Dlaczego świat nienawidzi dzieci rosyjskich oligarchów?

Zachód nałożył sankcje na rosyjskich oligarchów, próbując pociągnąć ich do odpowiedzialności i zmusić do wywarcia nacisku na Putina w sprawie zaprzestania wojny w Ukrainie. Dlaczego więc większość mediów bardziej interesuje się ich dziećmi?

dzieci rosyjskich oligarchów
Dlaczego świat nienawidzi dzieci rosyjskich oligarchów? Foto Bree Bigelow/Unsplash

Sankcje mocno uderzyły w rosyjską gospodarkę. Przez jakiś czas wydawało się, że stoi ona na skraju ogromnego kryzysu. Niestety, konsekwencje dotknęły wielu niewinnych ludzi – Rosjan, którzy z polityką Putina nie mają nic wspólnego, a także tych, którzy otwarcie sprzeciwiają się jego działaniom. Obwinianie narodu za mające miejsce zbrodnie wydaje się więc bezsensowne. Z kolei nienawiść do Putina jest reakcją, dla której nie widać ukojenia. Trudno sobie bowiem wyobrazić, by miał on w najbliższym czasie jakkolwiek odpokutować za swoje czyny. Dlatego większość związanych z wojną emocji skierowało się w stronę nieco łatwiejszego celu – dzieci rosyjskich oligarchów.

Dzieci rosyjskich oligarchów

Miliarderów łatwo jest nienawidzić. Szczególnie takich, za których majątkiem stoją mniej niż solidne decyzje moralne. Jednak w obliczu wojny zainteresowanie większości zachodnich obserwatorów skierowało się w stronę ich pociech. Nie powinno to dziwić. Młodzi i bogaci Rosjanie przez lata budowali obraz przepychu i luksusu, z którego korzystali nie tylko oni sami, ale i propaganda Kremla. Fakt, iż swoje bajkowe życie fundują pracą nieswoich rąk, do tej pory wzbudzał głównie zazdrość. Natomiast oderwanie rosyjskiej śmietanki od zwykłego świata powodowało pobłażanie, może przewrócenie oczami. Po wejściu wojsk na Ukrainę perspektywa nieco się jednak zmieniła. Jachty, wille i designerskie ubrania zaczęły bowiem być stawiane w porównaniu nie z „normalnym życiem”, a z losem uchodźców i umierających za wolność swojego kraju Ukraińców.

Zobacz także: Idzie kryzys? Wpływ wojny na gospodarkę

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Elizaveta Dmitrievna (@lisa_peskova)

Oligarchowie objęci sankcjami

Sankcje nałożone na rosyjskich oligarchów maja boleć szczególnie wpływowych i bogatych, którzy mogliby wywrzeć nacisk na Putina. Po kieszeni oberwało się przede wszystkim współpracownikom i sympatykom prezydenta, jak również osobom z ich własnego otoczenia. Wielu miliarderom zamrożono zagraniczne środki, skonfiskowano ich posesje i posiadłości. Aliszer Usmanow musiał na razie pożegnać się z zajętą przez włoskie władze wielomilionowa willą na Sardynii oraz zacumowanym w Hamburgu jachtem. Roman Abramowicz nie mógł sprzedać należącego do niego klubu piłkarskiego Chelsea, a Oleg Deripaska ma problem ze swoimi brytyjskimi i amerykańskimi nieruchomościami. Warty 120 milionów dolarów jacht Igora Sieczyna został natomiast zajęty przez Francję.

Życie we własnym świecie

W obliczu spadających na Kijów i Charków bomb oraz setek tysięcy ludzi pozbawionych domów, środków do życia i bezpieczeństwa, ograniczenie dostępu najbogatszych do kilkunastu jachtów nie wydaje się wielka tragedią. Dlatego jakiekolwiek negatywne reakcje dzieci rosyjskich oligarchów spotkały się natychmiast z – w pełni zasłużonym – nieżyczliwym odzewem. Z drugiej strony to właśnie o wywołanie dyskomfortu w sankcjach chodzi. Gdyby oligarchowie nie poczuli ich na własnej skórze, nie miałyby one sensu. Nie zmienia to jednak faktu, że trudno z empatią podejść do zablokowania ekstremalnie luksusowych dóbr ludziom przynajmniej pośrednio skoligaconych z rządem odpowiedzialnym za zbrodnie w Ukrainie.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Elsina Khayrova (@elsina_k)

Cena social mediów

Dzieci rosyjskich oligarchów znalazły się pod lupą również dlatego, ze zazwyczaj są one bardziej obecne w mediach społecznościowych. Oznacza to, że ich reakcje i komunikaty trafiają do Internautów szybko i bezpośrednio, bez filtra prasowej otoczki. Łatwiej też do minigarchów, jak nazywa spadkobierców kremlowskiej fortuny sieć, dotrzeć i słownie ich zaatakować. Platformy, które do tej pory służyły do kreowania pochlebnej Rosji narracji, często kosztem krytykowania stanu rzeczy właściwego Zachodowi, zwróciły się teraz przeciwko ich dotychczasowym beneficjentom.

Najlepsze z obu światów

Wielu potomków rosyjskich bogaczy znajduje się także w niekorzystnej politycznie sytuacji życiowej. Korzyści majątkowe czerpią bowiem z firm mających swoje siedziby w Federacji Rosyjskiej, której zawdzięczają swój życiowy status. Jednocześnie większość z nich mieszka w europejskich stolicach czy w Stanach, korzystając z edukacji i możliwości zapewnianych przez zagraniczne miasta. W obliczu konfliktu, podczas którego wartości i tradycje Wschodu i Zachodu propaganda Putina stara się umieścić w czarno-białym systemie oceniania, samo istnienie minigarchów w strefie przejściowej między tymi światami zakrawa o hipokryzję.

Dzieci rosyjskich oligarchów przeciwko wojnie

Nie wszyscy wyrazili swoją niechęć do nakładanych na Rosję sankcji. W ciągu ostatnich kilku tygodni wiele pociech wpływowych Rosjan zdecydowało się na opowiedzenie się przeciwko wojnie. Niektórzy uważają, że jest to próba obrony interesów własnych. W gruncie rzeczy jest jednak wszystko jedno, z jakich powodów wojna się zakończy. Czy wygra miłosierdzie i sprawiedliwość, czy też Putina przekona oligarcha, który nie może popłynąć na wakacje swoim jachtem za kilkaset milionów, ważne, żeby zaprzestano rozlewu krwi. Warto jednak rozważyć, że publiczne przeciwstawienie się władzy w Federacji Rosyjskiej nie należy do najbezpieczniejszych. Za pokojem wstawiły się m.in. Ksenia Sobczak, czyli „rosyjska paris Hilton”, Maria Jumaszewa czy Sofia Abramowicz. Ta ostatnia, córka Romana Abramowicza, napisała na swoim Instagramie, iż „największym i najlepszym kłamstwem kremlowskiej propagandy jest to, że większość Rosjan popiera Putina”.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez masha yumasheva (@yumashkaa)

Anna Miłachowska