Situationship to taki związek-niezwiązek. Niby jest się razem, ale nie do końca. Specjaliści od randkowania z aplikacji ZaadoptujFaceta przygotowali opis pięciu symptomów, które pozwolą zrozumieć sedno problemu i sprawdzić, czy relacji można nadać miano situationship.
1. Coś przejściowego
Osoby tkwiące w situationship zazwyczaj są ze sobą na wyłączność, ale nie jest to głęboka i rokująca relacja, raczej układ bez zobowiązań. Zdarza się, że jest to związek „na przeczekanie”, gdy nie ma nic ciekawszego na horyzoncie, albo gdy osoby są na etapie życia, w którym więź nie jest priorytetem. Tematy, na które rozmawiają partnerzy, można bardziej porównać do small talków lub pikantnych dialogów z filmów dla dorosłych – nic osobistego.
2. Długofalowe planowanie w situationship? Zapomnij!
Relacje typu situationship nie są zbyt zobowiązujące. Dlatego też jeśli partnerzy planują cokolwiek, nie wykracza to poza kilka najbliższych dni czy tygodni. Sytuacja jest na tyle niestabilna, że trudno określić, czy bilety na koncert za pół roku się nie zmarnują, bo nikt nie wie, gdzie i z kim będzie w tym czasie. Jeśli wspólne wakacje, to tylko last minute!
3. Oficjalnie nic was nie łączy
Czy przedstawić partnera rodzinie i znajomym? Partnerzy w situationship mają zgodność co do tego, że to wciąż nie jest „właściwy” moment. Co gorsza, nie są pewni, czy takowy kiedykolwiek nastąpi. Rodziłoby to przecież konieczność przedstawienia partnera/partnerki jako kogoś, a przecież wciąż nie wiedzą, kim właściwie dla siebie są. Właśnie dlatego bardziej lub mniej świadomie wybierają prowadzenie dwóch oddzielnych towarzysko żyć. To zapewnia względny spokój.
4. Spotkania na seks
Randki z prawdziwego zdarzenia to coś, co w situationship nie istnieje. Co prawda partnerzy w tej skomplikowanej relacji spotykają się, ale nie są to zaplanowane, romantyczne randki. To raczej spotkania na Netflix i seks o nieokreślonej regularności. Bywają też sytuacje, kiedy partnerzy ze sobą mieszkają, sypiają, robią wspólnie zakupy. Można ich pomylić z przeciętną parą, ale oni by tak siebie nie nazwali.
5. Gdy jedna strona zaczyna cierpieć…
Brak etykietek i zobowiązań nie gwarantuje niestety spokoju ducha. Prędzej czy później pojawiają się niewygodne emocje. Mogą być spowodowane brakiem stabilizacji lub wzrostem oczekiwań i uczuć u jednej ze stron. Frustracja pojawia się, gdy nie wiadomo, jak postawić granice wolności i gdy nie ma pewności, czy możemy mieć jakiekolwiek oczekiwania.
Czy situationship zawsze jest złe?
Niekoniecznie. Są sytuacje, kiedy situationship to nie najgorsza opcja, np. jeśli tymczasowo przebywamy w jakimś miejscu i wiemy, że wkrótce wracamy do swojego, oddalonego o setki kilometrów miasta. Ważne jest, aby obie osoby wiedziały, w jakim związku się znajdują i akceptowały taki status. Trudnością w tym przypadku może być określenie jasnych reguł gry, bo przecież w situationship nie rozmawia się na „poważne” tematy. Warto jednak złamać tę zasadę.
A co jeśli nie podoba nam się fakt bycia w situationship?
A co jeśli nie podoba nam się fakt bycia w situationship?
– W tej sytuacji najlepiej jak najszybciej taką relację zakończyć i to osobiście! Być może to będzie pierwsza poważna rozmowa w takim związku-niezwiązku. Może podczas niej okaże się, że dwie strony postanowią poprawić swoją relację i situationship zamieni się w prawdziwy związek. Jeśli nie, warto przemyśleć, w jaki sposób znaleźliśmy się w niekomfortowej sytuacji i nie powielać tego błędu. Tkwienie w byle jakim związku kradnie nam szansę na wejście w zdrową i dojrzałą relację – komentuje Rocio Cardosa, specjalistka aplikacji ZaadoptujFaceta.