Stalker z piętra niżej – wyznania dawnej Cam Girl

Chociaż minęło już kilka lat, ta historia nadal mnie prześladuje. Do tej pory kilka razy sprawdzam, czy na pewno zamknęłam drzwi, nie odblokowałam też kont w mediach społecznościowych. Wciąż boję się, że on mnie znajdzie.

cam girl
Stalker z piętra niżej – wyznania dawnej Cam Girl. Foto Arthur Chauvineau/Unsplash

To wydarzyło się na studiach. Jak każda studentka, chciałam sobie dorobić. Zaczepić się w jakiejś pracy, która nie wymagałaby imponującego CV, a przy tym nie wchodziła w konflikt z moim grafikiem na uczelni. W mojej małej miejscowości nie było jednak dużych perspektyw. Na dojazdy do miasta, w którym był mój uniwersytet, i tak poświęcałam bardzo dużo czasu. Nie chciałam pokonywać tej samej drogi również w dni, kiedy nie musiało mnie być na uczelni. Nie wiedziałam, co robić. Wtedy natknęłam się na zawód, który sam nigdy nie przyszedł by mi do głowy – cam girl.

Trafiłam na stronę z sex kamerkami

Pewnego dnia w Internecie wyskoczyła mi reklama strony z sex kamerkami. Normalnie czym prędzej bym ją zamknęła, jednak coś mnie podkusiło, żeby kliknąć w banner. Ten moment kompletnie zmienił moje życie, bo właśnie wtedy zaczęła się moja przygoda z seksem przez Internet. Mimo że wydawało mi się, że znalazłam odpowiedź na wszystkie moje problemy, nie wiedziałam, że prawdziwy koszmar miał się dopiero zacząć.

Praca Cam Girl

Założenie konta na znalezionej przeze mnie stronie było zaskakująco łatwe. Podczas pierwszych transmisji nie miałam nawet kamery, nagrywałam się telefonem. Do Internetu wrzucałam filmiki, na których dotykałam się, pieściłam, doprowadzałam do szczytu… wszystko na żywo. Podczas streamów dostawałam komentarze, czasem zachęcające, często wulgarne i wyzywające. Wielu widzów chciało, żebym pokazała twarz. Ja jednak zbytnio się wstydziłam, pilnowałam zawsze, żeby kadr sięgał mi tylko do ramion.

W końcu się ugięłam

Chociaż moje streamy oglądało nawet kilkaset osób, nie udało mi się zarabiać na nich tyle, ile bym chciała. Do mojego repertuaru dołączyłam więc różnego rodzaju zabawki, aby urozmaicić treść filmików. Pomogło tylko w nieznacznym stopniu. Dlatego, zarówno pod wpływem żądań od moich widzów, jak i wyników dziewczyn, które pokazywały swoją twarz, wreszcie się ugięłam. Od kiedy pokazałam podczas live’a moją twarz, moje odsłony podskoczyły. Dużo częściej dostawałam też napiwki od moich widzów. Kilku z nich zamówiło nawet specjalne, prywatne pokazy.

Specjalny klient

Jeden z widzów szczególnie lubił mnie oglądać. Był online prawie na każdym z moich streamów, często wysyłał mi tipy, kilka razy zamówił nawet prywatną sesję. Później zaczął do mnie pisać – nie tylko przez komentarze, ale też na osobnym czacie będącym na stronie. Nie widziałam nic złego w odpisywaniu – traktowałam go jak klienta, u którego podtrzymuję zainteresowanie. I chociaż z każdym dniem ilość wiadomości rosła, a on wydawał się coraz bardziej nachalny i wymagający, nie próbowałam zerwać kontaktu. Myślałam, że przez Internet nic mi nie grozi. Jak bardzo się myliłam…

Tajemniczy klient wysyłał mi wiadomości już od kilku tygodni, kiedy piętro niżej wprowadził się nowy mężczyzna. Pewnego dnia spotkałam go na klatce schodowej. Facet wydawał się zszokowany. Dziwna reakcja wzbudziła we mnie pewien dyskomfort, jednak postanowiłam sobie nic z niej nie robić. Dopiero podczas naszego drugiego „przypadkowego” spotkania (teraz wiem, że specjalnie musiał znaleźć się na moim piętrze) dowiedziałam się, że jest on moim widzem. Było mi trochę głupio, ale prawdziwe przerażenie poczułam dopiero, kiedy wymienił swój nick. To on był facetem, który non-stop nagabywał mnie na stronie.

Mój sąsiad zamienił się w stalkera

Nie wiedziałam, co mam robić. Mój sąsiad nie przestał oglądać moich streamów, a mnie dziwnie było nagrywać, wiedząc, że oglądający mnie facet masturbuje się piętro niżej. Nie chciałam jednak zamykać konta, bo w tamtym okresie było to moje jedyne źródło utrzymania. Jednak sprawy Internetu szybko przestały być najważniejsze. Coraz częściej natykałam się na mojego sąsiada w bloku i na osiedlu, a w poczcie dostawałam „romantyczne prezenty” – czekoladki, bieliznę, zabawki erotyczne. Później na czacie i w komentarzach próbował zachęcić mnie do używania ich na wizji. W końcu zablokowałam jego konto. To jednak tylko go rozzłościło. Zaczął pisać do mnie na mediach społecznościowych, a nawet wyzywać od dziwek pod moimi zdjęciami. Kilka razy dobijał się do mojego mieszkania, raz nawet musiałam zadzwonić na policję, bo bałam się, że wywarzy mi drzwi. Bojąc się o własne życie, uciekłam do domu rodziców. Kiedy kilka dni później wróciłam do mieszkania po swoje rzeczy, cały czas miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi.

Uciekłam, a on nie dawał za wygraną

Mimo że mój sąsiad nie mógł już oglądać mnie na sex kamerce, postanowiłam skasować moje konto. Sytuacja za bardzo mną wstrząsnęła, bałam się, że coś takiego może znów mnie spotkać. Musiałam też pozbyć się profili na Instagramie i Facebooku, gdzie zdołał wyśledzić mnie ten psychol. Podobno nawet po moim zniknięciu z mediów społecznościowych próbował kontaktować się na nich z moimi znajomymi. Oni również musieli go zablokować, bo nie przestawał bombardować ich agresywnymi wiadomościami.

Minęło kilka lat, a ja wyprowadziłam się daleko od miejsca, w którym wtedy mieszkałam. Nadal jednak czuję się zagrożona, jakby wciąż wisiał nade mną jego cień. Nie wiem, czy o mnie zapomniał, ale martwię się, że nadal tkwi w swojej obsesji. Boję się, że w każdej chwili może mnie znaleźć, a ja znów będę musiała porzucić swoje dotychczasowe życie, żeby móc od niego uciec.

Zobacz także: Pierwszy raz spróbowałam smaku kobiety, nie wiem, co we mnie wstąpiło