To on wmawia nam, że jesteśmy niewystarczająco dobre. Kim jest wewnętrzny krytyk?

O budowaniu zdrowej samooceny oraz walce z autodestrukcją rozmawiamy z Aliną Adamowicz i Joanną Godecką, autorkami poradnika "Jak uciszyć wewnętrznego krytyka i uwierzyć w siebie".

To on wmawia nam, że jesteśmy niewystarczająco dobre. Kim jest wewnętrzny krytyk. Foto Iwona Jabłońska Photography

Współczesne kobiety często borykają się z problemem niskiej samooceny, przez co cierpi ich ogólny dobrostan. Nakładamy na siebie ogromną ilość obowiązków, którym nie jesteśmy w stanie podołać, nie potrafimy odpoczywać i spojrzeć na siebie wyrozumiałym okiem, a zamiast tego krytykujemy każde swoje uchybienie, nawet to najdrobniejsze. W każdej z nas żyje wewnętrzny krytyk, który nie uciszony w porę, potrafi skutecznie zatruć życie. Alina Adamowicz i Joanna Godecka stworzyły poradnik dla każdej z nas, w którym znajdziemy szereg ćwiczeń, które pozwolą nam wyrwać się spod władzy krytyka i odbudować pewność siebie.

Jakie oczekiwania mają Panie względem swojej najnowszej książki? Kto wyniesie z niej najwięcej i jaką podstawową wiadomość ma ona przekazać czytelniczkom?

  • Alina Adamowicz: Jest wiele poradników i kursów opowiadających o metodach, które zadziałały na ich autorów. Proponowany przez nas program jest inny. Oparty wyłącznie na najnowszej wiedzy oraz nowoczesnych terapiach, które działają. Dodatkowo napisałyśmy go tak, żeby uniknąć niezrozumiałego i nudnego języka. Rady i wskazówki zawarte w książce są przydatne dla każdego. Mamy dzisiaj epidemię niskiej samooceny i obniżonego samopoczucia własnej wartości wśród kobiet i dlatego ten poradnik skierowany jest przede wszystkim do nich. Zależy nam, aby każda z nas nauczyła się traktować siebie jak najlepszą przyjaciółkę. Bo gdy się przyjaźnię ze sobą, to zaczynam się lubić i akceptować, a dzięki temu zaczynam lepiej dbać o siebie i zmieniać swoje życie na lepsze.

Kim jest wewnętrzny krytyk?

  • Joanna Godecka: To głos w naszej głowie, który kwestionuje wszystko, co robimy. Próbuje zmusić nas, byśmy zawsze „miały się na baczności”. Działa destrukcyjnie, na naszą szkodę, niszcząc nasze poczucie własnej wartości, podkopując pewność siebie i psując dobre samopoczucie. Sprawia, że zaczynamy podawać w wątpliwość wszystkie swoje zalety. Zaczynamy czuć się nie dość mądre, nie dość atrakcyjne, niewystarczająco zdolne.
  • AA: To właśnie wewnętrzny krytyk sprawił, że Polki znalazły się na ostatnim miejscu w Europie pod względem samooceny. Krytykowanie siebie jest najbardziej destrukcyjnym i odbierającym siłę nawykiem myślowym.

Jakie maski zakładamy, aby zagłuszyć wewnętrznego krytyka i uciec od problemu?

  • AA: Gdy nie akceptujemy siebie, to zaczynamy się dopasowywać do innych i często udawać kogoś, kim nie jesteśmy tylko po to, by przypodobać się otoczeniu. Stawiamy swoje potrzeby na końcu, bo uważamy, że nie zasługujemy na to, żeby dbać o siebie tak samo, jak o innych. Często uciekamy w nadmierną aktywność, bo zaczynamy porównywać się do innych i nie cieszymy się z tego, co już osiągnęliśmy. Jesteśmy sfrustrowani i nieszczęśliwi. Wewnętrzny głos stoi za poczuciem, że nie zasługujemy na awans lub podwyżkę, albo że pozostajemy w toksycznych związkach. Jest powodem, że mamy problemy z podejmowaniem decyzji, czy trudności z dokończeniem zadań, które zaczęliśmy. Krytyk wewnętrzny zniechęca do zmiany i podejmowania się nowych rzeczy, wmawia nam, że jesteśmy niewystarczająco dobrymi córkami, mamami, żonami czy przyjaciółkami.

Brak samoakceptacji i niska samoocena nie pojawiają się w człowieku z dnia na dzień, niejednokrotnie mają swoje źródło w dzieciństwie. Czy brak wsparcia rodziców na wczesnym etapie dorastania może prowadzić do poważnych problemów z samooceną?

  • AA: Przychodzimy na świat, wiedząc, że jesteśmy wystarczająco dobrzy, ważni i wartościowi. Jednak już od dziecka doświadczamy tyle krytyki i odrzucenia, że zaczynamy samych siebie krytykować i osądzać tak mocno i często, że czujemy się niewiele warci i niewystarczający. Już w dzieciństwie pojawiają się opiekunowie, nauczyciele i rówieśnicy, którzy zaczynają porównywać nas z innymi, wyciągają na światło dzienne słabe strony i porażki.

O czym w takim razie powinni pamiętać opiekunowie, by budować w dzieciach wysokie poczucie własnej wartości?

  • Dzisiaj opiekunowie często chcą dzieci i młodzież „naprawiać”, choć tak naprawdę potrzebują one zrozumienia oraz szczerego wsparcia. Bardziej niż różnych prezentów, zajęć i wyjazdów potrzebują tego, co jest za darmo – naszej uwagi i czasu, o które tak zabiegają. Tańczą, śpiewają, wygłupiają się, krzyczą: „Mamo, tato – spójrz na mnie”.

Budowa pewności siebie to proces, który trwa całe życie i na każdym jego etapie mogą pojawić się problemy. Jakie sygnały powinniśmy potraktować jako alarmujące i zareagować, zanim niezdrowa samoocena wpłynie destrukcyjnie na nasze życie?

  • JG: Kiedy w obliczu normalnych wyzwań dnia codziennego, w sytuacjach takich jak np. randka, awans, zmiana pracy, wystąpienie publiczne itp. czujemy całkiem nieadekwatne obawy lub wręcz towarzyszy nam przeświadczenie, że to się nie uda, więc nawet nie powinnyśmy próbować. To znaczy, że mamy problem z samooceną i pewnością siebie. Jeśli porażka lub popełnienie błędu wydaje się nam katastrofą, powinnyśmy czuć się zaalarmowane. To znak, że najwyższy czas popracować nad swoim nastawieniem, bo niska samoocena może mieć bardzo niszczący wpływ na nasze życie.

Podczas kwarantanny lub pracy zdalnej wiele osób boryka się z obniżoną motywacją, przez co często przekłada realizację codziennych obowiązków na później. Jak poradzić sobie z poczuciem winy, które towarzyszy takiemu „marnowaniu czasu”?

  • AA: Nie jest to proste. Nauczyliśmy się być cały czas zabiegani i oduczyliśmy się naprawdę odpoczywać. Warto się tego nauczyć. Czasami trzeba sobie pozwolić na „nicnierobienie”, bo takie dni też są potrzebne, aby nie zwariować od nadmiaru obowiązków i zajęć. W życiu ważna jest równowaga, aby móc cieszyć się dniem codziennym. Na pewno pomaga w tym uciszenie głosu w swojej głowie, który mówi „za mało”, „zrób więcej”, „MUSISZ”, „nie zasłużyłaś na odpoczynek”.

Wiele Polek ma problem z przyjmowaniem komplementów. Nie wiemy, jak na nie reagować, poddajemy w wątpliwość ich treść oraz intencje nadawcy. Czy w Polsce funkcjonuje coś takiego jak kultura komplementów? Jak nauczyć się akceptować miłe słowa kierowane w naszą stronę?

  • AA: Rzeczywiście. Nauczono nas od dziecka, żeby sprzeciwiać się, kiedy dostajemy komplement. Nawet jeśli wiemy lub zgadzamy się, że komplement jest uzasadniony, to nie pozwalamy sobie go przyjąć – odrzucamy go, żeby nie wyjść na zarozumiałych. Najskuteczniejsza metodą jest praca nad własna samooceną. Gdy same będziemy myśleć o sobie dobrze i będziemy się chwalić, to miłe słowa od innych będą sprawiały nam przyjemność i tylko wzmacniały nasze spokojne poczucie własnej wartości.

Każda z nas przynajmniej raz w życiu słyszała, że miłość jest najlepszym lekarstwem na kompleksy. Jednak zdarza się, że to właśnie one stają się przyczyną rozstań. W jaki sposób niska samoocena wpływa na relacje?

  • JG: Mózg wytwarza przeciętnie około 60 000 myśli na dobę. Jeśli 90 procent z nich sugeruje, że człowiek nie jest dość dobry, by odnosić sukcesy, być kochanym, docenianym lub choćby mile widzianym wśród innych, to sygnał, że jego samoocena znacznie zawodzi. Zaniżone poczucie własnej wartości ma ogromny wpływ na nasze relacje z innymi ludźmi. Jeśli sami ze sobą nie czujemy się dobrze, jeśli siebie nie lubimy, to nie możemy oczekiwać, że będą nas lubić i akceptować inni ludzie. Jeśli będziemy nieustannie przy partnerze mówić, że jesteśmy nie dość dobre, ładne, zgrabne, wykształcone, to w końcu i on zacznie dostrzegać nasze wady. Także te, które są wytworem naszej wyobraźni i z rzeczywistością nie mają nic wspólnego. Uświadomienie sobie, że nasze niepowodzenia w różnych sferach wynikają z obniżonego poczucia własnej wartości i że potrzebujemy je wzmocnić, to pierwszy krok do zmiany.
Jak uciszyć wewnętrznego krytyka i uwierzyć w siebie. Alina Adamowicz, Joanna Godecka

Anita Bożek