I coraz bardziej bezstresowo? Rozwodzimy się. GUS podał informację, że w ubiegłym roku rozwiodło się prawie 72 tysiące małżeństw. Rok wcześniej (czyli w 2005 r.) – było 68 tysięcy rozwodów. Zwiększa się także liczba oficjalnych separacji i przybywa nierejestrowanych nigdzie związków partnerskich, których rozpadu nie ujmują żadne statystyki.
Obecnie na tysiąc zawartych małżeństw przypada 8 rozwodów, podczas gdy w 2004 roku rozpadało się średnio 5,4 małżeństwa.
Chętniejsi do rozwodzenia się są mieszkańcy miast, gdzie – w porównaniu z wsią – liczba rozwodów jest blisko trzykrotnie większa. Dwukrotnie częściej pozew o rozwód wnoszą kobiety niż mężczyźni. Jako najczęstsze przyczyny rozwodu są podawane: alkoholizm, zdrada, przemoc fizyczna, zanik związku uczuciowego, zanik więzi rodzinnych.
Średnia długość trwania związku przed rozwodem uległa w ostatnim dziesięcioleciu znacznemu skróceniu i wynosi około 13 lat. Coraz częściej rozstają się pary z zaledwie kilkuletnim, a nawet niespełna rocznym stażem małżeńskim. Ponad 1/5 rozwodów dotyczy małżonków, którzy wytrwali ze sobą mniej niż 4 lata.
Zjawisko to jest humorystycznie określane przez prawników i socjologów jako „związki małżeńskie z krótką datą ważności”.
Kolejnym faktem, który zaistniał w ostatnich latach na dużą skalę jest „bezstresowy” i „bezbolesny” sposób rozstawania się. Dotyczy to małżeństw 20- i 30-latków, z krótkim stażem, nie posiadających dzieci, którzy chcą zacząć żyć od nowa, z nowym partnerem/ką.
Skutkiem tych zmian jest fakt, że co roku w Polsce przybywa ponad 10 tysięcy rozwódek, które nie przekroczyły 30 roku życia i blisko 2 tysiące rozwódek, które nie mają jeszcze ukończonych 25 lat. Coraz liczniejsza jest także rzesza kobiet 30-letnich, które mają na swoim koncie już dwa małżeństwa.
Iza Ryłko