Kobieta niezdobyta. Biogram Wandy Rutkiewicz

Historia najlepszej polskiej himalaistki jest równie inspirująca, co tragiczna.

Wanda Rutkiewicz
Kobieta niezdobyta. Wanda Rutkiewicz. Foto Instagram @ofemininpl

Wanda Rutkiewicz urodziła się 4 lutego 1943 roku w Płungianach na terytorium dzisiejszej Litwy. W wieku trzech lat przeprowadziła się z rodziną do Wrocławia. Tam ukończyła politechnikę z dyplomem inżyniera-elektronika. Pracowała w Instytucie Automatyki Systemów Energetycznych we Wrocławiu, a następnie w warszawskim Instytucie Maszyn Matematycznych. Poza elektroniką grywała często w siatkówkę. Była świetnie zapowiadającą się zawodniczką, kandydatką do kadry narodowej. To jednak nie ten sport miał ostatecznie zawładnąć jej życiem. Na początku lat 60. Wanda Rutkiewicz poznała wspinaczkę. Od tego momentu nie było dla niej odwrotu.

Miłość nie od pierwszego wejrzenia

Chociaż Wanda na swoje pierwsze górskie wyprawy jeździła jako dziecko, nie od razu zapałała do nich miłością. Kiedy pierwszy raz wybrała się z ojcem na Ślężę, był to dla niej swoisty moment przejściowy. To wtedy poznała podstawowe zasady wspinaczki. Jednak fascynację górskim krajobrazem odkryła dopiero po maturze, podczas wyprawy do Morskiego Oka. Do wspinaczki zachęcił ją natomiast znajomy z Politechniki Wrocławskiej. Dzięki niemu odkryła magię tego sportu, co zaowocowało ukończonym w 1962 roku kursem taternickim na Hali Gąsienicowej.

– Pierwszy dzień w skałkach przyniósł mi doznania, które osłabiły wszystkie dotychczasowe fascynacje. Odnalazłam coś dla siebie i wiedziałam, że przy tym pozostanę – mówiła o swoich przeżyciach z gór Wanda Rutkiewicz.

Pierwsze wyprawy Wandy Rutkiewicz

Zaczęło się od Tatr, jednak niedługo później Rutkiewicz skierowała swoje kroki ku Alpom. W 1966 zdobyła najwyższy szczyt Europy, Mount Blanc. Rok później, razem z Haliną Krüger-Syrokomską, dokonała pierwszego kobiecego przejścia wschodniej ściany Aiguille du Grépon. Zresztą w zespołach kobiecych czuła się najlepiej. Również inne alpejskie szczyty, Eiger i Matterhorn, zaatakowała w żeńskich grupach.

Kobieca wyprawa na Gaszerbrumy

Wspinaczka to był prawdziwy męski sport. Kiedy Wanda zaczęła wyjeżdżać w góry, żaden ośmiotysięcznik nie został jeszcze zdobyty przez kobietę. Uważano, że na wyprawach raczej przeszkadzają, niż pomagają. Rutkiewicz miała na ten temat inne zdanie. Nie tylko chciała udowodnić, że kobiety mogą się wspinać, ale że robią to wyśmienicie. Zależało jej na tym, by organizować czysto kobiece wyprawy. Kiedy ONZ ogłosiło 1975 rok Międzynarodowym Rokiem Kobiet, alpinistka skorzystała z okazji. Powołując się na swoje dotychczasowe dokonania, udało jej się zorganizować wyprawę na Gaszerbrumy, szczyty w Karakorum. 11 sierpnia 1975 roku mieszany zespół dotarł na szczyt Gaszerbrumu III. Dzień później, Gaszerbrum II został pierwszym ośmiotysięcznikiem zdobytym przez samodzielny kobiecy zespół.

Trudy PRLu

W PRLu trudno było zorganizować wyprawę w góry. Wspinaczy ograniczały nie tylko trudne do pozyskania pozwolenia, ale przede wszystkim finanse. Każdy wyjazd pilnie potrzebował sponsora. Wandzie zdobywanie sprzętu i funduszy przychodziło nadzwyczaj łatwo. Za wszelką cenę parła do celu, wszystko potrafiła załatwić. Pomimo tego zaczęła być mocno alienowana w polskim środowisku górskim. Mówiono o niej, że to despotka, że trudno się z nią współpracuje. Jednak wbrew nieprzychylnej reakcji polskich sportowców na swoją rodaczkę, jej międzynarodowa kariera rosła.

Polka na Mount Everest

Dzięki zdobytej za granicami popularności, Wanda została zaproszona na międzynarodową wyprawę na Mount Everest kierowaną przez Karla Herrligkoffera. Jak się okazało, zabrano ją przede wszystkim dlatego, by na szczyt wprowadziła uczestniczącą w wyprawie Niemkę. Kiedy ta zasłabła, kierownik wyprawy kazał Rutkiewicz sprowadzić kobietę do bazy. Wiedząc, że ma przed sobą prawdopodobnie jedyną szansę na zdobycie Mount Everestu, Wanda Rutkiewicz postanowiła zignorować polecenie i wspinać się dalej. 16 października 1978 jako pierwsza Europejka, pierwszy Polak i trzecia kobieta zdobyła najwyższy szczyt świata.

– Świeciło słońce. Wyjęłam z plecaka i zostawiłam na szczycie mały kamyk przywieziony z Polski.

Tego samego dnia Karol Wojtyła został ogłoszony papieżem. Rok później, podczas pielgrzymki do Polski, Jan Paweł II tak powiedział do himalaistki:

Dobry Bóg tak chciał, że tego samego dnia weszliśmy tak wysoko.

Wanda Rutkiewicz
Kobieta niezdobyta. Wanda Rutkiewicz. Foto Instagram @lifeisbetter_inthe_mountains

Trudności po Mount Everest

Mount Everest nie był jednak ukoronowaniem jej kariery. Dla Wandy był to dopiero początek. Niestety, jej plany spowolnił wypadek na Elbrusie. Jeden ze wspinaczy potrącił Rutkiewicz, przez co Polka spadła kilkadziesiąt metrów i doznała poważnego złamania nogi. Rana przez długi czas przysparzała jej problemów. Jednak nawet ograniczenia ciała nie były w stanie powstrzymać Rutkiewicz na długo. Już w 1982 próbowała zdobyć K2, drugą pod względem wysokości górę na Ziemi. Niestety, wyprawa zakończyła się porażką. Podczas fatalnego podejścia na chorobę wysokościową zmarła jej wieloletnia partnerka i wybitna alpinistka, Halina Krüger-Syrokomska.

Pierwsza kobieta na K2

Kolejna podejście Wandy Rutkowicz na K2 miało miejsce w 1984 roku. Również ono nie poszło po jej myśli. Dopiero za trzecim razem udało jej się dopiąć swego. W czerwcu 1986, razem z trójką Francuzów, małżeństwem Liliane i Maurice Barrard oraz dziennikarzem Michelem Parmentierem, zaatakowała drugi najwyższy szczyt globu. 23 czerwca 1986 roku została pierwszą kobietą, która postawiła na nim nogę. Ostatecznie tylko jej i Parmentieremu udało się zejść z góry. Małżeństwo Barrard było 2 z 13 wspinaczy, którym K2 odebrało tego roku życie.

Samotność w górach

Życie Wandy Rutkiewicz kręciło się wokół gór. To właśnie w góry uciekała przed dwoma nieszczęśliwymi małżeństwami. To tam mogła zapomnieć, że nie ma do kogo ani do czego wracać. Jednocześnie to właśnie przez góry Rutkiewicz cierpiała na chroniczną samotność. Jak opowiadała w jednym z wywiadów, z kręgu osób, z którymi wiązała się liną podczas różnych wypraw, nie żyło już ponad 30. Z biegiem lat ten bilans tylko się pogarszał.

Nieszczęśliwa miłość

Wydawało się, że mająca za sobą dwa rozwody Rutkiewicz nie ma szansy na szczęśliwe zakończenie. Los chciał, że spotkała jednak niemieckiego neurologa, Kurta Lyncke-Krugera. Był to wykształcony mężczyzna, z którym mogła dzielić swoją pasję do gór. Wanda mówiła przyjaciołom, że to ten, że wreszcie znalazła kogoś, przy kim czuje się szczęśliwa. Planowali razem wspólną przyszłość. Niestety, parze nie dane było szczęśliwe zakończenie. 24 lipca 1990, kiedy para wspinała się na Broad Peak, Kurt odpadł od ściany. Na oczach Wandy lekarz spadł w 400-metrową przepaść.

Karawana do marzeń

Po śmierci Lyncke-Krugera Rutkiewicz nic już nie trzymało przy ziemi. Polka postawiła sobie za cel zdobycie Korony Himalajów i Karakorum, czyli wszystkich 14 ośmiotysięczników. Nazwała ten projekt Karawaną do marzeń. Jej zamiarem było zdobycie 8 szczytów, których brakowało jej do kompletu, w niecałe 2 lata. Rutkiewicz chciała korzystać ze zdobytej na poprzednich górach aklimatyzacji i nie tracić czasu na nowych wyprawach, planowała wspinać się w małych zespołach albo kompletnie solo. Tym bardziej, że niewielu było tych, którzy chcieli jej towarzyszyć. Rutkiewicz znana była z dążenia do celu za wszelką cenę, nawet pomimo ogromnych kosztów materialnych, fizycznych i psychicznych. Co więcej, atletka zbliżała się wielkimi krokami do swoich 50. urodzin, a jej tempo wspinania z roku na rok spadało. Dla szybszych i silniejszych wspinaczy stanowiła potencjalne zagrożenie.

Początek końca

Zaraz po samotnym wejściu w 1991 roku na Czo Oju, Wanda Rutkiewicz dołączyła do wyprawy na Annapurnę. Pomimo bycia członkiem zespołu, szczyt zdobyła samotnie. To, w połączeniu z jej nienajlepszym stanem fizycznym w czasie wejścia, prowadzi do wątpliwości. Zaczynają krążyć pomówienia, że Rutkiewicz tak naprawdę nie udało się zdobyć Annapurny. Środowiskiem górskim wstrząsa skandal. Polski Związek Alpinizmu zmuszony był wszcząć w tej sprawie śledztwo. Ostatecznie kobiecie udaje się dowieść, że weszła na ośmiotysięcznik. Sytuacja ta pozostawiła jednak skazę na jej wizerunku. To zdarzenie dodatkowo obciążyło też psychikę Rutkiewicz, która od czasu śmierci Lyncke-Krugera zmagała się z ostrym przygnębieniem. Przypuszcza się, że cierpiała na depresję i anemię. Mimo to Wanda decyduje się na kolejne przedsięwzięcie. Chce zdobyć Kanczendzongę, trzecią najwyższą górę świata.

Ostatnia wyprawa Wandy Rutkiewicz

Kanczendzonga, najwyższy szczyt Indii, znana jest także jako Góra Bogów. Według wierzeń znajduje się na niej ich siedziba, a jej wierzchołek jest miejscem świętym, zakazanym dla ludzi. Wanda Rutkiewicz chciała zostać pierwszą kobietą, której uda się go zdobyć. W tym celu dołączyła do Meksykanina Carlosa Carsolia, który również planował zaatakować Kanczendzongę. Niestety, warunki nie sprzyjały wspinaczom. Pogoda na górze była fatalna, a na dodatek wielu uczestników wyprawy zaczęło cierpieć na różnego rodzaju dolegliwości. Ostatecznie jedynie Carsolio i Rutkiewicz zdecydowali się na atak szczytowy. Tylko Meksykaninowi się udało.

Wszystko za Kanczendzogę

Wanda Rutkiewicz, pomimo złego samopoczucia i wymiotów, a także pogarszających się warunków atmosferycznych, zdecydowała się kontynuować wspinaczkę na Kanczendzogę. 12 maja 1992 minęła się z wracającym ze szczytu Carlosem Carsolio. Wspinacz obiecał, że będzie czekał na jej powrót w bazie pod szczytem. Rutkiewicz jednak już się nie pojawiła.

Informacja o zaginięciu Wandy Rutkiewicz dotarła do Polski depeszą 25 maja 1992. Rok później na rozprawie sądowej uznano, że Wanda Rutkiewicz zmarła 13 maja 1992 roku. Jej ciała nigdy nie odnaleziono.

 

Anna Miłachowska

 

Źródła:

Wanda Rutkiewicz, „Na jednej linie”.