Mięso z probówki – to najprostsze wyjaśnienie, czym jest hodowla tkankowa. Polega na pobieraniu zwierzęcych komórek macierzystych i zaszczepianiu ich metodą in vitro. Brzmi abstrakcyjnie, ale istnieje prawdopodobieństwo, że stanie się powszechnie stosowana jeszcze w tym roku.
Zapotrzebowanie na mięso
W związku z dużym popytem, produkcja mięsa wciąż rośnie. Przemysł zwierzęcy emituje ogromne ilości gazów cieplarnianych oraz zużywa niezliczone pokłady wody. Jeżeli więc choć częściowo zastąpiona zostanie hodowlą laboratoryjną, korzyści dla środowiska naturalnego będą od razu zauważalne.
Instytut Ingredient Communications przeprowadził niedawno badania na grupie 1000 konsumentów z Wielkiej Brytanii i USA, z których wynika, że aż 60% wegan chciałoby spróbować produktów z hodowli tkankowej. Natomiast 29% Amerykanów i 40% Brytyjczyków spożywających produkty odzwierzęce deklaruje chęć zastąpienia ich mięsem pochodzenia laboratoryjnego.
Postępy w badaniach
Holenderski Instytut Biotechnologii z Uniwersytetu w Maastricht prowadzi szczegółowe badania nad hodowlą. Według prof. Mark Posta z instytutu, ludzkość spożywa takie ilości produktów odzwierzęcych, że pewnego dnia po prostu ich zabraknie. Być może w przyszłości nie będzie innego wyjścia niż produkcja laboratoryjna. Szacuje się, że do 2050 r. światowe spożycie mięsa podwoi się z powodu rozwoju masowych ubojni. Spowoduje to ogromne nierówności popytu w stosunku do podaży i szybki deficyt.
Dzięki postępom w badaniach nad komórkami macierzystymi pobieranych z mięśni, naukowcy są w stanie namnażać je i tworzyć sztuczne struktury mięśniowe, które później będą nadawały się do sprzedaży. Niestety obecną przeszkodą dzielącą je od sklepowych półek, jest cena – koszt wyprodukowania pierwszego sztucznego hamburgera wyniesie ok. 250 tys. euro.
Komórki macierzyste
Samo pobranie komórek nie stanowi tak dużego problemu, jak ich namnażanie. Pochodzą bowiem z biopsji, która w żaden sposób nie szkodzi zwierzęciu. Wzrost komórek wymaga dużych ilości węglowodanów i protein, a wykarmienie ich na dużą skalę jest niezwykle kosztowne. Eksperci są jednak dobrej myśli i pokładają nadzieje w pożywnych algach morskich, które są łatwo dostępne i być może przysłużą się produkcji laboratoryjnego mięsa. – Mamy nadzieję, że w ciągu kilku dekad uda nam się doprowadzić do poprawy smaku, zapachu i koloru naszych produktów. Tak, żeby były nie do odróżnienia od zwykłego mięsa. – mówi naukowiec.
Anna Dzielińska