Taylor Swift jest jedną z najpopularniejszych artystek świata muzyki. Wokalistka od lat podbija swoimi singlami listy przebojów. Za swoją twórczość otrzymała liczne nagrody, w tym te najważniejsze w branży – Grammy. Gwieździe udało się ich zdobyć aż 10. Nic więc dziwnego, że celebrytka posiada grono oddanych wielbicieli. Ci najwierniejsi ochrzcili się nawet specjalnym mianem „Swifties”. Jednak od miłości i uwielbienia niedaleko do obsesji. Na nieszczęście miała się o tym przekonać i Taylor Swift, której stalker włamał się ostatnio do mieszkania.
Stalker w mieszkaniu Taylor Swift
W piątek nad ranem Patrick Nissen, lat 28, dostał się do apartamentowca w jednej z dzielnic Nowego Jorku, w którym Taylor Swift posiada mieszkanie. Stalker dostał się do lokum gwiazdy przez otwarte drzwi. Na szczęście jeden z ochroniarzy zorientował się, że Nissena nie powinno tam być i zawiadomił policję. Na miejsce przybyło 6 funkcjonariuszy, którzy aresztowali włamywacza. Mężczyźnie postawiono zarzuty wtargnięcia. Na szczęście podczas zdarzenia gwiazdy nie było w domu.
Miłość psychofana
Jak się okazało, powodem włamania miała być „miłość” stalkera do piosenkarki. Na profilach Nissena w mediach społecznościowych można zobaczyć, że jego obsesja na punkcie wokalistki trwała od lat. Nie raz wyznawał jej w Internecie swoje uczucia. Piątkowe włamanie to jednak pierwszy przypadek, gdy mężczyzna posunął się do złamania z tego powodu prawa.
Powtarzająca się historia
Niestety, nie jest to pierwszy raz, gdy podobna sytuacja przydarzyła się piosenkarce. W 2018 roku inny stalker również włamał się Taylor Swift do mieszkania i wziął prysznic w jej łazience, po czym poszedł spać w jej łóżku. Rok później kolejny wielbiciel starał się się dostać do jej willi w Rhode Island. Jak podają media, psychofan zamierzał oświadczyć się gwieździe.
