
No właśnie. Czy piękna, inteligentna, samowystarczalna, a na dodatek – dobrze zarabiająca kobieta przyciąga facetów jak magnes? Niby każdy z nich w marzeniach wymienia właśnie te cechy idealnej partnerki, jednak kiedy oczekiwania spotykają się z rzeczywistością – bo takich kobiet na pewno nie brakuje – okazuje się, że… Panowie zwyczajnie się ich boją. Dlaczego?
Strach przed porażką
Większość mężczyzn paraliżuje po prostu lęk przed ewentualną porażką i przysłowiowym „koszem”. Wolą żyć sobie bezpiecznie w swojej strefie komfortu – gdzieś ich męskie „ego” również jest bezpieczne. Zamiast zebrać się na odwagę i poczekać, gdybają na temat przyszłości i związanego z nią odrzucenia, bądź z góry negatywnie interpretują słowa takiej kobiety. Zamiast wykorzystać okazję do zawarcia znajomości z interesującą osobą, wolą odłożyć to „na później” (czyli do znanego nam worka, w którym mieszczą się… nigdy niezrealizowane plany).
Niskie poczucie wartości
Ciężko o pewność siebie przy wyjątkowo atrakcyjnej kobiecie, gdy samemu nie ma się odpowiedniego poczucia wartości. Samotni mężczyźni często mają z nim problem, zwłaszcza, że w ich naturze leży porównywanie się z innymi „samcami”. Lepszy samochód, większe zarobki, ładniejsze mieszkanie i pozycja społeczna… W dodatku mają też obawy o kwestie niematerialne, takie jak poczucie humoru, poziom wiedzy czy własny wygląd. Piękne i mądre Panie zwyczajnie ich onieśmielają, zwłaszcza, że stereotypy kulturowe powodują u mężczyzn ogromną presję, która wiąże się ze stresem i dylematem, czy podołają Twoim wymaganiom.
„Duże dzieci”
Wielu mężczyzn ma kłopot z podejmowaniem odpowiedzialnych decyzji (do których zalicza się wybór bycia w relacji), ponieważ… w dalszym ciągu są „dużymi dziećmi”. Wciąż obawiają się ryzyka, utraty wolności i przejęcia inicjatywy. Nic dziwnego, że niezależna partnerka nie będzie zainteresowana kontynuacją związku, w którym musi „opiekować się” całym domem i dodatkowo mężczyzną, bo przyzwyczaiła go do tego własna mama… Trudno przyjmować im krytykę, gdy do tej pory, w roli „synka mamusi” byli tylko komplementowani. Szukają oni w kobiecie własnej matki i „niani”, a nie partnerki, z którą powinni wspólnie budować.
Jest się czym chwalić?
Czy wobec tego posiadając wachlarz zalet – z zaradnością na czele – mamy mieć powód do dumy? Pewność siebie i wysokie poczucie wartości to pożądane cechy, natomiast trzeba sprawdzić, czy nie dzieje się tak, że pewne nasze zachowania uchodzą w towarzystwie za pychę i wyniosłość, które mogą odstraszać osoby nieśmiałe. Dajmy czasem mężczyznom szansę, aby to oni zaopiekowali się nami i prawili komplementy. Ciągła samowystarczalność i perfekcjonizm mogą… rozleniwić partnerów. Pamiętajmy o tym – i same nie kupujmy sobie kwiatów!
ZN