Nie jesteś trudna – po prostu masz PMS. Jak cykl wpływa na nasz nastrój i relacje?

Wahania nastroju, drażliwość, potrzeba bliskości? To nie kaprys – to twój cykl. Sprawdź, jak hormony wpływają na emocje i relacje z innymi.

Objawy PSM
Nie jesteś trudna – po prostu masz PMS. Jak cykl wpływa na nasz nastrój i relacje?

Hormony nie pytają – one działają

Cykl menstruacyjny to zjawisko biologiczne, które przez wieki było marginalizowane lub traktowane z pobłażaniem. Tymczasem to właśnie on odgrywa kluczową rolę w emocjach, energii, sposobie postrzegania siebie i świata, a nawet w tym, jak budujemy relacje z innymi.

W pierwszej fazie cyklu, czyli w fazie folikularnej (zaczynającej się od pierwszego dnia miesiączki), poziom estrogenów zaczyna rosnąć. Kobieta może czuć się wtedy bardziej energiczna, skoncentrowana i otwarta na świat. To czas, gdy łatwiej podejmujemy decyzje, mamy więcej siły na wyzwania zawodowe i społeczne.

Z kolei po owulacji, w fazie lutealnej, dominującym hormonem staje się progesteron. To on odpowiada za uczucie wyciszenia, senność, ale również za spadki nastroju, drażliwość, a nawet uczucie bezsensu. W tym okresie łatwiej o konflikty, trudniej zapanować nad emocjami i częściej pojawia się tzw. PMS, czyli zespół napięcia przedmiesiączkowego.

Czym dokładnie jest PMS?

PMS (Premenstrual Syndrome) to zespół objawów fizycznych, emocjonalnych i psychicznych, które pojawiają się w drugiej fazie cyklu, najczęściej na kilka dni przed miesiączką. Szacuje się, że doświadcza go nawet 75% kobiet w wieku rozrodczym. Wśród najczęstszych objawów znajdują się:

  • drażliwość i złość bez konkretnej przyczyny,

  • uczucie smutku lub przygnębienia,

  • problemy z koncentracją,

  • wahania nastroju,

  • napięcie w ciele, bóle głowy i piersi,

  • wzmożony apetyt lub wstręt do jedzenia,

  • trudności w relacjach interpersonalnych.

Dla wielu kobiet PMS to coś więcej niż tylko „zły nastrój”. To realne cierpienie, które zaburza codzienne funkcjonowanie i relacje – w domu, w pracy, w związku.

Kiedy PMS staje się problemem klinicznym?

PMDD – cięższa siostra PMS-u

W około 3–8% przypadków PMS przybiera bardziej ekstremalną formę, zwaną PMDD (premenstrual dysphoric disorder – przedmiesiączkowe zaburzenie dysforyczne). Objawy są podobne, ale dużo bardziej nasilone i mogą przypominać epizody depresyjne czy zaburzenia lękowe.

Kobiety cierpiące na PMDD zgłaszają m.in.:

  • skrajne wahania nastroju,

  • uczucie braku kontroli,

  • myśli samobójcze,

  • silną bezsenność lub nadmierną senność,

  • wybuchy agresji i autoagresji.

PMDD wymaga leczenia – zarówno psychoterapeutycznego, jak i farmakologicznego, np. za pomocą leków przeciwdepresyjnych SSRI.

Cykl a relacje – czy kobieta staje się „inna” co tydzień?

To pytanie często zadają sobie nie tylko kobiety, ale i ich partnerzy. I choć może brzmieć stereotypowo, w istocie jest w nim sporo prawdy. Hormony mają wpływ na naszą komunikację, empatię, libido, a także na to, jak reagujemy na stres czy krytykę.

Faza folikularna – otwartość i entuzjazm

Rozpoczyna się pierwszego dnia miesiączki i trwa do owulacji. Wzrasta poziom estrogenu, który działa jak naturalny „dopalacz” dla mózgu. Kobieta często czuje się lżejsza psychicznie, ma więcej energii, łatwiej jej podejmować decyzje i jest bardziej skłonna do działania. W relacjach może być bardziej towarzyska, skora do flirtu i emocjonalnie dostępna. To czas, kiedy łatwiej o kompromisy, humor dopisuje, a dystans do problemów jest większy.

Dla partnerów może to być moment większej bliskości – kobieta jest bardziej otwarta na kontakt fizyczny i rozmowy, chętniej planuje wspólny czas. Jeśli chcecie coś ustalić lub omówić trudniejszy temat, ta faza sprzyja konstruktywnym dyskusjom.

Owulacja – maksimum pewności siebie i seksualnej atrakcyjności

To krótki, ale intensywny moment w środku cyklu. Estrogen osiąga szczyt, a do gry wchodzi również testosteron. Kobieta często czuje się wtedy najbardziej atrakcyjna, pewna siebie i chętna do kontaktów intymnych. Wzmacnia się libido, ale również potrzeba bycia docenioną i zauważoną.

W relacjach to czas, w którym pojawia się dużo pasji – zarówno tej pozytywnej (bliskość, namiętność), jak i potencjalnie konfliktogennej, jeśli relacja nie daje satysfakcji. Kobieta może być bardziej wyczulona na sygnały, które wcześniej by zignorowała. Może oczekiwać więcej zaangażowania ze strony partnera lub szybciej zauważać braki.

Faza lutealna – potrzeba stabilności i bezpieczeństwa

Faza lutealna – potrzeba stabilności i bezpieczeństwa (kontynuacja)

To moment, gdy kobieta zaczyna „zbierać się do siebie”. Po emocjonalnych wahaniach owulacji często nadchodzi potrzeba spokoju i uporządkowania. Wzrasta poziom progesteronu – hormonu, który ma za zadanie przygotować organizm na ewentualną ciążę. Jednak jego działanie wpływa również na psychikę: obniża nastrój, zwiększa podatność na stres i sprawia, że codzienne wyzwania mogą wydawać się przytłaczające.

Niektóre kobiety stają się w tym czasie bardziej drażliwe, łatwiej wybuchają, czują się zmęczone i ospałe. Zmniejsza się też tolerancja na hałas, nadmiar bodźców czy presję. To zupełnie normalne. Organizm wchodzi w tryb „ochronny” – nie chce zmian, niespodzianek, nowych wyzwań. Chce stabilności, troski i przestrzeni do regeneracji.

W relacjach partnerskich może pojawić się potrzeba większej bliskości, zapewnień, delikatności. To także moment, gdy bardziej niż zwykle zwracamy uwagę na niedociągnięcia partnera – nie dlatego, że przestajemy kochać, lecz dlatego, że organizm zmysłowo ostrzega przed tym, co może wyprowadzić nas z równowagi.

Twoje emocje nie są problemem – są informacją

Zamiast pytać siebie: „Co jest ze mną nie tak?”, zacznij pytać: „Co moje ciało chce mi powiedzieć?”. Cykliczność nie czyni cię mniej stabilną – ona czyni cię bardziej świadomą. W świecie, który promuje liniową efektywność i niezmienne nastroje, kobieca zmienność bywa traktowana jak przeszkoda. Tymczasem to właśnie ona jest źródłem ogromnej siły, intuicji i wewnętrznej mądrości.

Nie jesteś trudna. Nie jesteś zbyt emocjonalna. Jesteś po prostu wrażliwa na swoje potrzeby – a to ogromna zaleta. Kiedy poznasz rytm własnego cyklu i zaczniesz traktować go nie jako problem, ale jako drogowskaz, wszystko się zmienia: twoja relacja ze sobą, z bliskimi, z ciałem. Zamiast walczyć ze sobą – zaczniesz ze sobą współpracować.

I to właśnie wtedy PMS przestaje być wrogiem. A ty przestajesz być dla siebie zbyt surowa.