Brytyjski dom mody Burberry wydał oświadczenie o natychmiastowym zaprzestaniu produkcji ubrań z wykorzystaniem naturalnych futer zwierzęcych. Co ciekawe, ogłosił także koniec dotychczasowej praktyki palenia niesprzedanych ubrań, by te nie trafiły do outletów.
Według lipcowego raportu, zarząd marki tylko w 2017 roku wydał decyzje o spaleniu produktów o łącznej wartości 28,6 mln funtów. Ujawnienie danych spowodowało ogromne poruszenie nie tylko w środowisku obrońców zwierząt i ekologów, ale także wśród klientów marki.
– Decyzja Burberry o zaprzestaniu spalania nadmiaru produktów jest bardzo potrzebną oznaką zmiany nastawienia w branżach modowych. Każdego roku produkowanych jest ponad 1000 miliardów różnych ubrań, a szafy konsumentów są już przepełnione po brzegi. Najwyższy czas, aby cała branża mody spowolniła produkcję i ponownie przemyślała to, w jaki sposób prowadzi swoją działalność. – takie słowa usłyszał dom mody od organizacji Greenpeace w odpowiedzi na decyzję o zaprzestaniu nieekologicznych praktyk.
Polskie organizacje prozwierzęce także zabrały głos. – Decyzja Burberry o rezygnacji z futer zwierzęcych była tylko kwestią czasu. Największe światowe marki, takie jak Gucci, Versace, Armani, Michael Kors, Donna Karan, czy HUGO BOSS zdecydowały się już wcześniej na ten krok w odpowiedzi na rosnącą świadomość konsumentów. Klienci coraz częściej zdają sobie sprawę, jak ogromnym okrucieństwem jest hodowla zwierząt na futra – komentuje Aleksandra Majchrzak, koordynatorka kampanii Sklepy Wolne od Futer w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki – Przypuszczalnie nie bez znaczenia był też fakt, że Meghan Markle jest znana ze swojej niechęci do futer. Burberry jako marka tradycyjnie związana z rodziną królewską zapewne miała na uwadze wymagania i opinię księżnej, podejmując taką decyzję – dodaje.
