Miesięczna podróż na wózku inwalidzkim. Największe wyzwania dla turystów

30 dni w podróży to wyzwanie dla każdego. A co, jeśli transport i hotele nie spełniają odpowiednich wymagań, i to często pomimo zapewnień?

Miesięczna podróż na wózku inwalidzkim
Miesięczna podróż na wózku inwalidzkim. Największe wyzwania dla turystów. Foto Sylwia Błach.

Miesięczne wakacje to dla wielu osób przygoda życia. Tak długi wyjazd wymaga gruntownego planowania. Szczególnie, jeśli w podróż wybieramy się na wózku inwalidzkim. O tym, jakie trudności i zaskoczenia mogą czekać na turystów, oraz jak odpowiednio przygotować się do długiego pobytu za granicą, rozmawiałyśmy z podróżniczką, blogerką i influencerką Sylwią Błach.

Hotelowy horror

Sylwia Błach była jedyną Polką na World Influencers and Bloggers Awards 2022, czyli międzynarodowej gali rozdania nagród dla największych internetowych osobistości. Poza pojawieniem się na mającym miejsce w Cannes wydarzeniu, Błach zdecydowała się także spełnić marzenia i zostać we Francji na pełen miesiąc. Podczas tego czasu podróżowała po Lazurowym Wybrzeżu i Korsyce. Chociaż blogerka postarała się, żeby wszystkie plany były dopięte na ostatni guzik, to na miejscu niestety czekały ją, poza wspaniałym wypoczynkiem, również przykre niespodzianki. Największą z nich był fakt, że pokój, który miał być przystosowany do potrzeb osoby na wózku inwalidzkim, wcale taki nie był. Nasza rozmówczyni nie mogła nawet wejść do łazienki. Zresztą to, jak dany hotel interpretuje owo przystosowanie, potrafi się dramatycznie różnić.

Nie wiem, czy są jakieś odgórne wymogi dotyczące projektowania pokoi dla niepełnosprawnych. Zakładam, że nie, bo w całym swoim życiu widziałam już tak różne – genialne i fatalne – projekty, że nie widzę między nimi związku – przyznaje Błach.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Sylwia Błach (@vamppiv)

Jak wybrać środek transportu?

Przy wyborze środka transportu na tak długą podróż, trzeba się zastanowić nad kilkoma rzeczami. Jak daleko jest miejsce, do którego jedziemy? Czy zamierzamy zostać na miesiąc w jednej miejscowości bądź kurorcie, a może podróżować między różnymi placówkami? Czy są tam pociągi, statki bądź busy? Jak łatwo będzie wynająć samochód? Oczywiście to nie wszystko, co powinno się wziąć pod uwagę. Jak powiedziała nam Sylwia Błach, ona sama zwraca uwagę przede wszystkim na trzy rzeczy – cenę, aspekty ekologiczne, a także dostępność dla osoby na wózku.

Poruszam się na wózku elektrycznym i mam stopień znaczny niepełnosprawności. Oznacza to, że mój wózek waży 130 kilogramów, nie jest składany i nie powinno się go nosić. A ja nie wstanę nawet na chwilę, by pokonać stopień czy dwa. Dlatego wybierając transport, zawsze dowiaduję się, czy jest przystosowany – wyjaśnia influencerka. – W przypadku pociągu w Polsce muszę zgłaszać potrzebę asysty minimum 48 godzin wcześniej. Dzięki temu obsługa konduktorska rozłoży specjalną rampę, bym mogła wejść do pociągu. Oczywiście wiele pociągów tej rampy nie ma, więc godziny podróży dopasowuję pod rampy, a nie zawsze pod swoje potrzeby.

Na ziemi i na morzu

Na pokonanie drogi z lotniska do Paryża, Sylwia Błach zdecydowała się na autokar z windą. Jak wspomina, chociaż w jedną stronę podróż była bezproblemowa, to droga powrotna nie odbyła się bez trudności. Winda nie działała, ale na szczęście firma podeszła do sprawy profesjonalnie. Po Błach podstawili specjalnie przystosowaną taksówkę. Jak mówi kobieta, w Polsce w podobnych sytuacjach osoby niepełnosprawne są pozostawiane samym sobie. Natomiast przedstawiciele firm transportowych umywają ręce od odpowiedzialności.

O innym częstym problemie, który spotyka osoby z niepełnosprawnościami w podróży, przypomniała Sylwii Błach przeprawa statkiem na Korsykę. Przystosowana toaleta, której przez pół godziny nie dało się otworzyć przez brak klucza, okazała się zbyt mała dla wózków elektrycznych.

Zbyt małe, źle zaprojektowane łazienki to najczęstsza trudność w trakcie podróży – zwraca uwagę Błach.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Sylwia Błach (@vamppiv)

Latanie z wózkiem

Lotniska i samoloty wydają się lepiej przystosowane do klientów poruszających się na wózku inwalidzkim. Jak jednak wyjawiła nam Błach, czasem idealnie jest tylko w teorii. Blogerka szczególnie źle wspomina niedawną podróż do Brukseli.

Po raz pierwszy lecieliśmy z przesiadką. Pierwsze problemy już były na lotnisku w Poznaniu, gdy godzinę zajęło dogadanie się w kwestii parametrów technicznych mojego wózka i rodzaju akumulatora, który w nim mam. W wózkach zwykle są dwa akumulatory żelowe, a według przepisów można przewozić tylko jeden akumulator. Ale wózki tak są projektowane, że te dwa akumulatory traktuje się jako jeden, ponieważ są ze sobą połączone i znajdują się w jednej skrzyni. Niestety, tutaj mieliśmy dużo nieprzyjemności, nim udało się nam dojść do porozumienia.

To nie koniec problemów. Podczas przesiadki osoba niepełnosprawna jest transportowana na lotniskowych wózkach. Ma to zapewnić, że lecący jako bagaż własny wózek na pewno trafi do drugiego samolotu. Niestety, oferowanym przez lotnisko zamiennikom daleko do sprzętów pierwszej klasy.

Te wózki są koszmarnie niewygodne, osoba z deformacją kręgosłupa, niestabilna w plecach albo z innymi problemami bardzo fizycznie na nich cierpi. Na jednym lotnisku dla odmiany ten wózek był tak wąski, że choć jestem drobną kobietą, to pośladkami z niego spadałam. Nie wyobrażam sobie, jak przewożą kogoś większego – wspomina blogerka. – Jednocześnie chcę podkreślić, że miałam też pozytywne doświadczenia. Niestety, to na co trafimy, to loteria.

Podróż po Francji na wózku inwalidzkim

Po przeprawie przez pół Europy i hotelowych zmartwieniach wydawałoby się, że najwyższy czas na zalegnięcie na plaży i zasłużony odpoczynek. To jednak również nie jest takie oczywiste.

Mój wózek ma duże koła i mocne silniki, ale nie jest to wózek typowo terenowy, o jakim teraz marzę. Piasek dla mnie jest nie do pokonania, chyba że akurat jest bardzo ubity. Trafiliśmy na jedną taką plażę w Theole sur Mer, gdzie okazało się, że dałam radę jechać po piasku. Ale to rzadkość. Zwykle piasek jest barierą nie do przeskoczenia. Dlatego tak ważne jest, by na plażach były zejścia dla osób na wózkach, choćby wyłożone gumowymi matami.

Na Lazurowym Wybrzeżu, gdzie wiele plaż wyłożonych jest kamieniami i żwirem, podróż na wózku inwalidzkim wcale nie jest łatwiejsza.

Poruszanie się po takim podłożu też jest trudne. Wiele plaż na Lazurowym to dzikie plaże, prowadzą do nich wykute w skale stopnie albo bardzo strome zjazdy, absolutnie nie do pokonania przez osobę na wózku. Zresztą nie tylko naturalne nawierzchnie są utrudnieniem. Również w miastach teren potrafi być problematyczny, na przykład krzywe chodniki czy brak obniżonych krawężników.

Jak zapakować się na miesiąc?

Przygotowując się na długi wyjazd, najlepiej przygotować sobie listę rzeczy, które trzeba zabrać. Ma ją również Sylwia Błach.

Podzieliłam ją na kategorie – przyznaje. – Na przykład w kategorii do wózka są ładowarka, opony na zmianę, łatki do dętek, klucze naprawcze. Jest też kategoria z niezbędnymi lekami, zarówno tymi przyjmowanymi na stałe, jak i tymi na przeziębienie czy ból głowy. Poza tym sprzęt do pracy, dokumenty, i oczywiście ubrania. Zawsze biorę lekkie buty i buty sportowe, coś eleganckiego i wygodne, komfortowe zestawy. Warto brać sukienki w przypadku kobiet, bo robią całą stylizację. I patrzeć na walizkę kompleksowo, tak, by wszystko pasowało do wszystkiego. W tym roku udało nam się zmieścić we dwie osoby w jednej dużej walizce i dwóch średnich i uważam to za dobry wynik.

Rozmawiała Anna Miłachowska