Rozwody w dobie pandemii – jak na tle innych krajów wypadła Polska?

Izolacja w domach, home office, mocne ograniczenie spotkań towarzyskich - to wszystko sprawiło, że trend rozwodowy na świecie znacznie przyspieszył. Czy jednak rzeczywiście wszędzie? Jak to wyglądało w Polsce?

Rozwody w dobie pandemii
Rozwody w dobie pandemii – jak na tle innych krajów wypadła Polska?

Rozwody w dobie pandemii stanowią realny problem. Dane Eurostatu oraz urzędów statystycznych nie kłamią – od kilku lat w Europie trwa trend polegający na regularnym rozpadzie małżeństw. Gdy w marcu 2020 roku koronawirus wywrócił życie wszystkich do góry nogami, skala zjawiska zwiększyła się jeszcze bardziej. Jaki był tego powód? Cóż, całkiem prozaiczny. Pary po prostu zaczęły spędzać ze sobą więcej czasu.

Zamknięcie w jednym miejscu nie dawało niezbędnego dla wielu „wentyla bezpieczeństwa” w postaci wyjść do pracy czy innych aktywności bez obecności partnera. Małe sprawy urastały do rangi problemów nie do rozwiązania, które dodatkowo pogłębiały stare rany. Nie można zapominać też o czynniku gospodarczym. W trakcie pandemii ludzie tracili pracę, zamykano ich biznesy. Zaczęły nawarstwiać się problemy natury psychicznej, nastąpiła eskalacja domowej przemocy – wyjaśnia Marek Czyżewski, wspólnik punktów mediacyjnych Nowy-Etap.pl.

Rok pod znakiem pandemii i rozwodów

Ze statystyk wynika jasno, że rok 2020 stał pod znakiem rozstań małżonków. Przykład? Włochy: wzrost wskaźnika rozwodów o 60%. Według danych statista.com przed pandemią rozwodziła się tam prawie co druga para, a więc teraz są to już ogromne liczby małżeństw, które kończą swój związek.
Z kolei w Wielkiej Brytanii ośrodki rozwodowe przyjęły ok. 8% więcej petycji rozwodowych. Na razie nie ma tam jeszcze podanych oficjalnych wyników badań i statystyk, ale z powyższych informacji wynika, że prawdopodobnie wskaźnik samych rozwodów również się zwiększy. Ponadto to kobiety częściej inicjowały rozwody w okresie pandemicznym (wzrost z 60 do 76%). Z kolei wiodąca brytyjska firma prawnicza Stewarts odnotowała wzrost zapytań rozwodowych o 122% w okresie od lipca do października 2020 roku w porównaniu do tego samego okresu przed pandemią.

Rozwody w dobie pandemii? To dopiero początek

Carly Kinch z brytyjskiej kancelarii Stewarts w wywiadzie dla BBC podkreśliła jednak, że to nie rok 2020 był rekordowy w kwestii rozwodów. Dopiero 2021 ma stać się tym, podczas którego rozstrzygnie się najwięcej spraw dotyczących rozpadu małżeństw. Dlaczego? Według ekspertki ludzie, którzy w końcu nie będą ograniczeni obostrzeniami, znów zaczną randkować. Wcześniej obawiali się samotności podczas pandemii, a więc trwali w związku. Teraz nie muszą już jednak odwlekać decyzji o rozstaniu. Wcześniej powodem zwłoki mogły być także problemy zawodowe partnera np. utrata pracy. Niełatwo zostawić kogoś w tak trudnym momencie, natomiast gdy zły czas przeminie, można bez oglądania się za siebie zacząć nowe życie.

Chiny dają nadzieję

Przez kraj, w którym wszystko się zaczęło, również przechodzi fala rozwodów. Dzieje się tak pomimo zaostrzonych procedur rozwodowych. Niemniej doświadczenia Chin z poprzedniej pandemii Sars napawają nadzieją. Rok po tych wydarzeniach przepytano część mieszkańców Hongkongu. Obywatele, owszem, zmagali się z popandemiczną depresją i problemami natury psychicznej, jednak to sprawiło, że jeszcze bardziej pragnęli kontaktu z rodziną i przyjaciółmi. Badani wyznali też, że po tamtym niewesołym okresie zrozumieli, jak bardzo zależy im na bliskich, w tym również na małżonkach.

Rozwody w dobie pandemii w Polsce

Według danych Eurostatu w Polsce przed pandemią COVID-19 rozwodziło się około co trzecie małżeństwo. Z roku na rok liczba rozwodów się zwiększała. Jak było w 2020?
W lutym Główny Urząd Statystyczny podzielił się informacjami, z których wynika, że w minionym roku odnotowano 51 tysięcy rozwodów, czyli około 14 tysięcy mniej niż w 2019. Zauważono również spadek liczby separacji. W epidemicznym roku wystąpiło około 700 jej przypadków. To o około połowę mniej niż 12 miesięcy wcześniej.

Zauważalne w 2020 roku spadki w liczbie orzeczonych rozwodów i separacji mogą wynikać między innymi z ograniczeń i restrykcji wdrażanych w związku z COVID-19, w tym obostrzeń sanitarnych (dotyczących organizacji ślubów i wesel) oraz czasowo ograniczanej działalności sądów, a tym samym z odwoływania rozpraw rozwodowych i o separację – wyjaśnia zaskakujące zjawisko przedstawiciel punktów mediacyjnych Nowy-Etap.pl.

Ekspert tłumaczy także, że obostrzenia epidemiologiczne znacznie wpłynęły na dostępność od specjalistów, którzy są przydatni w procesie rozwodowym.

Nie chodzi tylko o sędziów i prawników. W ostatnich miesiącach korzystanie z pomocy mediatora było utrudnione, a coraz więcej par się na to decyduje. Ludzie planujący rozwód często chcą spotkać się też najpierw z agentem, aby oszacować wartość swoich nieruchomości. Nierzadko chcą też skonsultować się z psychologiem. O to wszystko w 2020 roku było zdecydowanie trudniej.