Zmierzch bazarowego świata

Miejskie targowiska są elementem lokalnego kolorytu, często z kilkudziesięcioletnią czy ponadstuletnią historią. Dlaczego więc powoli znikają z mapy Polski?

Zmierzch bazarowego świata. Foto Anita Bożek

Dawno, dawno temu, kiedy polski rynek nie znał jeszcze zagranicznych sklepów wielkopowierzchniowych, triumfy święciły wszelkiego rodzaju bazary. W każdym mieście, ale także i w małych miasteczkach znajdował się większy lub mniejszy plac, będący centrum nie tylko handlu, ale i życia lokalnej społeczności. Bazar oferował towary każdego rodzaju – chleb, warzywa, ubrania… słowem: wszystko czego potrzeba, a nawet więcej bo służył wymianie najcenniejszego z dostępnych towarów, czyli informacji.

Bazar jako instytucja

Miejskie targowiska charakteryzują się relacyjnością oraz pewnego rodzaju intymnością, która wytwarza się między sprzedającymi a kupującymi. Jako, że handel w tego typu miejscach bazuje na stałych klientach, bazar staje się przestrzenią do nawiązywania relacji i to nie tylko z dostawcami, do których systematycznie wracamy, ale także z sąsiadami i innymi odwiedzającymi. Dzięki temu wyprawa na zakupy przestaje być codzienną rutyną, którą trzeba wypełnić, a zamiast tego staje się przeżyciem, czy nawet tradycją, tak jak towarzyszące jej rozmowy czy negocjowanie ceny. Bazar pełni funkcję integrującą w lokalnej społeczności, a także daje szansę na rozwój małym przedsiębiorcom z okolicy. Instytucja targowiska ma swoja historię, a co za tym idzie – niepowtarzalna atmosferę, której próżno szukać między półkami w hipermarkecie.

Nie do końca super ten market

Jednym z czynników mających wpływ na kondycję współczesnych bazarów są hipermarkety, które odkąd tylko zaczęły powstawać w latach 90. staja się coraz bardziej powszechne. Oferują one swoim klientom większy wybór produktów, które może nie zawsze są najwyższej jakości, zwłaszcza jeśli chodzi o warzywa, owoce czy mięso, ale za to możemy je dostać w wyjątkowo atrakcyjnych cenach. Rzeczywistość supermarketów zmierza do pełnej anonimowości oraz braku jakiejkolwiek interakcji na linii klient – klient oraz sprzedawca – klient. To wszystko w połączeniu z oszczędnością czasu oraz możliwością skorzystania z usług znajdujących się w pobliskich korytarzach galerii handlowej sprawia, że coraz więcej mieszkańców woli udać się do najbliższego centrum handlowego niż na targowisko. Jest to naturalne zjawisko, w końcu postęp wymusza na nas pewne zmiany nawyków, jednak ma swoją ciemna stronę właśnie w postaci wypierania pewnej tradycji i naturalnego kolorytu.

Strzały z procy

Miejskie targowiska ze względu na swoja historię przeważnie są położone w atrakcyjnych komunikacyjnie miejscach, przez co stają się łakomym kąskiem dla deweloperów. Drobni lokalni sprzedawcy właściwie nie mają wielkich szans w walce z inwestorami, a jedyne co im pozostaje to organizowanie protestów, rozwieszanie plakatów oraz próba przeforsowania swoich postulatów na sesjach rady dzielnicy czy miasta, co nie zawsze wywołuje pożądane efekty. Walka o życie bazarów przypomina pojedynek Dawida z Goliatem, z tym że w tym przypadku nie zawsze to Dawid jest zwycięzcą.

Na chwilę przed końcem

Bazary coraz bardziej się wyludniają i powoli znikają z mapy Warszawy. Najgłośniejszym przykładem tej tendencji jest los Bazaru Banacha. Targowisko, które istniało przez ponad sto lat na rogu ulic Banacha i Grójeckiej w sierpniu ostatecznie zakończyło swoją działalność. Część sprzedających już kilka lat temu przeniosła się do nowego budynku „Zieleniaka”, a pozostała część w zeszłoroczne wakacje „przeprowadziła się” w nowe miejsce lub całkowicie zrezygnowała z handlu. Budowa kilkunastopiętrowego wieżowca TBS-u, który ma stanąć na miejscu bazaru już się rozpoczęła, a po targowisku praktycznie nie został ślad. Zanim to jednak nastąpiło udało mi się odwiedzić Bazar Banacha i zrobić kilka zdjęć na chwilę przed końcem.

Zmierzch bazarowego świata. Foto Anita Bożek
Zmierzch bazarowego świata. Foto Anita Bożek
Zmierzch bazarowego świata. Foto Anita Bożek
Zmierzch bazarowego świata. Foto Anita Bożek
Zmierzch bazarowego świata. Foto Anita Bożek
Zmierzch bazarowego świata. Foto Anita Bożek
Zmierzch bazarowego świata. Foto Anita Bożek

Tekst i zdjęcia: Anita Bożek