3 lata temu ja i mój mąż odbyliśmy najtrudniejszą rozmowę, z którą kiedykolwiek przyszło nam się zmierzyć. To wtedy, w naszym przytulnym salonie, on wyznał mi, że kocha inną kobietę. Okazało się, że zaiskrzyło pomiędzy nim i jego współpracownicą, Kasią. W czasie poprzedzającego naszą rozmowę roku spotkałam ją kilka razy. Wydawała się miła, nie sprawiała wrażenia osoby, która uwodzi cudzych mężów. Pozory mogą jednak mylić. Byłam wściekła, że mój ukochany z nią sypia. On szybko wyprowadził mnie z błędu – między nimi do niczego jeszcze nie doszło, ponieważ… on nadal mnie kochał. Pogubiłam się. Po tym, jak wyznał miłość do innej kobiety, byłam pewna, że będzie chciał rozwodu. Do takiego rozwoju wydarzeń przygotowało mnie w końcu nasze monogamiczne społeczeństwo. On jednak miał inny pomysł. Zaproponował poligamię.
Zobacz także: „Wierzyłem, że to miłość, a nie romans. Los mnie ukarał”
Nie chciałam o tym słyszeć
Na początku go wyśmiałam. Miałam się niby nim dzielić z inną kobietą? Byłam pewna, że mój mąż chciał mnie po prostu zdradzać za moim przyzwoleniem, wręcz z moim błogosławieństwem. On nalegał, że związki poligamiczne to coś więcej, niż tylko mężczyzna będący na raz z dwoma (albo więcej) kobietami. Przekonywał, że będziemy mieć szansę na stanie się rodziną – może nietradycyjną, ale nie mniej kochającą. Ja jednak nie chciałam tego słyszeć. Nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić sytuacji, w której mogłabym przyjaźnić się z kochanką mojego męża. To nie powstrzymało mnie od szukania informacji na ten temat. Chciałam dowiedzieć się, dlaczego inne kobiety zgadzają się na podobne związki.
Zainspirowała mnie telewizja
Może zabrzmi to głupio, ale do spróbowania zachęciło mnie amerykańskie reality show. Jego formuła opowiada o kilku poligamicznych rodzinach, do których dołącza nowa „żona”. I o ile, jak na program tego typu przystało, zaprezentowane relacje nie zawsze są najzdrowsze, to muszę przyznać, że zasiał on we mnie pewną ciekawość. Pokazał też, jak taki wieloosobowy związek może wyglądać, na czym jest zbudowany. Opowiedziałam mojemu mężowi o moich przemyśleniach i postanowiliśmy dać temu szansę.
Ja i ta druga
Ponieważ do tej pory z Kasią miałam kontakt jedynie okazjonalnie, pierwszym krokiem stało się nawiązanie z nią jakiejś relacji. Nie chciałam wchodzić w poligamiczny związek z osobą, której na dłuższą metę nie mogłabym znieść. Zresztą nie miałby on wtedy racji bytu i prędko by się rozpadł. Jeśli chcieliśmy, żeby ten nasz trójkącik zadziałał, wszyscy jego członkowie musieli się lubić i szanować.
Zaczęłyśmy od spotkania w restauracji. Było bardzo niezręczne. O czym się rozmawia z dziewczyną, która podoba się twojemu mężowi? Zdecydowałam, że następny wypad zrobimy do kina. Dzięki temu spadnie presja prowadzenia konwersacji i może uda się nam jakoś naturalniej nawiązać więź. Okazało się, że miałam rację. Poszłyśmy z Kaśką na komedię romantyczną, która w prawdziwie polskim stylu była fatalna i do bólu nieśmieszna. Po seansie skoczyłyśmy na kawę. W kawiarni spędziłyśmy dobre trzy godziny, narzekając na wszystko od scenariusza, przez źle dobranych aktorów, aż po udźwiękowienie. Później było już z górki.
Nasz poligamiczny związek
Po kilku miesiącach Kasia wprowadziła się do nas. Chociaż czasem się kłócimy, nigdy nie byliśmy w sytuacji, której nie udałoby nam się rozwiązać. Pomimo moich wcześniejszych obiekcji, poligamia ma wiele zalet. W naszej rodzinie na pewno nigdy nie jest nudno. Poza tym, nawet jeśli z Kasią nie jesteśmy romantycznie zaangażowane, to mamy ze sobą bardzo bliską relację. To prawie jak posiadanie platonicznej bratniej duszy. Wiem, że zawsze mogę na nią liczyć. Stała się kolejną osobą w moim życiu, która będzie mnie wspierać bez względu na wszystko. Co więcej, nawet moja własna relacja z mężem stała się lepsza. Wbrew pozorom zmniejszyła się liczba napięć między nami. Wydaje mi się, że lepiej się rozumiemy, a nasz związek jest silniejszy niż kiedykolwiek.
Nie obyło się bez problemów
Chociaż mówię o poligamii, to małżeństwo z kilkoma osobami na raz jest w Polsce nielegalne. Nawet jeśli ja i mój mąż myślimy o Kasi jako o drugiej żonie, to w świetle prawa nie jest ona z nami spowinowacona. Czasem się martwię, że prędzej czy później zmęczy ją status „kochanki” czy „dziewczyny” i Kaśka postanowi poszukać bardziej tradycyjnego związku. Tym bardziej, że na ten nasz ludzie najczęściej dziwnie reagują. Moi rodzice nadal nie mogą zaakceptować tego, że mój mąż sypia z inną kobietą. Od momentu pojawienia się w naszym życiu Kasi traktują go zupełnie inaczej. Nasi przyjaciele również nie rozumieją naszego związku. Najgorsze są próby wyjaśnienia naszych relacji obcym osobom. Prawie nigdy nie możemy liczyć na pozytywną reakcję.
Nasz związek nie jest idealny, ale bardzo stabilny. Dobrze nam się żyje we trójkę. Jak na razie nie chciałabym zmieniać statusu quo, ale myślę, że w przyszłości mogłabym być otwarta nawet na dodanie kolejnej „żony” do naszej rodziny. Wiem, że wiele osób tego nigdy nie zaakceptuje, ale w naszej miłości naprawdę nie ma nic dziwnego. Najwidoczniej mamy jej po prostu więcej i potrzebujemy obdarować nią dodatkowe osoby.