Podczas przedstawiania ambasadorek Herbalife Triathlon Gdynia 2014 na konferencji w Centrum Olimpijskim odpytałam Karolinę Gorczycę z przygotowań do turnieju. Podzieliła się potrzebą uprawiania sportu, a także obawami przed nieukończeniem którejś z dyscyplin.
Co sprawiło, że zdecydowałaś się na tak katorżniczą pracę?
- Zawsze przewijał się we mnie duch sportowy. I kiedy pojawiła się taka propozycja, powiedziałam sobie– dlaczego nie! Dzięki temu udziałowi będę mogła pomóc dzieciom z Domu Dziecka w Falbogach i jednocześnie sprawdzić swoją wytrzymałość i automotywację.
Ale regularnie uprawiasz sport?
- Dla samej siebie jakieś trzy lata temu biegałam codziennie przez rok. Lubię basen i czasem chodzę popływać, ale rower mniej. Może dlatego, że nigdy nie zainwestowałam w dobry, który by mnie wciągnął w dłuższe trasy. Spędzam aktywnie czas wolny i uważam, że sport daje upust emocjom i stresom. Uprawiałam jogę, jeżdżę konno, uważam, że aktywność taka ogólnie jest mi bardzo potrzebna.
Jest to dobry sposób odreagowania?
- O tak, każdy człowiek nosi w sobie bagaż niepotrzebnych emocji. Ważne, aby nadać im właściwy kierunek i przetworzyć na pozytywną energię. W przypadku triathlonu na siłę, co jest to bardzo korzystne.
Czy zauważyłaś spadek wagi?
- Przy triathlonie utrata wagi jest niepożądana, a właściwie w moim przypadku zakazana. Z dietetykiem pracujemy nad zamianą tkanki tłuszczowej na mięśnie. I faktycznie w pierwszych 2 miesiącach następowało to bardzo szybko, teraz trudniej spalić. Czuję po ciele, że zmienia się, lepiej wyglądam i tak też się czuję.
To są te przyjemne zmiany?
- O tak, choć to nie jest tak, że nagle ktoś mnie widzi i mówi „wow”. Ważne, że czuję tę satysfakcję, która coraz to bardziej mnie wciąga i pobudza.
Należało przestawić się na pozytywne myślenie i dobre żywienie, co przełożyło się korzystnie również na moją rodzinę.
Jaką dietę stosujesz?
- Głównie przyjmuję produkty nabiałowe, w bardzo dużych ilościach ryby, i mięso. Makarony nieoczyszczone, pełnowartościowe produkty, zaś te które byłyby zaspokojeniem moich przyzwyczajeń smakowych wyeliminowałam. Świadomość odżywiania została wzbogacona o właściwe przyjmowanie produktów z określonych grup pokarmowych.
Ile kalorii wynosi dzienna dieta?
- To nie jest tak, że wszystko przeliczam, nie podchodzę do tego fanatycznie. Nie chcę być głodna, wykonuję tak dużą ilość treningów, że spalam każdy nadmiar kalorii. Kiedyś zjadając, posiłek o 22 przez okres dwóch tygodni, mogłabym przytyć kilka kilogramów. W trakcie przygotowań do triathlonu mogę sobie pozwolić na późny posiłek bo wiem, że szybciutko go spalę.
Kiedy rozpoczęłaś pierwszy trening?
- W listopadzie, kiedy padło pytanie, czy zdecyduję się na wzięcie udziału.
Jak porównujesz swoją kondycję, czy te dystanse które pokonujesz są obecnie łagodniejsze?
- Zachwycam się każdego dnia, że dystans mimo że jest dłuższy, to zmęczenie mniejsze. Wcześniejsze moje treningi biegowe wynosiły 7-8 km, a teraz biegam na minimum 10 km.
Ile czasu zajmuje Tobie pokonanie takiego dystansu?
- Około godziny, dla mnie to wielki sukces, bo nigdy nie pokonywałam takich długich odcinków.
Co najwięcej trudności Ci sprawia?
- Podobnie jak Kasi Glince, bieganie. Jednak jest to półmaraton i pokonanie 21,5 km wzbudza we mnie najwięcej obaw.
Pływanie jest trudne, ale na szczęście od tego zaczynam więc liczę, że pokonam i tę część triathlonu.
Czy masz chwile zwątpienia. Masz napięty plan pracy i myślisz „może dziś sobie odpuszczę treningi”?
- Tak, bo jestem człowiekiem a nie robotem. Nie mogę włączyć „ON” i ruszyć lub wyłączyć „OFF” i nie robić nic. Wymaga ode mnie samodyscypliny i znalezienia argumentów. Oczywiście znajduję je, bo dowodem dla mnie jest fakt, że wydzielające się endorfiny sprawiają, czuję się świetnie. Wstanę o 6 rano, pójdę na rower na 2-3 godziny, a potem mam tyle energii, że mogę załatwić dwa razy więcej spraw. Jestem wydajniejsza i posiadam większy zapał. Namawiam nawet bliskich, aby rozpoczęli dzień od jakiejkolwiek aktywności sportowej.
Jak łączysz przygotowania z zawodowymi obowiązkami?
- Skończył się kolejny sezon „To nie koniec świata” i jeszcze nie zapadły decyzje o dalszym kręceniu. Jeśli miałoby się zacząć to od lipca to dla mnie gorzej, wtedy miałabym natłok obowiązków. Na pewno muszę wkomponować „Czas honoru”, który w tym momencie jest dla mnie najważniejszy, ale i bardzo intensywny. Zdjęcia będą kręcone przez 3 tygodnie na Śląsku i tego się trochę boję. Dwa tygodnie lipca są bardzo intensywne, tzw.„maratony zawodowe” czyli kręcenie scen po 13 godzin są wykańczające i wiem, że nie będę w stanie po nich zmobilizować się do ćwiczeń. Każda przerwa w treningu powoduje, że wypadam z rytmu i robię krok w tył.
Rozmawiała Monika Rebelak