O dzieciach, które nie chcą żyć…

10 września przypada Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom. Co ważne w tym dniu, targnięcia na własne życie coraz częściej dotyczą dzieci. Dlaczego młodzi wolą umrzeć niż zmierzyć się z rzeczywistością?

Samobójstwa dzieci
O dzieciach, które nie chcą żyć…

Samobójstwa dzieci to dramat, który dotyczy wielu rodzin. Dlaczego? Cóż, winę ponosimy my sami – dorośli. I dopóki nie zaczniemy o tym mówić, a nawet krzyczeć, nic się nie zmieni.

Samobójstwa dzieci wśród coraz młodszych osób

Próby targnięcia się na własne życie dotyczą już 15-, 14- czy nawet 13-latków. Zdarzają się także przypadki, że i młodsze dzieci usiłują popełnić samobójstwo. W 2020 roku, podczas pandemii, problem ten się nasilił. Wzrosła liczba udanych prób samobójczych. Aż 107 dzieci odebrało sobie życie w Polsce w ubiegłym roku. Co może przerażać, najmłodsze z nich miało zaledwie 8 lat. Ile będzie nieletnich ofiar w 2021 roku? To zależy w dużej mierze od nas – dorosłych.

Dlaczego dzieci nie chcą żyć?

Powodów może być wiele. Brakuje im rodzica, który je kocha, szkoły, którą lubią, chęci zobaczenia świata, marzeń. Cechuje ich zerowe poczucie własnej wartości, nic zresztą dziwnego, skoro często nawet najbliżsi się nimi nie interesują. Potem dzieci zaczynają nienawidzić siebie, okaleczać się. A stąd już bliska droga do próby samobójczej.
Często zakładamy, że targnięcia na własne życie dotyczą osób z zaburzeniami psychicznymi. Owszem, są one istotnym czynnikiem ryzyka (zwłaszcza depresja), niemniej warto podkreślić, że samobójstwa dzieci dotyczą także tych, którzy nie zmagają się z żadnymi zaburzeniami. Te młode osoby często cierpią z powodu osamotnienia i braku wsparcia. To właśnie dowód na to, jak ważna jest uwaga ze strony najbliższych.
Wśród pozostałych czynników popychających młodzież do samobójstw wymienia się m.in. traumatyczne doświadczenia, utratę bliskiej osoby, ciężkie choroby, uzależnienia i obniżoną samoocenę. Istotny powód stanowią również problemy w środowisku szkolnym, choć oczywiście podczas pandemii czynnik ten zszedł na drugi plan. Niemniej trudności w kontaktach z rówieśnikami oraz problemy z nauką mogą popychać do decyzji o targnięciu się na własne życie.

Zauważyć dziecko

Podczas pandemii zmniejszył się problem ofiar hejtu w szkole, uwydatnił się jednak kłopot ofiar złych relacji w domu. Niekoniecznie musi chodzić o znęcanie się, a o brak zainteresowania ze strony rodziców. Czego konkretnie mamy deficyt? Miłości, czułości, uważności. W nadmiarze jest z kolei dziecięcej i młodzieńczej samotności. 
Dorośli muszą pamiętać, że dzieci wymagają stuprocentowego zaangażowania, bycia dla nich. Uważność to chwile, kiedy druga osoba jest dla nas najważniejsza i sama ma szansę tak się czuć, co wzmacnia nasze więzi, zaufanie i poczucie własnej wartości młodego człowieka.
Samobójstwa dzieci w dużej mierze wiążą się z funkcjonowaniem dorosłej części społeczeństwa. Młodzi widzą kryzysy w małżeństwach rodziców, ich problemy finansowe, a nawet natury psychicznej. Dostrzegają również to, co dzieje się w skali globalnej i krajowej. Nie mając właściwego wsparcia i wytłumaczenia ze strony najbliższych, pogrążają się w strachu i izolacji, często obwiniając siebie o zaistniałą sytuację. Z tego powodu obowiązkiem rodziców jest zadbanie, by młodzi czuli się bezpiecznie, ponieważ im też może walić się świat. To nie tylko domena dorosłych.

Samobójstwa dzieci a pandemiczna rzeczywistość

Jednym z najważniejszych problemów intensyfikacji strachu jest – czas… to znaczy, kiedy mamy go zbyt dużo, to zaczynamy tworzyć nierealne scenariusze, które stają się łudząco prawdziwe, a wtedy zaczynamy się lękać, wierząc, że są rzeczywiste. Trochę to zagmatwane, jednak w odniesieniu do nasilających się lęków młodego pokolenia, to jeden z najważniejszych aspektów zwiększających się problemów psychicznych. Pandemiczna szkoła dała młodym brak konieczności konfrontowania się z życiem „tu i teraz”, a do tego pozbawiła dzieci i młodzież podstawowego stabilizatora rozwoju, czyli grupy rówieśniczej – tłumaczy Michał Zawadka, ekspert rozwoju mentalnego młodych ludzi i rodzin.

Przed pandemią wiele dzieci targało się na życie z powodu szkolnego hejtu, wyśmiewania, braku akceptacji. Dziś główny powód to samotność i brak miłości.
Pamiętajmy, że miłość to nie postawa „wszystko ci kupię i rób co chcesz”, ale wspólnie spędzany czas, rozmowy, potrzeba bliskości, a także wrażliwość na to, co dzieje się w wielkim świecie małych ludzi.
Większość rodziców kocha swoje dzieci, ale w natłoku dorosłych problemów zapomina o prawdziwych potrzebach maluchów. Kłopot ten zintensyfikowała pandemia. A przecież pozornie mieliśmy dla siebie więcej czasu…

Poczucie własnej wartości wśród dzieci

Niezależnie od tego, w jakim momencie dziś się znajdujemy, co przeżyliśmy i w jakim wieku jesteśmy, to nad własną samooceną możemy pracować. Powinniśmy też kształtować ją u naszych dzieci, które są wyjątkowo podatne na negatywne opinie innych. Uczmy ich tego, by osądy osób trzecich nie były w stanie wpłynąć na jakość życia.
Poczucie własnej wartości jest bez wątpienia fundamentem silnego Ja. To pozwolenie sobie na popełnianie błędów, bycie nieidealnym. To także zaakceptowanie własnych słabości. Żeby jednak dzieci się tego nauczyły, potrzebują wsparcia bliskich.
Pierwszym krokiem, by wesprzeć młodych w budowaniu adekwatnej samooceny, jest nasza zmiana myślenia: wymiana oceniania na docenianie. Dzięki niej my-dorośli dostrzeżemy wewnętrzne wartości, dobre intencje, pomimo popełnianych błędów i przede wszystkim młodego człowieka, zamiast wyniku testu czy oceny szkolnej.