Pragniemy miłości z wielkiego ekranu, pełnej uniesień, wyrażanej w wielkich słowach, każdego dnia zaskakującej śniadaniem na dachu 30-piętrowego wieżowca. Romantycy uważali, że małżeństwo jest zabójstwem miłości, jednak upadek z tego wieżowca jest dużo bardziej niebezpieczny. Zwłaszcza jeśli w trakcie lotu dopadnie nas proza życia. To ona sprawia, że codzienne poświęcenie mierzymy w skali od ugotowaniu obiadu po pracy do zmywania naczyń, nie zaś od tańca na dworcu kolejowym do oświadczyn podczas meczu baseballa. Miłość niekoniecznie objawia się w gestach rodem z komedii romantycznych, nawet jeśli czasami byśmy sobie tego życzyli.
Miłość Ci wszystko wybaczy
Filmy niejednokrotnie pokazują wizję świata i związków, w których nawet największe świństwo może być wybaczone. Z jednej strony jest w tym coś z prawdy, ponieważ miłość może mieć bardzo szerokie granice wyrozumiałości, natomiast z drugiej strony przebaczenie nie zawsze oznacza powrót do stanu „przed”. Odbudowanie zaufania w filmie trwa kilka minut i zazwyczaj jest poprzedzone jakim wielkim gestem w postaci oświadczyn na lotnisku, natomiast w prawdziwym życiu nie wszystko da się naprawić za pstryknięciem palca. Odbudowanie raz utraconego zaufania nie jest łatwe i jeśli się udaje je odzyskać, to może trwać to nawet miesiącami. W komediach romantycznych mamy do czynienia również z innym, niebezpiecznym wzorcem zachowań. W tego typu filmach miłość często staje się usprawiedliwieniem dla mniej lub bardziej toksycznych zachowań. Najczęściej wynikają one z zazdrości i polegają na szpiegowaniu ukochanej osoby oraz paranoicznym poszukiwaniu winy partnera, ale mogą też objawiać się w postaci zdrady. Jak wiadomo, nie jest ona ani etyczna, ani moralna, natomiast jeśli zdradzasz z „tą jedyną”, to w komediach romantycznych jesteś częściowo uniewinniony, a odpowiedzialność zaczyna się powoli rozmywać. Każda z nas widziała przynajmniej jeden film, w którym kobieta zakochuje się w partnerze przyjaciółki, a pod koniec filmu cała trójka pozostaje w dobrych relacjach. Ten schemat cieszy się ogromną popularnością w kinie romantycznym, jednak nie ma on wiele wspólnego z prawdziwym życiem.
„We were on a break”
Związki, które mamy przyjemność oglądać w kinie lub w telewizji są niesamowicie kruchym tworem, najmniejsza rzecz może stać się przyczyną ich zakończenia. Drobne nieporozumienia urastają do rangi gigantycznych problemów, a bohaterowie zamiast podjąć próbę ich rozwiązania, od razu spisują związek na straty. Nie próbują rozmawiać, nie szukają kompromisów, a nawet nie chcą wyjaśnić sprawy, jeśli coś pozostaje dla nich niejasne. Tego typu komedię nieporozumień możemy zauważyć w kultowym już serialu „Przyjaciele”. Historia Rossa i Rachel jest idealnym podsumowaniem dynamiki filmowych związków, w których bohaterowie nie są w stanie otwarcie porozmawiać o swoich uczuciach i przepracować problemów. Bez końca wracają do sytuacji z przeszłości, kłócą się oraz udają obojętność, by chwilę później szaleć z zazdrości i sabotować związek byłego partnera. Widzowie kibicują tej dwójce, natomiast wzorzec związku, który tworzą nie jest zdrowy, a raczej toksyczny i w rzeczywistości mógłby się okazać o wiele bardziej niszczący niż na ekranie.
Miłość mierzona wielkimi czynami
Bohaterowie filmów romantycznych, zwłaszcza komedii, zdobywają się dla swoich partnerów na wielkie czyny. Zatrzymują samolot na chwilę przed odlotem, przerywają ślub, wygłaszają romantyczne przemówienia podczas imprez masowych, oświadczają się na najważniejszych meczach, odrzucają dla ukochanej życiowe szanse… Wiele kobiet marzy, by ich mężczyźni zdobywali się na tego typu romantyczne gesty, ale czy to właśnie te drobne rzeczy, które robimy dla siebie na co dzień są prawdziwym przejawem uczuć? Przyrządzenie śniadania, pozmywanie naczyń, wspólne wyjście na spacer po ulubionych miejscach, zorganizowanie urodzinowej imprezy-niespodzianki albo zwykła rozmowa na chwilę przed zaśnięciem – to są drobne rzeczy, które na co dzień tworzą związek i go umacniają. Największym sprawdzianem relacji i uczucia jest właśnie proza życia, nie zaś umiejętność do teatralnych gestów przy świadkach.
AB