Tam, gdzie wszystko się zaczęło. Jak wygląda obecna sytuacja pandemiczna w Chinach?

Zaczęło się od Wuhan w prowincji Hubei, potem pandemia ogarnęła cały świat. Jak dziś Chińczycy radzą sobie z COVID-19? Jak wygląda obecna sytuacja pandemiczna w ich kraju?

Zaczęło się od prowincji Wuhan, potem pandemia ogarnęła cały świat. Jak dziś Chińczycy radzą sobie z COVID-19? Jak wygląda obecna sytuacja pandemiczna w ich kraju?

Podczas gdy w październiku niemal cały świat musiał się zmierzyć z kolejną falą pandemii COVID-19, w Chinach było wyjątkowo spokojnie. Pekin, choć na początku mocno krytykowany za swoje działania w pierwszych fazach koronakryzysu, okazał się silny i w niektórych mediach ogłoszono nawet, że w kraju, gdzie wszystko się zaczęło, nie ma już wirusa. Ponadto państwo w porównaniu do innych nacji całkiem nieźle radzi sobie gospodarczo. Zdawać by się mogło, że COVID-19 wcale nie doświadczył Chin, tymczasem to właśnie tutaj, w Wuhan, pojawiły się pierwsze przypadki choroby.

Strach przed obcymi

Chińczycy nie boją się już skupisk ludzi. W dużej mierze wrócili do normalnego trybu życia sprzed pandemii. Spotykają się z przyjaciółmi i podróżują komunikacją miejską bez większych obaw. Strach budzi w nich natomiast każde spotkanie z obcokrajowcem. Obecnie większość zakażeń koronawirusem w Chinach to ”przypadki przywleczone z zagranicy”. Paradoksem w tej sytuacji jest to, że jeszcze rok temu było dokładnie na odwrót – inne nacje obawiały się właśnie Chińczyków.
Największy strach pozostał w mieszkańcach Wuhan. Ludzie z tego miasta odczuwają ponoć lęk przed wejściem do windy z cudzoziemcem, a gdy na ulicach widzą Europejczyków lub Amerykanów przechodzą na drugą stronę jezdni. Przybysze z innych państw mają problem, by załatwić jakiekolwiek sprawy. Mieszkańcy Wuhan nie chcą wynajmować obcokrajowcom mieszkań, boją się ich. Obawa ta jest o tyle nieuzasadniona, że w Chinach obowiązuje 14-dniowa kwarantanna dla osób przybywających z zagranicy. To jednak nie przekonuje obywateli kraju, w którym zaczęła się epidemia.

Poszukiwanie przyczyny

Źródło koronawirusa dalej nie jest do końca znane. Pojawiały się różne domysły i tropy, nic jednak nie zostało stuprocentowo potwierdzone. Duży wpływ na to zamieszanie miała również chińska polityka, która od początku pandemii niekorzystnie wpływała na sytuację.
Niedawno Światowa Organizacja Zdrowia postanowiła, że zajmie się kwestią źródła COVID-19 i ogłosiła, że w styczniu 2021 zostanie zorganizowana misja do Chin. Ma ona na celu zbadanie przyczyn wybuchu epidemii. Apelowali o nią ministrowie zdrowia z wielu krajów.
Z informacji podanych przez Reuters wynika, że na misję pojedzie po kilkunastu ekspertów z różnych państw. Wyjazd ma się odbyć zaraz po Nowym Roku potrwa sześć tygodni (dwa z nich naukowcy spędzą na obowiązkowej kwarantannie). Specjaliści przebadają próbki pobrane od tamtejszych ludzi i zwierząt, a także, jak zapowiedział główny ekspert WHO ds. chorób zwierząt Peter Ben Embarek, przeprowadzą wywiady z osobami, które jako jedne z pierwszych zaraziły się wirusem.

By nie powtórzyła się katastrofa

Choć w Chinach sytuacja jak na razie wydaje się stabilna, kraj ma w planach program masowych szczepień, które powinny ruszyć na początku stycznia. Władze państwa chcą zdążyć to przeprowadzić, zanim nadejdą obchody Chińskiego Nowego Roku. Do tego czasu ma zostać zaszczepionych aż 50 milionów obywateli.
Program w pierwszej kolejności ma objąć pracowników służby zdrowia, transportu i logistyki, domów opieki, zakładów pogrzebowych, sanitarnych i komunalnych, policjantów, strażaków, celników oraz osoby, które będą wyjeżdżać za granicę, by podjąć tam naukę lub pracę.
Łączna liczba dawek szczepionki, jaką planują zakupić Chiny, to 100 milionów. Wakcynę wyprodukował amerykański koncern farmaceutyczny Pfizer. Swoje szczepionki tworzą również Chińczycy. Niektóre weszły już na rodzimy rynek. Jedne z nich powstały dzięki firmie Sinopharm i trafiły już do ponad miliona chińskich obywateli.

Eliza Pomianowska