Kto płaci na randce? Tradycyjnie czy postępowo?

Jeśli mężczyzna jest dżentelmenem, to zapłaci. A może nie? Czasy się zmieniają, a wraz z nimi obyczaje. Tak więc kto i kiedy powinien płacić na randce?

Kto płaci na randce
Kto płaci na randce? Tradycyjnie czy postępowo?

Kto płaci na randce w XXI wieku? Według zasad savoir-vivre’u odpowiedź jest prosta: ten, kto zaprasza na spotkanie, stawia. A jak to wygląda w praktyce? Dlaczego takie rozwiązanie budzi wątpliwości?

Płacenie na randce a feminizm

Prawdopodobnie jeszcze do niedawna wiele kobiet oburzyłoby się, gdyby ktoś zasugerował im, że powinny zapłacić za siebie (lub, nie daj Boże, również za partnera) na romantycznym spotkaniu. Szczególnie na tym pierwszym, które, jak mnóstwo pań stanowczo podkreśla, powinien fundować facet. W ciągu kilkunastu lat wiele się jednak zmieniło. Części kobiet zaczęło przeszkadzać, gdy mężczyzna proponuje, że postawi im kino, kolację czy cokolwiek innego. Dlaczego?
Po pierwsze wiele pań czuje, że w ten sposób facet stawia je w niezręcznej sytuacji. Czy są mu coś winne? Czy powinny się odwdzięczyć w inny, często związany z intymnością, sposób? Te niechciane wątpliwości sprawiają, że kobieta woli sama pokryć swój rachunek i w ten sposób nie być do niczego zobowiązana.
Innym powodem mogą być kwestie czysto feministyczne. Żyjemy w czasach, w których panie pragną równouprawnienia nie tylko pod względem zawodowym czy politycznym, ale i społecznym. Zdaniem wielu kobiet zobowiązuje nas to również do przyjmowania tych mniej „korzystnych” ról męskich, czyli na przykład płacenia podczas randek. I to nie tylko po równo, pół na pół, ale i od czasu do czasu również za partnera.

Okiem faceta

Mężczyźni w kwestii płacenia na randkach także są podzieleni. Jednym kompletnie nie przeszkadza płacenie za kobietę. Ba, nawet nie wyobrażają sobie, by mogło być inaczej, przynajmniej podczas pierwszych spotkań. Taka postawa pozwala im się poczuć męsko i odpowiedzialnie. Fundując swojej partnerce kolację czy kino, pokazują, że inwestują w tę relację i są warci uwagi.
Inni mają jednak zgoła inne podejście. Ich zdaniem płacenie zawsze powinno odbywać się po równo. Panom, którzy tak uważają, często nie przeszkadzałoby również, gdyby kobieta od czasu do czasu postawiła im posiłek lub coś innego. Skąd bierze się taka postawa?
Chodzi o stanowcze sprzeciwienie się zasadom savoir-vivre’u, które mówią, że ten, kto zaprasza, płaci. Problem tkwi jednak w tym, że to facet zwykle proponuje randkę. Trzymanie się takiego rozwiązania stanowiłoby więc w większości przypadków obciążenie jedynie męskiego konta.

Kto płaci na randce – jak rozwiązać ten problem?

W takim razie kto płaci na randce, skoro każde rozwiązanie może być niekomfortowe dla jednej ze stron? Tak naprawdę nie ma jasnej odpowiedzi na to pytanie, ponieważ każda relacja jest inna i każdy ma inne zdanie na ten temat. Najbezpieczniej jest jednak płacić pół na pół, również na pierwszej randce. Jeśli mężczyzna zaoferuje, że zapłaci, a kobieta nie ma nic przeciwko, taka opcja również jest dobra. Wtedy jednak wypadałoby, aby na następnym spotkaniu to partnerka zaproponowała płatność, co najmniej za siebie.
Jeśli z kolei para kieruje się zasadami savoir-vivre’u, dobrze by było, by kobieta od czasu do czasu także zaprosiła gdzieś mężczyznę. W ten sposób partner nie będzie się czuł obciążony wieczną powinnością fundowania wszystkiego.
Pamiętajmy, że wchodząc w relację, powinniśmy od początku uczyć się szczerej i otwartej rozmowy. Z tego powodu warto przed spotkaniem ustalić najdogodniejszą formę i podział płatności. Może to i mało romantyczne, ale na pewno oszczędzi nam niezręczności, gdy kelnerka będzie stać nad nami z terminalem w dłoni.

EP