
Nie jest niespodzianką, iż doświadczenie w miłości jest dużym ułatwieniem. Będąc w różnych związkach uczymy się siebie. Wspólnie spędzone chwile mogą określić wady i zalety danej relacji. Związek uczy dawania, ale i również brania. Kompromis jest pomocnikiem w drodze ku szczęśliwej miłości. Dowiadujemy się jaki zarys związku najbardziej nam odpowiada i czego od niego oczekujemy.
Co dzieje się w przypadku, gdy doświadczenia zabraknie? Często nieświadomie rozpoczynamy drogę prób i błędów, mając nadzieje, że każda następna miłość będzie tą jedyną.
Według psychologów wyodrębnić można 3 typy relacji, które wiele kobiet musi przeżyć, aby znaleźć miłość swojego życia.
Motylki w brzuchu
Pierwszy raz spotykamy się z silnym i poważnym stanem zakochania będąc młodymi dziewczynami. Często jeszcze jako uczennice rozpoczynamy swoje perypetie uczuciowe. Pierwsza miłość jest tą najbardziej szaloną, porywającą i angażującą. Czujemy motylki w brzuchu. Nasze myśli wciąż kołują wokół ukochanej osoby. Nie możemy jeść, pić – jesteśmy zakochane. Jest to najbardziej niewinna relacja. Wszystko wydaje się bajką, pięknym marzeniem. Tworzymy związek z ukochanym mężczyzną i jesteśmy święcie przekonane, że zostaniemy z nim do końca życia. Bez kłótni, problemów – jedynie w szczęściu. Taka bajka mydlana wcześniej czy później musi pęknąć. Realia dorosłego życia burzą entuzjazm. Brak zgrania, różne poglądy lub wygasłe uczucia kończą związek.

Niegrzeczny chłopiec
Po zakończeniu pierwszego oficjalnego związku uważamy, iż mamy wystarczającą wiedzą i doświadczenie, aby wejść w kolejną relację. Szukamy partnera, który jest zupełnym naszym przeciwieństwem. Nie omijamy kłopotów, a odważnie stajemy im naprzeciw. Wierzymy, iż dwie zupełnie różne osobowości pomogą stworzyć coś niezwykłego. Często nie brakuje emocji – w tym manipulacji czy kłamstw. Uczucia stają się rzeczą drugorzędną. Powoli dociera do nas to, że tkwimy w związku pełnym rutyny, gdzie miłość przestaje istnieć. Kończymy związek.

Romeo i Julia
Po wielu perypetiach dochodzimy do wniosku, że bycie singielką nie jest znowu takie złe. Uczymy się akceptacji i miłości do samej siebie. Nie szukamy relacji na siłę. Pragniemy się rozwijać, realizować i dążyć do bycia szczęśliwą. Wtedy pojawia się ten jedyny. Całkiem niespodziewanie zjawia się w naszym życiu i krok po kroczku staje się istotnym elementem otaczającego nas świata. Z pewną dozą ostrożności pozwalamy wejść w swoje życie, nie mając wielkich planów i oczekiwań wobec drugiej strony. Wszystko dzieje się w sposób naturalny. Przekraczacie kolejne etapy z niezwykłą swobodą. Miewacie gorsze momenty, widzicie zarówno wady, jak i zalety swojego partnera.

Jesteście gotowe zaakceptować jego gorsze strony, aby pielęgnować to co jest w nim najlepsze. Akceptujecie się w całości i wiecie, iż pomimo wielu trudnych chwil zdołacie utrzymać magię i stabilność uczuć, które was połączyły – to się nazywa miłość! Prawdziwa i dojrzała.