Uwielbiana przez wszystkich królowa polskiej estrady opowiadała o swoich upodobaniach kulinarnych, żeby potem włączyć się we wspólne dekorowanie ciast.
Jakie ma Pani plany na Święta Bożego Narodzenia?
- Banalne: zawsze spędzam święta z rodziną u mnie w domu. Są to święta rodzinne, bo wtedy mają atmosferę, jeżeli spędzamy je razem. Nawet czasem kłócąc się czy poruszając tematy drażliwe, np. wiara…
A Polityka?
- Nie, w czasie świąt nie rozmawiamy o polityce, nie chcemy psuć sobie nastroju.
Jakie dania znajdą się na świątecznym stole?
- Na stole zawsze pojawia się też ciasto, ponieważ mam słabość do słodyczy (śmiech). Przepadam za Papieską Kremówką Wadowicką Gellwe, która rozpływa się w ustach. Nikt z naszej rodziny nie wyobraża sobie świąt bez zapachu pieczonego ciasta. Prym na wigilijnym stole wiodą też ryby, karp faszerowany, który ja osobiście uwielbiam i zawsze kończy się najszybciej. Ze względu na fakt, że mąż pochodzi z Warszawy, zawsze musi być barszcz czerwony. Moja mama pochodzi z Wilna, więc zawsze musi być barszcz grzybowy. Czysta zupa grzybowa, którą się popija malutkimi pierożkami z grzybami. Robi się je z ciasta drożdżowego i smaży w głębokim oleju.
Kto przygotowuje te pierożki?
- Córka najlepiej potrafi je przygotować. Jednak nim zabierze się do robienia, zawsze w panice szukamy przepisu, aż w końcu robimy na oko. Na szczęście córka ma dobrą pamięć i pierożki zawsze wychodzą kruche i pachnące.
Jakie jest Pani ulubione danie?
- Uwielbiam sałatkę jarzynową. Jest prosta w przygotowaniu, ale bardzo ją lubię jako dodatek do karpia faszerowanego czy do mięsa.
Przez kogo są najczęściej przygotowywane dania, które znajdują się na Państwa stole?
- Oczywiście, że przez córkę, ja jestem zwykle podkuchenną. Ona podczas przygotowań tworzy stosy naczyń, a ja zamiatam i zmywam.
Czy już myślała Pani o prezentach świątecznych?
- Niestety jeszcze nie. Zostawiam to na ostatni moment. Zapewne będą to drobiazgi.
Ale bardziej osobiste?
- Pytam zwykle dzieci, co chciałyby dostać. To już jest zabawne, ale starszy syn dostaje przysłowiowe skarpetki. Mieszka sam i po upraniu zwykle robią się malutkie. Sweter i skarpetki dla niego to zawsze prezent na czasie.
Czy pamięta Pani z dzieciństwa swój wymarzony prezent, który Pani dostała?
- W naszym domu było dość skromnie. Marzyłam o lalce, która zamykała oczy, i faktycznie moje marzenie się spełniło. To były czasy, kiedy nie było sklepów z takim wyborem zabawek,jak teraz. Moją ulubioną zabawką był miś i guziki odprute od ubrań, pochodzące z paczki amerykańskiej od wujka z Chicago. I właśnie z tych guzików tworzyłam armie, rozgrywałam wojny. Któregoś roku dostałam tę wymarzoną lalkę, która zamykała oczy i mówiła: mama…To było piękne.
Co Pani sądzi o skomercjalizowaniu świąt?
- Mnie się to podoba, ładniej wyglądają ulice w dekoracjach, a jeśli pada śnieg, to już jest zupełnie wyjątkowo.
Czy jest jakieś wyjątkowe miejsce, które kojarzy się ze świętami w Warszawie?
- Mam takie ukochane miejsce – to Zakopane. Bardzo często jeździliśmy tam na sylwestra ze znajomymi. Oczywiście najpiękniej kiedy pada śnieg, jeżdżą sanie, dzwonią dzwoneczki, górale śpiewają… Jest cudnie.
A jakie plany na sylwestra?
- W zeszłym roku spędzałam go inaczej, bo dałam się namówić na wyjazd z przyjaciółmi w ciepłe kraje , a w tym roku spędzam go we Wrocławiu w publicznej telewizji – razem z publicznością i państwem przed telewizorem.
Co Pani sądzi o spędzaniu świąt w ciepłych krajach, gdzie atmosfera jest zupełnie inna?
- Zdarzyło mi się spędzać sylwestra na Malediwach. Pojechaliśmy tam z przyjaciółmi. Upał 40 stopni, w hotelu stała choinka, a pod nią niby prezenty. Kompletnie nie czułam tego naszego nastroju.
Czy otrzymała Pani propozycję zajęcia miejsca w jury zamiast Roguckiego w programie „Must be the music”?
- Kilkakrotnie otrzymywałam propozycje zasiadania w jury, ale nie zdecyduję się, bo byłoby to dla mnie krępujące. Do programu przychodzą młodzi ludzie, często przerażeni, ze łzami w oczach, pełni zapału, ale i różnych umiejętności, a tu jury po nich jedzie…
Czasem trzeba potrząsnąć młodym człowiekiem, szczególnie tym o mniejszych zdolnościach i jeszcze mniejszych umiejętnościach…
- Ja osobiście się do tego nie nadaję, chociaż wiem, że krytykę trzeba równie umiejętnie przekazać, jak i komplement, aby były szczere i na miejscu.
Jakie są plany na przyszłość?
- W zeszłym tygodniu ukazała się książka o mnie, napisana przez Marię Szabłowską „ Maryla. Królowa jest tylko jedna”, gdzie opowiadają o mnie moi przyjaciele…
I to święta prawda
- (śmiech) W przyszłym roku planuję wydanie kolejnej płyty i w tej chwili pracuję nad repertuarem.
Do czego będzie nawiązywać?
- Nie mogę powiedzieć… Jedno jest pewne – nie będzie smutna!
Czego życzy Pani czytelniczkom naszego portalu Obcasy.pl?
- Chciałabym życzyć czytelnikom portalu Obcasy.pl pięknych, rodzinnych świąt i wszystkiego co najlepsze na Nowy Rok
rozmawiała Monika Rebelak