Wybielanie skóry, czyli jak europejski kanon piękna zagraża zdrowiu i życiu

Współczesna definicja piękna wywodzi się z czasów feudalizmu, kast społecznych oraz kolonializmu. Rozpowszechnienie narzuconego przez Europejczyków kanonu w miejscach, które ze Starym Kontynentem mają mało do czynienia, wpływa jednak na tamtejsze społeczeństwa aż do dzisiaj.

Wybielanie skóry, czyli jak europejski kanon piękna zagraża zdrowiu i życiu. Foto VICTOR SANTOS/Pexels

Bladzi arystokraci

Chociaż blady jak ściana, ubrany w długi płaszcz mężczyzna kojarzy się raczej z wampirem, to obrazowi temu niedaleko do europejskiej arystokracji. Trend na trupią biel robił furorę wśród wysoko urodzonych przez stulecia, a niektórzy pewnie nie wahaliby się przed poświęceniem za niego duszy. Chociaż do paktów z diabłem (najprawdopodobniej) nie doszło, to wiele osób za wymarzoną bladość poświęciło zdrowie, a nawet życie.

Biała królowa

Elżbieta I, która władała Anglią w latach 1558-1603, znana jest ze swej nieludzko bladej twarzy. Swojego wizerunku używała do propagandy i wzmocnienia królewskiego majestatu. Nakładanie bielidła spowodowała jednak przede wszystkim przebyta przez królową ospa, która pozostawiła po sobie rozliczne blizny. Umocniło to tylko kanon kobiecego piękna, z którym nieodłącznie związana była alabastrowa skóra. Bladość była bowiem oznaką statusu. Wiele kobiet dla uzyskania tego efektu używała kosmetyków, w których znajdowały się szkodliwe substancje, w tym ołów, rtęć czy arszenik.

Kolonizacja i koloryzm

Kiedy Europejczycy zaczęli kolonizować resztę świata, przynieśli ze sobą swoje zwyczaje, w tym i modę na bladość. Przy czym nie była to już jedynie kwestia stylu, bo biała skóra odróżniała zdobywców od większości podbijanej przez nich ludności. Jasna skóra stała się pożądaną cechą przede wszystkim dlatego, że oznaczała lepsze traktowanie ze strony władz, w tym liczne przywileje. Niestety, stan taki utrzymał się w wielu miejscach do dzisiaj. Jeśli nie prawnie, to społecznie. Dodatkowo, koloryzm, czyli preferencja jasnej skóry i uważanie ciemniejszych karnacji za „gorsze”, również wśród jednej grupy etnicznej, wyrósł także ze struktury społeczeństwa. Szczególnie w Azji istniało przekonanie, że osoby uboższe, czyli te pracujące na polu i niemogące chować się przed słońcem, będą miały ciemniejszą skórę, podczas gdy osoby o wyższym statusie społeczno-ekonomicznym unikną opalenizny.

Świat białej skóry

Nie trzeba chyba przekonywać, że ocenianie kogoś po kolorze jego skóry jest tak szkodliwe, jak nielogiczne. Jest to cecha niezmienna, na którą człowiek nie ma najmniejszego wpływu, a więc wartościowanie na jej podstawie pozbawione jest jakiegokolwiek odniesienia do rzeczywistości. Świat niestety jednak tak nie działa. Rasizm, koloryzm i wszelkiego rodzaju uprzedzenia do ciemnej karnacji istnieją w różnym stopniu prawie wszędzie. Sprawia to, że dzieci od urodzenia spotykają się z rzeczywistością, która uczy ich, iż jasna skóra jest piękniejsza. A co ważniejsze – oznacza lepsze życie. Nic więc dziwnego, że tak rozpowszechniony jest trend na wybielanie.

Kosmetyki wybielające

Wchodząc do polskiej drogerii, łatwo zauważyć szereg produktów „rozjaśniających”. Mają one na celu wyrównanie kolorytu skóry, nadanie jej blasku, a także pozbycie się przebarwień. Nikt nie spodziewa się natomiast znaleźć produktu, który obiecywałby zmienić kolor jego skóry. Tak jednak sytuacja wygląda w wielu krajach Afryki i Azji. Tam kosmetyki „wybielające” wcale nie są rzadkością. W Indiach ponad połowa wszystkich produktów do pielęgnacji ma sprawić, że cera będzie jaśniejsza. Według statystyk Światowej Organizacji Zdrowia, około 40% Azjatek wybiela swoją skórę. W krajach afrykańskich procent kobiet zaangażowanych w podobne praktyki waha się między 25% a 80%.

Wybielanie skóry

Poza negatywnymi efektami psychologicznymi, dążenie do bielszej skóry ma też skutki zdrowotne. Bo chociaż od czasów elżbietańskich minęło ponad 400 lat, to wiele kosmetyków do wybielania nadal zawiera niebezpieczne substancje. Ciągle na przykład używa się w nich rtęci. Ta szkodliwa ciecz jest zakazana w przemyśle kosmetycznym wielu krajów, ale nawet w nich można dostać zawierające ją produkty na czarnym rynku. Te są szczególnie niebezpieczne, gdyż nie są regulowane, przez co stężenia szkodliwych chemikaliów okazują się często niebotycznie wysokie. Kosmetyki wybielające mogą powodować zmęczenie, utratę pamięci, uszkodzenia płuc bądź nerek, wysokie ciśnienie krwi oraz rany na ciele, a także różnego rodzaju wysypki. Zwiększają one również często ryzyko raka, zarówno przez to, że niektóre z nich zawierają karcynogeny, jak i przez swoje działanie – jaśniejsza skóra jest bowiem bardziej podatna na nowotwory.

Praca od podstaw

Niestety, dopóki odcień skóry związany jest z tym, jak dana osoba postrzegana jest przez społeczeństwo, szansa na zwalczenie prób rozjaśnienia cery jest raczej marna. Chociaż wiele osób wyraża swoje oburzenie samym faktem istnienia wybielających kosmetyków, nie zmienia to faktu, że ciemna karnacja często prowadzi do mniejszych szans na dostanie pracy albo jest przyczyną wyzwisk. Problem taki należy zaadresować inaczej, zaczynając od podstaw. Warto chociażby przyjrzeć się utartym frazom, wyrażeniom czy skojarzeniom używanym na co dzień, a także zmienić strategie marketingowe, które potrafią często pośrednio dyskredytować piękno ciemnej skóry.

Anna Miłachowska

Źródło:

WHO, „Mercury in skin lightening products”.