Polska słynie z Roberta Lewandowskiego, pierogów, gościnności i… kilku dziwnych zwyczajów, których nie rozumieją obcokrajowcy. Nawet emigranci mieszkający w Polsce od lat, nie mogą przyzwyczaić się do niektórych rzeczy, które dla nas są zupełnie naturalne. O czym mowa?
Polski parawaning
Najbardziej oczywisty z rodzimych zwyczajów, o którym słyszy się co roku wraz z nadejściem sezonu letniego. Plażowicze w Polsce wprost uwielbiają odgradzać się parawanami od innych ludzi wypoczywających nad morzem. Są one dość praktyczne, ponieważ dzięki nim można również ochronić się przed wiatrem, ale i tak to zjawisko niepraktykowane za granicą stało się obiektem wielu żartów. Rokrocznie zdjęcia polskich plaż przepełnionych kolorowymi parawanami opanowują Internet.
”Sto lat” na każdą okazję
Tę piosenkę zna chyba każdy. Śpiewamy ją, gdy ktoś obchodzi urodziny i tak samo robią ludzie w wielu innych krajach. Oczywiście każde państwo ma swoją wersję językową. Polacy odróżniają się jednak od innych narodowości tym, że śpiewają tę piosenkę na wiele różnych okazji, nie tylko w ramach życzeń urodzinowych. Wesele, rocznica, awans – każdy powód jest doby, by zaintonować ”Sto lat”. Dla nas nie jest to nic niezwykłego, wydaje się nam raczej miłe, że życzymy komuś długiego życia przy każdej możliwej sposobności. Tymczasem obcokrajowców ów zwyczaj dziwi.
”Stojaki do suszenia”
Tak obcokrajowcy nazywają nasze suszarki do ubrań. Dla nich wywieszanie prania na rozkładanym ”stojaku” bądź sznurku to coś niezrozumiałego. Mieszkańcy Wielkiej Brytanii nie mogą się nadziwić, że w czasach, gdy istnieją pralki z funkcją suszenia, Polacy eksponują swoje mokre ubrania na środku pokoju czy balkonie. Tymczasem w naszym kraju elektryczne suszarki nie zdobyły takiej popularności jak na przykład zmywarki czy mikrofalówki. Być może pod tym względem faktycznie jesteśmy przestarzali…
Specyficzna kultura w podróży
Polskie drogi rządzą się swoimi prawami. Nasi kierowcy są przyzwyczajeni do szybkiej jazdy, notorycznego igrania z przepisami czy wyprzedzania ”na trzeciego”, co dla obcokrajowców często wydaje się nie do pomyślenia. Inaczej wygląda u nich również kultura drogowa. Gdy polski kierowca zostaje ”wpuszczony” przez innego przed siebie, zazwyczaj mruga światłami awaryjnymi w ramach podziękowania. Za granicą taki sygnał oznacza jednak coś zupełnie innego. W Europie Zachodniej w ten sposób przekazuje się informacje o zagrożeniu na drodze. W innych miejscach ów zwyczaj jest kompletnie nieznany. Pamiętajmy o tym, wjeżdżając samochodem do obcych krajów, bo tamtejsi kierowcy mogą się bardzo zdziwić, gdy mrugniemy do nich w podzięce.
Dziesiątki cioć i wujków
Polacy słyną również ze specyficznego nazewnictwa przyjaciół rodziny. Dla obcokrajowca ciocia to po prostu siostra rodzica, wujkiem z kolei nazywają brata mamy lub taty. U nas jednak przedstawia się to zupełnie inaczej. Ciocią i wujkiem jest w zasadzie każdy znajomy rodziny, głównie rodziców. Polakowi zapewne dziwnie byłoby mówić do kogoś takiego ”proszę pana” lub ”proszę pani”, z kolei zwracanie się na ”ty” to zbyt duże spoufalanie. W wielu innych krajach, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, mieszkańcy nie mają podobnego problemu i nie czują się skrępowani, nazywając przyjaciół rodziny po imieniu. My jednak najwyraźniej lubimy określenia ”wujek” i ”ciocia”. Szczególnie to drugie jest na tyle popularne, że nawet dzieci w przedszkolu nazywają tak panie, które się nimi opiekują.
Otwarta kanapka
Kolejny zwyczaj jest charakterystyczny nie tylko dla Polaków, ale i dla mieszkańców Skandynawii. Są jednak kraje, których mieszkańcy zupełnie nie rozumieją… naszego sposobu robienia kanapek. Dla Brytyjczyka sandwich to dwa kawałki pieczywa, a pomiędzy nimi ser, mięso czy warzywa. Mieszkaniec Wysp nigdy nie zapomniałby o ”przykryciu” kanapki, czego my, Polacy, zwykle nie robimy. Owszem, gdy przygotowujemy drugie śniadanie do pracy, często kładziemy na wierzch drugą bułkę lub kromkę chleba, ale w domu wygląda to nieco inaczej. Zdecydowana większość używa tylko jednego kawałka pieczywa, pozostawiając kanapkę ”otwartą”. Brytyjczycy nazywają taki rodzaj sandwicha oszustem.
Święta z Kevinem
Kto choć raz nie oglądał przygód chłopca, który został sam w domu, niech pierwszy rzuci kamieniem. Obcokrajowców zaskakuje to, że Polacy co roku w okolicach Bożego Narodzenia oglądają ten sam film. Stało się już to prawie narodową tradycją, prawie tak popularną jak ubieranie choinki czy wkładania sianka pod obrus.
Kapcie wielokrotnego użytku
Proponowanie domowego obuwia na zmianę gościom to zwyczaj, który poza nami rozumieją chyba tylko Japończycy. Dla Polaków to coś naturalnego, za to dla obcokrajowca taka propozycja to często przejaw braku kultury. Bo w końcu czemu ktoś narzuca im zdejmowanie obuwia? Poza tym wielu ludzi odstręcza noszenie butów po kimś. Używane pantofle to dla nich coś okropnego, ale wiedzą, że głupio jest odmówić polskiemu gospodarzowi, gdy ten nalega na ich założenie. Z kolei nasi rodacy często nie rozumieją, co w tym dziwnego, że gość ma założyć domowe obuwie i przeciwnie do obcokrajowców uważają, że jeśli NIE zaproponują kapci gościom, wyjdą na niekulturalnych.
Po co komu nudny lektor?
Obcokrajowcy oglądając filmy w Polsce są zdziwieni, w jaki sposób są one tłumaczone. W innych krajach najczęściej mamy do czynienia z napisami, rzadziej z dubbingiem, u nas z kolei prawie zawsze spotykamy się z lektorem, na dodatek mówiącym monotonnym głosem, który nie wyraża żadnych emocji. Za granicą widzowie nie są do tego przyzwyczajeni, tymczasem my prawdopodobnie nie wyobrażamy sobie oglądania filmów w inny sposób.
Doroczne odwiedziny księdza
Świat nie zna również kolędy, która u nas wydaje się zupełnie normalna. Spotkania duchownych z parafianami ma miejsce co roku w okolicy Świąt, wtedy katolicy składają datki na potrzeby Kościoła, a ksiądz błogosławi ich domy. Dla członków wspólnoty jest to ważne wydarzenie i bez niego nie wyobrażają sobie wejścia w nowy rok, jednakże za granicą zwyczaj ten zadziwia. Tylko we Włoszech odbywa się coś zbliżonego do kolędy. Tam ksiądz chodzi od domu do domu, ale nie wchodzi do środka. Wręcza jedynie przy drzwiach święty obrazek i udziela rodzinie błogosławieństwa. Dzieje się to jednak co kilka lat, nie rokrocznie jak u nas.
Dziwne polskie potrawy
Choć nasza rodzima kuchnia ma mnóstwo wielbicieli na całym świecie, nie wszystkie dania są uwielbiane przez obcokrajowców. Czernina czy kaszanka obrzydzają ze względu na krew, z której są przygotowywane. Ogórki kiszone? Dla wielu to po prostu popsute warzywo. Pajda ze smalcem? 100% tłuszczu. I oczywiście niekwestionowany zwycięzca w kategorii ”znienawidzona przez obcokrajowców polska potrawa”: flaki. Nazwa nie ukrywa zawartości potrawy, przez co jeszcze bardziej odstrasza mieszkańców innych krajów. Na szczęście mamy też pyszne pierogi oraz swojskiego schabowego, którymi prawie żaden turysta nie pogardzi.
EP