
Niesprzyjające hormony
Okoliczności zewnętrzne nie są jedynym czynnikiem determinującym nasz nastrój. W dużej mierze zależy on od pracy hormonów, czyli związków chemicznych koordynujących podstawowe funkcje życiowe w ustroju. Wytwarzają je, a następnie uwalniają do krwi tzw. gruczoły wydzielania wewnętrznego (np. tarczyca, trzustka, grasica, jądra, jajniki czy nadnercza). Między 40. a 60. rokiem życia u kobiet wygasa czynność hormonalna jajników. Oznacza to, że w żeńskim organizmie stopniowo zaczyna brakować produkowanych tam estrogenów. Przed właściwym ustaniem miesiączkowania jest ich o 40–50% mniej niż w okresie rozrodczym, a po przekwitaniu nawet o 75% mniej. To właśnie deficyt tych związków jest przyczyną zahamowania regulowanych przez nie procesów owulacji i menstruacji. Zmiany te – choć naturalne – dojmująco odczuwa również kobieca psychika. – Uważa się, że około 92% kobiet w wieku 45–54 lata wśród objawów wypadowych menopauzy na pierwszym miejscu podaje rozdrażnienie. Około 88% wymienia niepokój. Natomiast depresję – jaką główną dolegliwość tego okresu – wskazuje aż 78% pań. Nasilenie tych symptomów obserwuje się zwykle do dwóch lat po menopauzie. Średnio trwają one 4–6 lat, choć 1/3 kobiet doświadcza ich nawet przez 10 lat – dzieli się swoją wiedzą lek. med. Renata Fiuk-Kuszka, specjalista ginekolog.
Psychika a brak estrogenu
Panie w okresie menopauzy są częściej narażone na chwiejność nastrojów i złe samopoczucie. Estrogeny przyczyniają się bowiem do uwalniania beta-endorfiny, potocznie nazywanej hormonem szczęścia. Regulują również działanie serotoniny – neuroprzekaźnika informacji między neuronami w mózgu.

Gdy jest jej za mało, „dobre wieści” nie mogą szybko rozchodzić się po organizmie i popadamy w negatywne stany emocjonalne. – Doświadczenie kliniczne i wyniki wielu badań potwierdzają częstsze występowanie depresji u kobiet w wieku okołomenopauzalnym niż w populacjach kobiet przed i po menopauzie. Wiąże się to nie tylko z wahaniami stężeń estrogenów, lecz także ze zmianami w obszarach życia rodzinnego, zawodowego i społecznego oraz w postrzeganiu własnego ciała i kobiecości. Etap ten sprzyja również zaostrzeniu i/lub nawrotom wcześniej rozpoznanej depresji – tłumaczy ginekolog. Jak widać, estrogeny będące źródłem siły witalnej w kwiecie wieku, w trakcie przekwitania – gdy jest ich coraz mniej – stają się przyczyną gorszej kondycji psychicznej pań. – Ponadto depresja wpływa niekorzystnie na jakość życia i ogólne funkcjonowanie kobiet – dodaje ekspert.
Smutek przekwitania
Wzmożona wrażliwość, nerwowość i drażliwość oraz nagła i duża zmienność nastrojów (czyli popadanie z nadmiernej wesołości w stan pogłębionego smutku i odwrotnie) to kluczowe objaw menopauzy w sferze emocjonalnej. Ich przyczyn należy upatrywać właśnie w zmianach hormonalnych odbijających się na funkcjach serotoniny. – Serotonina – jeden z wielu neuroprzekaźników ośrodkowego układu nerwowego – w sposób bezpośredni wpływa na nasze samopoczucie i dobry nastrój. Przy tym często wchodzi ona w interakcje z estrogenami, które posiadają w mózgu swoje receptory. Wobec tego obniżenie produkcji estrogenów w trakcie menopauzy dodatkowo wpływa na spadek nastroju u kobiety – wyjaśnia biolog medyczny, dr n. med. Magdalena Salwińska. Przekwitające panie mogą więc odczuwać trudności w radzeniu sobie ze stresem życia codziennego. Bywają przygnębione oraz pozbawione chęci angażowania się w dotychczasowe obowiązki, a nawet w czynności, które do tej pory sprawiały im przyjemność. Dotyka je spadek wydajności, zdolności koncentracji oraz zapamiętywania. Niektóre tracą poczucie wartości i przydatności lub popadają w stany lękowe. Stają się nieobecne, zamyślone i smutne.
Niedogodności menopauzy
Niedobory estrogenów towarzyszące menopauzie wywołują także szereg dolegliwości fizycznych klimakterium. Są one somatyczną odpowiedzią organizmu na zachodzące w nim zmiany hormonalne z poważnymi niedoborami estrogenów w ośrodkowym układzie nerwowym na czele. Większość kobiet odczuwa wtedy uderzenia gorąca, nadmierną potliwość i kołatania serca – szczególnie nocą – oraz zaburzenia snu i libido. Objawy te mogą potęgować u nich gorszy nastrój. Panie spodziewające się nadejścia fali gorąca często bowiem nie mogą zasnąć. Z kolei po ataku znów nie śpią, odczuwając potrzebę przebrania się lub odświeżenia w łazience. Zmęczone i niewyspane, gorzej funkcjonują w dzień, co wzmaga u nich frustrację i stany apatyczne. Nie musi jednak tak być. Okazuje się, że menopauzę lepiej znoszą panie, które akceptują naturalnie zachodzące w ich organizmie zmiany. Nieocenione jest również wtedy wsparcie bliskich i troska o więź małżeńską. A na wagę złota – aktywność zawodowa, fizyczna i każda inna, która nada smak temu okresowi w życiu i pozwoli czerpać z niego radość po spełnieniu się funkcji rozrodczych. Swój wkład w pozytywne przeżywanie przekwitania ma również medycyna, która stara się pomagać paniom odczuwającym dolegliwości klimakteryjne.
Z natury dla dojrzałych kobiet
– Przez wiele lat sądzono, że istnieje tylko jeden typ receptorów estrogenowych (ER, ER alfa). Dopiero w ostatnim 20-leciu odkryto drugi ich rodzaj – ER beta. Oba typy receptorów występują w odmiennych proporcjach w różnego typu komórkach, również w ośrodkowym układzie nerwowym. Estrogeny działają na komórkę docelową w taki sposób, że wiążą kompleks steroid-receptor z DNA, co w konsekwencji powoduje zmianę transkrypcji genów. Istnieją również estrogenopodobne substancje zawarte w hormonach roślinnych, które działają podobnie na ośrodkowy układ nerwowy. Należy jednak pamiętać, że ich działanie jest subtelniejsze od naturalnych estrogenów – zaznacza biolog medyczny. Ulgę dla ciała i ducha w trakcie przekwitania przynosi więc włączenie do diety naturalnych fitoestrogenów. Jest to grupa ponad stu związków roślinnych zbliżonych strukturalnie i funkcjonalnie do hormonów ludzkich. Sięgając po nie, możemy poprawić nasze ogólne samopoczucie. Żywym dowodem na to są Azjatki, które spożywając na dobę około 40–80 mg izoflawonów obecnych w soi (przy normie 60 mg), o wiele łagodniej znoszą menopauzę. Europejki przeciwnie – w 80–90% przypadków zgłaszają dolegliwości psychosomatyczne towarzyszące klimakterium, a fitohormonów przyjmują jak na lekarstwo: 3–5 mg dziennie.
Len i chmiel – duet doskonały
Soja – jako obca dla diety środkowoeuropejskiej – może alergizować i być gorzej tolerowana. Nasza ziemia wydała jednak rośliny równie bogate w fitoestrogeny – len oraz chmiel. W lnie zlokalizowane są lignany – związki estrogenopodobne, których siemię zawiera 700 razy więcej niż inne produkty z lignanami w składzie (m.in. pełne ziarna zbóż, owoce, warzywa, kawa, herbata, czerwone wino). Z kolei szyszki chmielu skrywają w sobie najbardziej aktywny z poznanych dotąd fitoestrogenów – 8-prenylonaringeninę (8-PN). Oba te związki – dostarczane z pożywieniem lub w formie suplementów diety, gdzie ich ilość jest standaryzowana i pokrywa dzienne zapotrzebowanie na te substancje – przejmują rolę deficytowych estrogenów. Zastępując organizmowi brakujące hormony, pomagają neutralizować negatywne emocje towarzyszące przekwitaniu oraz inne frustrujące dolegliwości zespołu klimakteryjnego.

Chmiel działa głównie uspokajająco, relaksująco, nasennie oraz łagodzi uderzenia gorąca i zlewne poty. W badaniach klinicznych po sześciu tygodniach terapii 8-PN wykazuje 90% skuteczność. Natomiast len kompleksowo poprawia kondycję pań, znosząc braki estrogenowe. Ponadto lignany lniane chronią przed postępującą osteoporozą, chorobami serca, procesami nowotworzenia i starzenia się organizmu. Specjaliści dają paniom zielone światło na ich przyjmowanie, ponieważ związki te są bezpieczne i nie powodują skutków ubocznych właśnie dzięki subtelnemu działaniu.
Artykuł konsultowały:
dr n. med. Magdalena Salwińska – biolog medyczny, absolwentka wydziału lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie
lek. med. Renata Fiuk-Kuszka – specjalista ginekolog, pracownik oddziału ginekologicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu