Monika Hołub: Kobieta w branży nieruchomości- jak odnaleźć się w męskim świecie?

Matka, żona, liderka Polish Geodetic Group, ale przede wszystkim spełniona kobieta. Monika Hołub opowiedziała nam, jak pogodzić studia, życie zawodowe i macierzyństwo na drodze do kariery w branży nieruchomości oraz stworzenia własnej, świetnie prosperującej firmy.

Monika Hołub: Kobieta w branży nieruchomości- jak odnaleźć się w męskim świecie?

Branża nieruchomości stanowiła kiedyś domenę mężczyzn. Czy trudno było zacząć w niej karierę jako kobieta?

Każdy, kto chce znaleźć trudności, to je znajdzie, a ten, kto będzie chciał odnieść sukces, to go odniesie. Uważam, że nie mają na to wpływu ani mężczyźni, ani inne kobiety. Większość problemów ludzi tworzy się wyłącznie w nich samych.

Ja swoją karierę zaczynałam po pierwszym roku studiów w dziedzinie architektury krajobrazu. W mojej pierwszej pracy byłam jedną z kilku kobiet wśród kilkudziesięciu mężczyzn. Zdarzały się drobne uszczypliwości ze strony płci przeciwnej, ale moim zdaniem były to wyłącznie żarty. Sama mam cięte riposty, dlatego zdecydowanie mogę powiedzieć, że nigdy nie odczułam problemów związanych z różnicą płci na starcie mojej kariery. W życiu zawodowym robiłam różne rzeczy: pozyskiwałam dotacje unijne, koordynowałam realizację projektów, a od kilku lat zajmuję się kreowaniem i wdrażaniem strategii rozwoju w Polish Geodetic Group. To w sektorze nieruchomości komercyjnych i mieszkaniowych bardziej czuję presję rynku, jeśli chodzi o kojarzenie naszej marki z geodezją, której wizerunek w dzisiejszych czasach jest, delikatnie mówiąc, nadszarpnięty. Zdarza się, że nowy kontrahent patrząc na moją wizytówkę, uśmiecha się, twierdząc, że jestem „panią geodetką biegającą w kaloszkach”. Jednak jego uśmiech znika po kilku moich zdaniach o tym, czym w dzisiejszych czasach jest branża inżynieryjno-geodezyjna, jakiego kalibru usługi świadczymy i z jak dużymi partnerami polskiego i międzynarodowego rynku nieruchomości mamy zaszczyt prowadzić projekty. Oprócz wiedzy merytorycznej w takich sytuacjach bardzo przydaje mi się również mój tupet. Nie należę do kobiet, które się boją dyskutować z mężczyznami na argumenty. Pewność siebie oraz świadomość własnej wartości pomagają mi w walce o swoje racje.

Czy czuje się Pani akceptowana przez mężczyzn w zawodzie? Wspierają czy wręcz przeciwnie?

Dzisiaj w nieruchomościach pracuje dużo kobiet i coraz częściej zajmują one wysokie stanowiska, a poprzez liczne stowarzyszenia, do których również należę, kobiety umieją same się świetnie wspierać w kwestiach zawodowych i osobistych. To, co teraz powiem, pewnie wielu kobietom się nie spodoba, ale moim zdaniem to błąd, że często toczą one zimną wojnę z mężczyznami. Niepokojące jest, w mojej opinii, zamykanie się różnych środowisk kobiecych na obecność mężczyzn oraz rozdmuchiwanie zawodowych kwestii damsko-męskich do rangi problemów. Myślę, że problem akceptacji kobiet przez mężczyzn w kwestiach zawodowych leży bardziej w głowach kobiet. Mimo wszystko – wbrew temu, co się powszechnie mówi – kobietom jest łatwiej w biznesie niż mężczyznom. Owszem, słyszymy często o „szklanych sufitach”, jeśli chodzi o stanowiska czy zarobki kobiet w porównaniu do mężczyzn, jednak myślę, że to nie zależy od płci. W naszej firmie obecność kobiet jest wspierana i wymagana głównie przez męską część zespołu. Wynika to z tego, że w obecności kobiet mężczyźni sami od siebie wymagają wyższej kultury słowa, zachowania i ogólnej lepszej atmosfery w pracy. Na szefa kobietę się raczej nie krzyczy, ociepla ona wizerunek i umie załagodzić konflikty. Świetnie pokazała to w ostatnich latach taktyka polityczna partii rządzącej. Znam mnóstwo kobiet na różnych szczeblach kariery zawodowej pracujących zarówno na rynkach lokalnych, jak i międzynarodowych, i uważam, że elementem utrudniającym karierę zawodową nie są mężczyźni, ale zbyt niska samoocena kobiet.

Monika Hołub: Kobieta w branży nieruchomości- jak odnaleźć się w męskim świecie?

Mężczyźni bez zastanowienia podejmują nowe zadania, proszą o podwyżki, mają wysoką samoocenę, a na wieść o awansie bez pytania o szczegóły od razu podejmują decyzję. Kobiety z kolei na propozycję awansu lub zmiany pracy szukają wymówek, problemów, i często bez zastanowienia odrzucają nowe wyzwania, jednocześnie z podziwem i zazdrością patrząc na mężczyzn, którym przychodzi to z taką łatwością. Nie jestem zwolenniczką równouprawnienia w każdej z dziedzin życia. Są sfery, gdzie kobieta powinna pozostać kobietą. Nauczmy się walczyć o swoje, ale jednocześnie pielęgnujmy w sobie pierwiastek kobiecy, ciepło i wrodzoną delikatność. Połączone z profesjonalizmem i wiedzą dają nam przewagę w biznesie. Ważne jest, żeby przez życie zawodowe, rywalizację z mężczyznami na szczeblach kariery nie zatracić najcenniejszych cech kobiecych.

Czy trudno było podzielić życie prywatne z macierzyństwem czy studiami i karierą?

Jeśli byłoby to łatwe, to kobiety nie miałyby tyle obaw związanych z podejmowaniem decyzji o dzieciach. Wykluczenie zawodowe w tym czasie, które pojawia się w głowach kobiet, i obawa przed powrotem na rynek pracy paraliżują często te decyzje. Ja chciałabym jednak podzielić się czymś innym – a mianowicie sytuacją kobiet, które mają własne firmy. Mówią, że na dziecko nie ma nigdy dobrego momentu. My wybraliśmy z mężem chyba najgorszy z możliwych. Zaplanowaliśmy dziecko w momencie, w którym musiałam koordynować projekt na blisko 1 mln zł z prywatną odpowiedzialnością finansową i jednocześnie w tym samym czasie podjęliśmy się przeprowadzki oraz wykończenia mieszkania. W pierwszej ciąży pracowałam do ostatniego dnia. Gdy byłam w szpitalu na badaniach, lekarz stwierdził, że tego dnia będę miała cesarkę. Bezcenne było jego zdziwienie, gdy powiedziałam, że wrócę na godzinę 18, bo muszę podpisać w urzędzie dwa ważne dokumenty do projektu, za który jestem odpowiedzialna. Po obu ciążach zakończonych cesarkami wróciłam do pracy po dwóch tygodniach. Pewnie większość z was pomyśli, że liczyła się dla mnie kariera, jednak tak wygląda rzeczywistość kobiet, które prowadzą własne firmy, za które odpowiadają własnymi finansami. Na etacie można rzucić L4 w trakcie ciąży, a po ciąży można jeszcze wiele miesięcy spędzać czas z dzieckiem, nie myśląc o żadnych zobowiązaniach w pracy. Okrutnym, ale prawdziwym stwierdzeniem jest to, że prawo polskie lepiej traktuje bezrobotnych niż przedsiębiorcze kobiety. Ja sobie z tym poradziłam nie najgorzej. Mocno przeżyłam poród pierwszego dziecka, jednak silna wola i chęć walki o siebie samą i kondycję psychofizyczną wygrały. Da się zatem połączyć macierzyństwo z karierą w swoim biznesie, ale czy nie mogłoby to być prostsze? Innym aspektem łączenia życia zawodowego z prywatnym jest kwestia, której totalnie nie rozumiem. A mianowicie to, że kobiety dają sobie coraz większe przyzwolenie na lenistwo i szukają grup wsparcia w tematach, które degradują je same. Mam tu na myśli wzajemne „wspieranie” się wielu kobiet w grupach dyskusyjnych i w realnej rzeczywistości – w tym, jak cudownymi rzeczami są bałagan w domu, posiadanie sterty niewyprasowanych ubrań czy czekanie na weekend po całym beznadziejnym tygodniu w pracy. Skupmy się na polepszaniu swojego życia, a nie na autodegradacji.

Czy przeżywała Pani chwile zwątpienia, czy mocnym krokiem szła do przodu, osiągając wyznaczone cele?

Jedno nie wyklucza drugiego, a wręcz idzie w parze. Nie da się być spełnionym w jakiejkolwiek sferze życia bez żadnej porażki. To one uczą najwięcej i mobilizują do działania i pracy nad sobą. Zawsze w Nowy Rok robię małe podsumowanie i aktualizację tablicy marzeń, która jest wyznacznikiem celów na kolejny rok. Życzeniem i modlitwą w Nowy Rok jest u mnie tego typu motto: „2017– dziękuję za wszystkie cenne lekcje, 2018 – jestem gotów”. Jestem osobą wielozadaniową i lubię wyznaczać cele długoterminowe i krótkoterminowe – zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Czasami pół żartem, pół serio mówię, że na cztery nowe pomysły pięć z nich realizuję. Wymagam wiele od innych, ale najwięcej wymagam od siebie.

Monika Hołub: Kobieta w branży nieruchomości- jak odnaleźć się w męskim świecie?

Chętnie uczę się nowych programów, strategii, poznaję nowych ludzi i rozpoczynam nowe projekty. Dzięki temu mam umiejętność filtrowania w życiu rzeczy ważnych i mniej ważnych. Zarówno zawodowo, jak i prywatnie miałam ogromne tąpnięcia, jednak po latach stwierdzam, że były one potrzebne, aby docenić swoją siłę i fundament życia, jaki zbudowałam razem z mężem. Nie rozmyślam o nich w momencie, gdy zauważę, co dana sytuacja miała dać mi do zrozumienia i idę do przodu po kolejne cele.

Polish Geodetic Group powstała wskutek połączenia firm Pani i męża. Czy wspólna praca sprzyja budowaniu relacji małżeńskiej? Zdarza się, że przenoszą Państwo problemy zawodowe do domu?

O to pyta nas wiele osób i dorzuca, że nie wytrzymaliby ze swoim współmałżonkiem ani jednego dnia w pracy. My pracujemy razem biurko w biurko od 10 lat, a po godzinie 16.00 wspólnie z dziećmi spędzamy czas aż do wieczora. Jak się nam to udaje? Każde z nas zajmuje się w firmie innym działem – ja jestem od kreowania i wdrażania rozwoju i współpracy z partnerami w zakresie marketingowym, a mąż zarządza zespołem i obsługuje kontrahentów pod względem merytorycznym. Oboje mamy takie podejście, że nie traktujemy pracy jak przymusu. Uwielbiamy swoje zawodowe życie, spełniamy się w nim i każdy dzień w pracy zaczynamy z optymizmem i napędem do działania bez oczekiwania na „piąteczek, piątunio”, jak zwykli mawiać niezadowoleni z pracy ludzie. W domu również mamy podział obowiązków i uzupełniamy się w tym na zasadach partnerskich. To, co robimy w pracy, robimy dla naszej rodziny i odwrotnie – praca i życie prywatne to dla nas obojga jeden proces. Pyta pani o przenoszenie problemów zawodowych do domu. Otóż my nie mamy problemów. Wszystko, co nam się przydarza w życiu, jest wyzwaniem i przydarza się „po coś”, co należy zrozumieć, po to, by coś zmienić, poprawić, zatrzymać się, zmienić kierunek lub zaakceptować. Wierzę, że nic nie przydarza się przypadkowo i ciągle należy nad sobą pracować.

Jakie są Pani pasje? Czy jest czas na hobby lub dla przyjaciół?

Jedna z moich pasji wynika z wykształcenia. Uwielbiam prace ogrodowe i chociaż na razie mam mały ogródek, to codziennie zachwycam się zmieniającymi się na przestrzeni roku roślinami i lubię się nimi zajmować. Chodzenie nocą boso po mokrej trawie to jedno z przyjemniejszych dla mnie doznań. Inną moją pasją jest gotowanie. Lubię eksperymentować, łączyć smaki, szukać nowych potraw, robić przetwory, nalewki i cieszyć się smakiem z najbliższymi. Od czasu do czasu przypominam sobie o malowaniu – kiedyś zajmowało mi to dużo czasu, ale dzisiaj zdarza się to tylko kilka razy w roku. Mam nadzieję, że znajdę na to więcej czasu, bo to świetny moment na refleksje i zatrzymanie się. Z kolei to, na co poświęcam czas w każdym tygodniu, to czytanie książek rozwojowo-biznesowych. Czas na spotkania ze znajomymi również mam. Jednak problem jest w tym, że większość z nich kończy pracę późno i zwyczajnie nie ma czasu. Staram się chociaż raz czy dwa razy w miesiącu wyjść w większym gronie znajomych do teatru, do kina, na rolki czy po prostu porozmawiać wyłącznie prywatnie. Raz w roku w maju organizuję też dwu-, trzydniowe „babskie wyjazdy” z bliskimi mi koleżankami. Do przyjaźni podchodzę bardzo ostrożnie i nie lubię tego słowa, bo jest ono nadużywane, a dla mnie przyjaźń jest związana z emocjami, które działają w obie strony. Uważam, że w moim życiu mam kilkoro prawdziwych przyjaciół i ogrom bardzo wartościowych znajomych.

W swojej książce opowiadała Pani o problemach z osobami próbującymi manipulować innymi. Jak sobie radzić, gdy spotkamy kogoś takiego na swojej drodze?

Manipulacje są na każdym kroku – w telewizji, w polityce, w biznesie i w życiu prywatnym też. Ja jestem wyczulona na takie zachowania, a dzięki wyjątkowej, zdaniem moich bliskich, intuicji mam nosa do wyłapywania takiego zachowania bardzo szybko. Manipulacje, które najbardziej dotknęły mnie w życiu, były związane z życiem prywatnym. Odcięłam się i pogodziłam się z tym, a po upływie czasu stwierdzam, że tak jest dużo lepiej. Życie bez manipulacji jest bardziej wartościowe. Umiejętność przetrwania w niewyobrażalnie trudnych dla ludzi sytuacjach pokazuje ich siłę. Dużo łatwiej jest się odciąć od manipulacji biznesowych – łatwiej jest odejść, podziękować za współpracę. Niestety osób, które manipulację w biznesie traktowały jak hobby, spotkałam wiele. Często są one spowodowane czarnym PR-em praktykowanym przez konkurencję, chęcią uzyskania awansu kosztem innych osób czy żądzą zarobku. Chęć zemsty w różnych sytuacjach nie daje zadowolenia i nigdy tego nie praktykuję. Spokój wewnętrzny jest o wiele ważniejszy niż jakiekolwiek pieniądze. Czasami lepiej coś odpuścić i mieć spokój w sercu. Wierzę, że karma wraca w sprawiedliwy sposób.

Wspomniała Pani, że chciałaby, aby córki w przyszłości przejęły firmę. Czy jest Pani przygotowana na to, że mogłyby mieć inne plany na przyszłość?

Jestem świadoma tego, że moje dzieci mogą chcieć robić w życiu zupełnie coś innego i jestem przygotowana. Nie mam z tym problemu. Będę je wspierać, cokolwiek i gdziekolwiek będą chciały robić. Nie mam także chorych ambicji i nie zamierzam nic przedkładać nad ich ewentualne niezadowolenie w pracy, której nie polubią. Jeśli przejmą firmę, będziemy się cieszyć. Jeśli zmienią jej profil i będą miały inny pomysł, też będziemy się cieszyć. My z mężem mamy inne plany na dalsze życie niż kierowanie karierą naszych dzieci. Polskie uczelnie nie dają odpowiedniego przygotowania do biznesowego podejścia, dlatego to, co chcemy im wpoić, to samodzielność i przedsiębiorczość. W związku z tym, że w domu również mamy gabinet biurowy, to dzieci podbierają nam pieczątki, teczki czy segregatory. Biurko starszej córki jest lepiej zorganizowane niż w niejednym prawdziwym biurze a ona sama tę swoją przestrzeń traktuje jak nietykalną świętość. Pomimo że ma tylko sześć lat, chętnie zabiera się z tatą kilka razy w roku do urzędów, do biura czy do jakiegoś klienta, którego bardzo dobrze znamy i wiemy, że nie będzie miał nic przeciwko temu. Wpajamy też dzieciom umiejętności walczenia o swoje, negocjowania poprzez zabawę czy podkreślanie swoich wartości.

Monika Hołub: Kobieta w branży nieruchomości- jak odnaleźć się w męskim świecie?

Pewnie wiele osób pomyśli, że zwariowaliśmy: krzyczenie w aucie „mogę wszystko, ze wszystkim sobie poradzę” czy negocjacje o kolejnego cukierka to dla nich wyłącznie zabawa, która w dorosłym życiu bardzo się przyda. Nad takimi cechami należy pracować od najmłodszych lat.

Czym jest dla Pani sukces? Czy czuje się Pani spełniona?

Sukces jest robieniem rzeczy, które kocha się robić w miejscu i w czasie, które sami świadomie wybieramy. Sukces życiowy nie leży na chodniku i nie jest przekazywany w genach, ale jest okupiony ogromem pracy, wytrwałością w dążeniu do wyznaczonych celów, parciem pod prąd, umiejętnością wyjścia przed szereg i podejmowaniem trudnych i często błędnych decyzji. Życie nie jest po to, by je przyjmować takim, jakie jest, bo tak robią inni. Życie jest jedno, jest moje i mam je przeżyć tak, jak ja tego pragnę! To moja definicja sukcesu i mogę śmiało powiedzieć, że mimo 32 lat odniosłam życiowy sukces. Jest on prywatno-biznesową miksturą, w której kluczowym „składnikiem” są dwie córeczki i mąż, dla których zamykam drzwi biura o 15.30. A sukces biznesowy? To fakt posiadania silnej marki w bardzo trudnej branży, jaką jest geodezja. Jestem uszczęśliwiona, że mam całkowity wpływ na swoje życie zarówno prywatne, jak i biznesowe. Ja je kształtuję i ja za nie w pełni odpowiadam. A najbardziej napawa mnie dumą fakt, że brnę przez nie z polotem, energią i zadowoleniem wspólnie z człowiekiem, który wybrał taki sam kurs na idee życiowe jak ja.

Jakie motto towarzyszy Pani na co dzień?

Mam wiele różnych sentencji, które wyznaję i które mam spisane, i często do nich zaglądam. Część z nich można będzie przeczytać w naszej książce. Jednymi z ważniejszych dla mnie słów są: Jakość to coś, co zadowala, a nawet zachwyca klientów Williama Deminga. Wszystko, co robię w życiu, musi mieć jakość – począwszy od tego, jak spędzam czas, co czytam, co jem, a kończąc na tym, jakie e-maile wysyłam do klientów, w jakiej oprawie oddajemy operaty klientom i jakie lunche serwujemy podczas organizowanych przez nas konferencji. Jakość broni się sama. Druga ważna kwestia, która jest bliska moim prywatnym i zawodowym zasadom, to słowa, które wypowiedział Zig Ziglar: Jesteś urodzony, by zwyciężać, jednakże aby być zwycięzcą, musisz zaplanować zwycięstwo, przygotować się do zwycięstwa i oczekiwać zwycięstwa. Uważam, że każdy może kierować swoim życiem jak zwycięzca i robić to, co pragnie. Każdy myśli, że tak właśnie robi. Jednak czy tak jest? Czemu tak wiele osób jest niezadowolonych z pracy czy stylu życia? Kiedy rozmawiam z takimi osobami i mówię „zmień coś”, to zwykle słyszę „to nie takie proste”, „tobie to się udało”. Zwykle po tych słowach kończę dyskusję. Nie rozumiem, skąd w ludziach bierze się brak wiary w samych siebie i w swoje możliwości i dlaczego nie chcą nad tym pracować. Wyznaję, że mam jedno życie i że powinnam je przeżyć tak, jak tego pragnę. A jeśli mój mąż wyznaje w życiu podobne idee co ja, to szczęśliwsza w tym zakresie być nie mogę. Bo: Wygrywa tylko ten, kto ma jasno określony cel i nieodparte pragnienie, by go osiągnąć – to słowa Oscara Wilde’a. I nieważne, czy dotyczy to życia zawodowego, czy prywatnego.

Jak ocenia Pani możliwości zawodowe kobiet w Polsce?

Nie lubię podziałów na kobiety i mężczyzn – każda z płci ma w dzisiejszych czasach takie same możliwości. W Polsce kobietom jest coraz łatwiej. Waleczne feministki musiały zaistnieć, żeby utorować szlaki, ale ja nie popieram tak skrajnych i radykalnych działań. Jak powiedziałam wcześniej: mężczyźni mają większą pewność siebie i odwagę – tego powinnyśmy się od nich uczyć. To można zauważyć na każdym kroku – kobiety zawsze mają jakieś kompleksy, a mężczyźni mówią o sobie, że są doskonali i bez wad. Dlatego kobietom potrzeba wsparcia zarówno od innych kobiet, jak i od mężczyzn. Istnieje cienka granica pomiędzy konkurowaniem z mężczyznami a robieniem sobie z nich przeciwników do walki. Na konfliktach tracą wszyscy bez względu na to, czego te konflikty dotyczą, dlatego uważam, że trzeba współpracować i szukać konsensusów.

Jakie są trzy cechy charakteru kobiety sukcesu?

Przygotowując się na jeden z warsztatów dla kobiet w temacie „Cudowna obsesja sukcesu”, zrobiłam długą listę takich cech, które omawiałyśmy szczegółowo podczas burzy mózgów. Niektóre z pozycji widniejących na tej liście były następujące: bądź uparta, wstawaj wcześnie rano, częściej negocjuj podwyżkę, deleguj obowiązki, korzystaj z mentorów, bądź ciekawa świata, słuchaj i przyjmuj krytykę, wyznacz swoje cele, ustal, co cię uspokaja, ucz się na błędach i rozwiązuj, najpierw wymagaj od siebie, bądź miła dla innych, poznaj swoje wady i zalety, nie szukaj aprobaty, dąż do doskonałości, nie przejmuj się, bierz życie za rogi, nie poddawaj się, bądź sobą, kochaj siebie. Lista jest otwarta i każdy z nas – zarówno kobiety, jak i mężczyźni – powinien znaleźć swój własny zestaw cech, które będą kompasem na drodze do sukcesu życiowego. Chodzi tylko o to, by każdy mógł w życiu powiedzieć, że odniósł sukces!

 

Rozmawiała Anna Dzielińska

 

Artykuł powstał przy współpracy z Polish Geodetic Group