnaliśmy lato. Skończył się czas przyjemnych kąpieli słonecznych i babiego lata, a powraca problem: suchej skóry, trądziku oraz uciążliwych nieestetycznych przebarwień („plam”). Przy tych ostatnich zatrzymamy się na dłużej.
Pożegnaliśmy lato. Skończył się czas przyjemnych kąpieli słonecznych i babiego lata, a powraca problem: suchej skóry, trądziku oraz uciążliwych nieestetycznych przebarwień („plam”). Przy tych ostatnich zatrzymamy się na dłużej. Pisma kobiece w okresie przedwakacyjnym rozpisują się na temat kremów z filtrami i szczególnej ostrożności, ale większość z nas sądzi, że nie trzeba traktować tego zbyt poważnie. Tymczasem promieniowanie ultrafioletowe /zarówno to naturalne jak i – uwaga! – tak popularne dziś solaria, których bezpieczeństwo dla skóry należy zaliczyć do kategorii mitów/ to jeden z głównych czynników sprzyjających powstawaniu przebarwień. Kobiety w ciąży, kobiety przyjmujące leki hormonalne, leki zmniejszające ciśnienie krwi, antybiotyki, leki przeciwbólowe i przeciwzapalne. Oto te z nas, które powinny bezwzględnie chronić skórę filtrami o dużym wskaźniku!
Plamy na skórze dotyczą zresztą dużo większej grupy, wiążą się bowiem również z procesem starzenia, zaburzeniami krążenia oraz uszkodzeniami wątroby i niedoborem witamin.
Na część z wymienionych czynników wpływu niestety nie mamy lub jest on ograniczony (patrz: starzenie). Ale nie ulega wątpliwości, że słońce do takich nie należy i przy zastosowaniu się do kilku mądrych zaleceń, mogłyśmy uniknąć większości nieprzyjemnych efektów powakacyjnych.
Lato w tym roku było upalne. Należy zatem przypuszczać, że część z nas cieszy się teraz złotą opalenizną, a część…ze smutkiem przygląda się swojej pokrytej brązowymi plamkami skórze.
W tym przypadku można zadać już tylko jedno kluczowe pytanie. Zadam je zatem ekspertowi Arturowi Markowskiemu:
Doktorze, jak sobie z tym poradzić w momencie, gdy zaniedbałyśmy profilaktykę?
A.M.: W przypadku profilaktyki i terapii przebarwień najważniejszą kwestią jest oczywiście zmniejszenie ilości promieniowania słonecznego, mówiąc krótko: bezwarunkowo należy stosować preparaty zawierające filtry o wysokim indeksie ochrony! Jeśli jednak za późno na mądre rady i pyta Pani o leczenie istniejących już przebarwień, to:
– skutecznością 70-90% odznaczają się terapie, wykorzystujące promieniowanie laserowe;
– 40-50% skuteczności to inne metody, m.in.: pilingi z zastosowaniem kwasu trójchlorooctowego, retynowego, glikolowego, mlekowego, pirogronowego, migdałowego.
Porównując powyższe dane wniosek jest jednoznaczny – najskuteczniejsze są lasery.
Z czego wynika ta wysoka skuteczność terapii laserowej?
A.M.: Promieniowanie laserowe likwiduje skupiska barwnika w skórze dzięki temu, że jest selektywnie pochłaniane przez sam barwnik. A to oznacza, że mamy możliwość przeprowadzenia terapii przebarwień, bez uszkodzenia innych struktur skóry
i zminimalizowania działań ubocznych.
Czy dotyczy to absolutnie wszystkich przebarwień?
A.M.: Najlepsze efekty uzyskujemy w terapii tych, które powstały pod wpływem działania promieni słonecznych i leków. Doskonale też poddają się leczeniu przebarwienia hormonalne lub te, które powstały w okresie ciąży. Gorsze rezultaty uzyskujemy w terapii przebarwień , które powstały na skutek długo utrzymującego się stanu zapalnego czy otarcia naskórka lub skóry.
Czy świeżość przebarwienia ma znaczenie?
A.M.: W przypadku terapii laserowej zdecydowanie najlepszym czasem leczenia jest okres bezpośrednio po lecie /wrzesień, ewentualnie październik/, ponieważ wtedy jest największa kumulacja „starego” i „nowego” barwnika. Im więcej barwnika, większa energia promieniowania laserowego zostanie pochłonięta i tym samym większa będzie efektywność samego zabiegu.
Czy w jakiś czas po zabiegu „plamy” mogą powrócić?
A.M.: Nie powrócą, ale już zawsze trzeba będzie chronić to miejsce przed nadmierną ekspozycją na słońce.
Jakie są koszty zabiegu?
A.M.:To zawsze uzależnione jest od ilości impulsów wygenerowanych przez urządzenie laserowe i waha się w granicach 200 – 400 zł , ilość zabiegów to: od 1 do 3.
Pamiętajmy na przyszłość, że profilaktyka jest zawsze tańsza, niż leczenie.
Artur Markowski
Dermatolog – Specjalista chorób skóry
V-ce Przewodniczący sekcji medycyny Estetycznej PTL
www.pcme.pl