Felieton Katarzyny Duczman-Kampinos lepszy od mola?

felieton katarzyny duczman

Czego nie robimy, żeby poprawić sobie nastrój – długo by wymieniać. W zasadzie wszystko co robimy, świadomie bądź podświadomie, wynika z naszej chęci uniknięcia sytuacji, które wywołują u nas pejoratywne uczucia.

Fundujemy sobie tyle przyjemności, na ile tylko możemy sobie pozwolić, i co w tym złego? A właściwe nic w tym złego, jeśli nas na to stać, a co jeśli tak nie jest?
Rosnące, jak grzyby po deszczu centra handlowe, oferujące nam dobra zbywalne i rozrywkę często prowadzą w prostej linii do uzależnień. Brzmi niepokojące, ale czy każda z nas głęboko w sercu może sobie odpowiedzieć szczerze na pytanie: co robię by poprawić sobie nastrój gdy dopadnie mnie chandra? Czy odpowiedź przypadkiem brzmi… zakupy?
Nie patrząc na oficjalne statystyki, bazując na preferencjach mojego najbliższego otoczenia mogę powiedzieć, że odpowiedź na powyżej postawione pytanie w 80% będzie pozytywna. Gdy dopadnie mnie zły nastrój spowodowany scysją z szefem, moim pierwszym odruchem jest chęć odreagowania stresu. A jak to robię – idę do najbliższego mola handlowego i robię zakupy!
Problem pojawi się wtedy gdy z jakichś względów nie będę już miała tego szefa a co za tym idzie moje wędrówki po miejskich molach przejdą do historii. Wtedy tez pojawi się pytanie jak wypełnić czas nie angażując przy tym swojego budżetu w sposób znaczny i jednocześnie znaleźć alternatywę dla kosztownych rozrywek. Co zrobić by utrzymać dobry nastrój i dobrą formę psychiczną i fizyczną nie mając zbyt zasobnego portfela? Co zrobić by nie dać się wyeliminować z życia towarzyskiego? Ten problem dotyka w Polsce wielu młodych ludzi – bezrobocie strukturalne jest niechlubnym wskaźnikiem a stopa bezrobocia w naszym kraju osiąga poziom ponad 19%. Ekonomiści, socjologowie biją na alarm, ja jedynie sugeruje jak ciekawie i szczęśliwie żyć kiedy poziom naszej zasobności jest dużo niższy od naszych rówieśników, którym się powiodło na rynku pracy.
Każdy z nas ma własne preferencje i pomysły na życie, jest ich wiele, a nie sposób pisać o wszystkich na raz. Pozwólcie, że przedstawię Wam mój pierwszy pomysł: maratony rowerowe.
Po raz pierwszy dowiedziałam się o tego typu imprezie dzięki przyjaciółce. Natychmiast, jak przystało na technicznie zaawansowaną przedstawicielkę młodego pokolenia, sięgnęłam po więcej informacji, które znalazłam na stronie http://www.bikemaraton.pl/
Szczęśliwie dla mnie okazało się, że impreza z cyklu Intel® Powerade® BikeMaraton właśnie startuje a pierwszy wyścig będzie miał miejsce w Łomiankach. Byłam pod wrażeniem gdy okazało się, że w wyścigu wzięło udział 1396 zawodników. W morzu kolarzy gdzie niegdzie widać było twarze kobiet, udało mi się porozmawiać z Grażyną zwyciężczynią zeszłorocznej edycji MTB w Łomiankach na dystansie mini (30 km) – „W zeszłym roku wystartowałam po raz pierwszy, bez szczególnego przygotowywania i udało się. W tym sezonie postanowiłam znów spróbować swych sił”. W odpowiedzi na moje pełne wątpliwości pytania powiedziała mi również, że „impreza ta jest skierowaną do szerokiej rzeszy sympatyków dwóch kółek bez ograniczeń wieku, płci oraz umiejętności. „To wspaniała impreza nie tylko dla tych, którzy traktują jazdę na rowerze szalenie poważnie”. Cóż patrząc na tegoroczne wyniki, wygląda na to, że kobiety radziły sobie całkiem nieźle. Najlepszy wynik wśród pań to 01:37:05; wśród panów najlepszy był Cezary Zamana – zwycięzca Tour de Pologne 2003 z czasem 01:23:44.
Niesamowita okazała się determinacja i hart ducha niektórych zawodników. Kilku rowerzystów dotarło na metę, niosąc na ramieniu uszkodzony na trasie rower. Część powracała, jadąc z przebitą oponą. Był nawet taki zawodnik, który powrócił na metę bez siodełka. Dla wielu wspólna zabawa okazała się ważniejsza od wygranej. Rowerzyści często przekraczali linię mety wspólnie, trzymając się za ręce. Z kolei na trasie panie mogły zawsze liczyć na gentlemeńską pomoc panów.
W tym roku czeka na miłośników rowerów w całej Polsce jeszcze 12 maratonów o zróżnicowanym stopniu trudności. Każdy będzie mógł wybrać optymalną dla siebie propozycję. Nowicjusze i amatorzy będą mogli spróbować swoich sił na stworzonych z myślą o nich lżejszych trasach Pomorza, Warmii i Mazowsza. Zawodnicy, którzy traktują kolarstwo wyczynowo oraz wszyscy, którzy lubią podejmować ambitne wyzwania, będą mieli okazję zmierzyć się na kultowych trasach Podhala i Dolnego Śląska. Z kolei maratony organizowane w pobliżu dużych aglomeracji mają za zadanie ułatwić udział w wyścigach tym osobom, które z różnych powodów mogą mieć problemy z dojazdem w oddalone od nich rejony kraju. Kolejny maraton już 14 maja w Szczawnie Zdrój! Będziecie?

Katarzyna Duczman