Kim chciała być srebrna medalistka z Soczi, Katarzyna Bachleda-Curuś? Kto był idolem Maćka Kota? O czym Katarzyna Bachleda-Curuś zawsze mówiła?
Trzy tygodnie po zakończeniu Igrzysk w Soczi odwiedziliśmy panią Renatę Wójcicką, mamę srebrnej medalistki olimpijskiej, Katarzyny Bachledy-Curuś. Opowiedziała nam o pobycie w Soczi, wspominała także czasy, kiedy Kasia była małą dziewczynką i wcale nie myślała o olimpijskich krążkach. „To były niesamowite zawody. Z uwagą obserwowałam każdy bieg i mocno trzymałam kciuki. Niesamowite emocje. Nie mogę porównać ich do żadnych innych,” – komentowała pani Renata zapytana o srebrny wyścig Kasi i jej koleżanek z drużyny. „Nigdy nie sądziłam, że sport stanie się jej pomysłem na życie. Owszem, próbowała sił w tańcu, trochę pływała i biegała. Zawsze jednak uważałam to za hobby i sposób na wyładowanie energii. Byłam pewna, że Kasia zostanie nauczycielką. Bez przerwy o tym mówiła,” – śmieje się pani Renata.
Maciek Kot wpatrzony w Japonię
Dla Maćka Kota to były pierwsze Igrzyska Olimpijskie. Tym bardziej ucieszył się na wieść, że towarzyszyć będzie mu jego mama, Małgorzata. „Same Igrzyska były czasem niesamowitym. Nigdy nie sądziłam, że poznam mamy innych Olimpijczyków, że będziemy mogły razem oglądać zawody, dzielić przeżycia i emocje oraz wspólnie wracać do przeszłości i wspominać pierwsze sportowe zmagania naszych dzieci,” – mówi pani Małgorzata. Pamięta ona, że Maciek od małego zakochany był w nartach. Początkowo próbował narciarstwa zjazdowego, co nie do końca
go satysfakcjonowało. Zafascynowały go skoki. „Maciek z zapartym tchem oglądał każde zawody. Jako mały chłopiec mocno kibicował japońskiemu skoczkowi, Kazuyoshi Funakiemu. Na zawodach zawsze pojawiał się z własnoręcznie zrobionymi plakatami,” – śmieje się pani Małgorzata. I choć początkowo nie była zachwycona z decyzji Maćka o trenowaniu skoków narciarskich, w końcu na to przystała. „Czego nie robi się dla dziecka”.
Paulina Maciuszek już jako mała dziewczynka marzyła o Olimpiadzie
Paulina Maciuszek sport ma we krwi – już od najmłodszych lat podziwiała sukcesy sportowe swojej mamy, Michaliny, także narciarki biegowej. Paulina postanowiła pójść w jej ślady, a za cel obrała sobie pojechać na Igrzyska Olimpijskie. I udało się, a jej zmagania oglądała z bliska jej właśnie mama.
„Na Igrzyskach byłam po raz drugi. Tym razem jednak w całkowicie innej roli – nie jako sportsmenka, ale jako mama. Nie przypuszczałam, że będę to aż tak silnie przeżywać. Nie opuściłam żadnych zawodów mojej córy. Dopingowałam ją najmocniej, jak potrafiłam, podbiegałam na trasę, krzyczałam, skakałam, wszystko żeby tylko mnie zobaczyła i wiedziała, że jestem, że trzymam za nią kciuki. Nawet teraz, kiedy o tym mówię, wracają wszystkie emocje. Znowu czuję tę sportową atmosferę,” – wspomina pani Michalina. „To musiało kiedyś nastąpić. Paula zawsze o tym marzyła, zawsze chciała wystąpić na Igrzyskach,” – mówi pani Michalina wracając do wspomnień.
Program „Wsparcie Młodzieży przez Sport” podziękowaniem dla mam z całego świata
Za sukcesem każdego sportowca stoi jego mama. Już od najmłodszych lat wspiera go, dopinguje, pomaga w przygotowaniach do treningów, organizuje dzień. W podziękowaniu za trud włożony w wychowanie wspaniałych dzieci P&G uruchomiło program wspierający młodych sportowców na całym świecie. W ten sposób koncern chce umożliwić dzieciom uprawianie sportu i tym samym pomóc mamom wychowywać je w szczęściu i zdrowiu. Do tej pory firma zebrała już 10 milionów dolarów, które w całości przeznaczone są na krzewienie sportu na świecie. Program „Wychowanie Młodzieży przez Sport”, ma zmienia życie tych, na których mamom zależy najbardziej – ich dzieci.