Tylko 44 proc. ankietowanych nad Wisłą przyznaje, że w ogóle wie, że taka transakcja się odbyła – wynika z sondażu przeprowadzonego na reprezentatywnej próbie 1052 dorosłych Polaków.
Kolekcja Czartoryskich to kilkadziesiąt tysięcy dzieł sztuki, starodruków, książek a nawet nieruchomości, które przez lata były zarządzane przez Fundację XX Czartoryskich. W grudniu 2016 r. całą kolekcję nabyło państwo polskie. Koszt zakupu wyniósł 100 mln euro. Jak podkreślał wicepremier i minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, ułamek realnej wartości całego zbioru.
Gliński był największym orędownikiem transakcji. I to on w świetle kamer podpisał umowę z Adamem Karolem Czartoryskim, który reprezentował Fundację XX Czartoryskich. – Nie żałuję zakupu kolekcji Czartoryskich. To dobra i ważna decyzja. – komentuje sam zainteresowany.
Jednak zakup od początku spotkał się z dużą krytyką. Zarzucano Glińskiem rozrzutność i marnowanie publicznych pieniędzy, gdyż w świetle prawa kolekcja i tak nie mogła opuścić Polski.
A przed kilkoma tygodniami wybuchł skandal, kiedy okazało się, że pieniędzy z transakcji nie ma już w Polsce tylko znalazły się w raju podatkowym w Liechtensteinie. Zrobił się ogromny szum medialny a wicepremier Gliński musiał gęsto tłumaczyć się ze swojej decyzji. I chyba robił to dobrze. Więcej Polaków ocenia bowiem decyzję o zakupie kolekcji pozytywnie. Za dobry ruch uważa ją aż 42 proc. ankietowanych. Przeciwnego zdania jest 20 proc odpowiadających, a aż 38 proc nie ma zdania.
Jeszcze lepiej dla Glińskiego wygląda sytuacja, gdy weźmie się pod uwagę odpowiedzi tylko tych badanych, którzy słyszeli o sprawie sprzedaży kolekcji. Wtedy odsetek pozytywnie oceniających transakcję wzrasta do 50 proc.
Niewątpliwie więc rządzącym się upiekło. Może wynika to z tego, że większość odium związanego z tą sprawą spadła na rodzinę Czartoryskich, która publicznie pokłóciła się o pieniądze związane z transakcją?