Rosyjska łyżwiarka figurowa złapana na dopingu. Jakie jeszcze sekrety skrywa moskiewska kadra?

Jeszcze kilka dni temu świat zachwycał się Kamiłą Walijewą, która jako pierwsza kobieta w historii wylądowała na olimpiadzie skok z czterema obrotami. Dzięki temu wyczynowi 15-latka wywalczyła dla Rosji złoto w konkursie drużynowym. Krążka jednak nie odebrała, bo Igrzyskami wstrząsnęła wiadomość o wykryciu w jej organizmie niedozwolonej substancji.

rosyjska łyżwiarka figurowa
Rosyjska łyżwiarka figurowa złapana na dopingu. Jakie jeszcze sekrety skrywa moskiewska kadra? Foto Instagram @isufigureskating

Pomimo tego, że Kamiła Walijewa dopiero w tym sezonie wiekowo zakwalifikowała się do kategorii seniorów, to młoda rosyjska łyżwiarka figurowa przyjechała na zimowe igrzyska olimpijskie jako główna pretendentka do najwyższego stopnia podium. Zresztą nic dziwnego, bo zaledwie piętnastoletnia sportsmenka ma się już czym pochwalić. Nie tylko jest mistrzynią swojego kraju, ale w ciągu ostatnich kilku miesięcy zdążyła wygrać wiele ważnych międzynarodowych imprez, w tym odbyte w styczniu w Tallinnie mistrzostwa Europy. W ciągu ostatnich 4 miesięcy udało jej się pobić wszystkie łyżwiarskie rekordy świata, przewyższając dotychczasową najwyższą łączną notę za oba programy o ponad 25 punktów. Swoją wyższość szybko udowodniła w Pekinie w zawodach drużynowych, gdzie dzięki jej fantastycznym przejazdom rosyjskiej ekipie udało się zdobyć wymarzone złoto. To dopiero pierwszy olimpijski medal, który miał zawisnąć na szyi „najlepszej łyżwiarki wszechczasów”, jak opisywali ją niektórzy fani dyscypliny. Ostatecznie jednak żaden krążek nie wejdzie w posiadanie Walijewej. Zaledwie dzień po tym, gdy została pierwszą kobietą, która wylądowała na olimpijskim lodzie poczwórny skok, na jaw wyszło, że w organizmie łyżwiarki wykryto trimetazydynę.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Kamila Valieva (@kamilavalieva26)

Rosyjska łyżwiarka figurowa przyłapana na dopingu

Trimetazydyna, czyli środek kardioprotekcyjny, pozwalający na zwiększenie wydolności fizycznej, znajduje się na liście zakazanych substancji dopingujących. Wśród sportowców, którzy zostali przyłapani na wykorzystywaniu tego lekarstwa do poprawy swoich wyników, znajdują się Nadieżda Sergiejewa, rosyjska bobsleistka zdyskwalifikowana w Pjongczangu, czy Chińczyk Sun Yang, pływak, który został zawieszony za nadużywanie niedozwolonej substancji. Dlatego też, gdy młoda mistrzyni okazała się kolejną gwiazdą korzystającą z modulatora metabolicznego, łyżwiarski świat zawrzał. Największy szok miał jednak dopiero nadejść. Po przeanalizowaniu sprawy zawodniczki Sportowy Sąd Arbitrażowy (CAS) pozwolił jej bowiem na wzięcie udziału w zawodach solistek na olimpiadzie pomimo pozytywnego wyniku testu antydopingowego.

Kontrowersyjna decyzja

Na decyzję CASu wpłynął szereg czynników otaczających całą sytuację. Po pierwsze, Kamiła Walijewa nie ukończyła jeszcze 16. roku życia. Oznacza to, że w świetle sportowego prawa jest ciągle osobą chronioną. Potencjalne kary czy konsekwencje w przypadku afery dopingowej są więc w stosunku do niej stosunkowo lżejsze. Poza tym kluczowy okazał się fakt, iż próbka, w której wykryto zakazaną substancję, pochodzi z końcówki grudnia. Jak stwierdził szef Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA) Travis Tygart, wpadka Rosjanki to totalna porażka systemu antydopingowego. Od poboru materiału badawczego do ogłoszenia wyników testu minęło bowiem prawie 6 tygodni. Dlatego, że u łyżwiarki nie wykryto trimetazydyny już w samym Pekinie, CAS uznał, że jej dyskwalifikacja z olimpiady spowodowałaby „nieodwracalne szkody” dla zawodniczki.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Evgenia Medvedevа (@jmedvedevaj)

Koniec uczciwego sportu?

Na kontrowersyjny wyrok z oburzeniem zareagowali tak sportowcy, jak i krajowe komitety. Wielu przedstawicieli negatywnie wypowiedziało się na temat tej decyzji. Złota i brązowa medalistka w łyżwiarstwie figurowym z Pjongczangu, kanadyjka Meagan Duhamel, oświadczyła nawet, że oświadczenie w sprawie Walijewej było momentem, w którym sportowy duch ostatecznie umarł. Warto dodać, że start młodej Rosjanki w zawodach nie odbędzie się jednak bez żadnego „ale”. Do drugiego etapu rywalizacji, czyli programu dowolnego, zakwalifikuje się 25 zawodniczek, a nie 24. Co więcej, jeśli Kamiła Walijewa zdobędzie medal – co wiele osób uważa za pewne – nie odbędzie się ceremonia medalowa. Przyznanie nagród będzie możliwe dopiero po ostatecznym wyjaśnieniu afery dopingowej i dalszych decyzjach CAS.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez @yunakim

Dopingowe afery Rosjan

Kamiła Walijewa występuje w Pekinie pod flagą Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego. Teoretycznie bowiem Rosja nie może brać udziału w igrzyskach po ogromnej aferze dopingowej z Soczi. Po olimpiadzie w 2014 okazało się, że aż kilkudziesięciu sportowców z kraju gospodarzy nadużywało niedozwolonych substancji. W tuszowaniu tego pomagały zawodnikom nie tylko kluby, ale nawet służby specjalne. Dochodziło do kuriozalnych sytuacji, w tym powstania budynku obok laboratorium antydopingowego, skąd przez wybitą w ścianie dziurę przedostawano się do kontrolującej uczciwość zawodów agencji i podmieniano próbki moczu rosyjskich zawodników. Chociaż na państwo nałożono sankcje, to jego reprezentantom ostatecznie pozwolono wystąpić na najważniejszych międzynarodowych imprezach. Nadużycie Walijewej wypada w świetle historii rosyjskich problemów z dopingiem jeszcze gorzej, bo jest kolejnym symptomem powszechnego od lat problemu.

Zobacz także: Odkryła aferę dopingową, zabrano jej syna. Teraz prosi o pomoc

Problem Walijewej

Największą poszkodowaną w całej aferze jest, wbrew pozorom, sama Walijewa. Chociaż pozwolono jej startować, to najprawdopodobniej nie otrzyma jednak swojego wymarzonego medalu. Co więcej, możliwe, że zwycięstwo kosztowała też całą rosyjską drużynę łyżwiarstwa figurowego, bo nie wiadomo, czy w wyniku tej sprawy otrzymają oni olimpijskie laury. Oczywiście, wydaje się to błahą konsekwencją w świetle wykrycia u zawodniczki dopingu. Ważniejsze w całym zajściu jest jednak to, że rosyjska łyżwiarka figurowa ma dopiero 15 lat. Mimo że ma na swoim koncie niezwykłe sportowe dokonania, to jest, zarówno prawnie, jak i mentalnie, dzieckiem. Winą o używanie przez Walijewą trimetazydyny można więc obarczyć niemal każdego – trenera, zespół, rodzinę – poza nią samą. Jednak to jej imię i reputacja narażone są teraz na nieodwracalne szkody. Nie mówiąc nawet o psychicznym ciosie, z jakim musi mierzyć się właśnie nieletnia sportsmenka. W rozmowie po zapadnięciu decyzji o dopuszczeniu jej do startu w igrzyskach dziewczynka przyznała, że jest „bardzo zmęczona” całą sytuacją.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Eteri Tutberidze (@tutberidze.eteri)

Rosyjska kadra dzieci

Afera dopingowa wokół Walijewej to niestety dopiero szczyt całej góry lodowej problemów w rosyjskiej kadrze łyżwiarstwa figurowego, a konkretnie w reprezentacji kobiet. Bo chociaż 15-letnia Walijewa jest najmłodszą reprezentantką swojego kraju na tych igrzyskach, to jej dwie „starsze” koleżanki do osób o wiele doroślejszych nie należą. Poza Kamiłą w rywalizacji solistek zobaczymy bowiem dwie 17-latki, Annę Szczerbakową i Aleksandrę Trusową. Podobnie jak ich młodsza współzawodniczka, Szczerbakowa i Trusowa mają już za sobą pasmo sukcesów. Co czeka je w najbliższej przyszłości? Jak wróżą fani, emerytura.

Fabryka Eteri Tutberidze

Wszystkie trzy reprezentantki Rosji trenują u Eteri Tutberidze. To ona doprowadziła do sławy gwiazdę Sochi 2014, Julię Lipnicką, oraz złote i srebrne medalistki z Pjongczangu, Alinę Zagitową i Jewgieniję Miedwiediewą. Wszystkie z wymienionych utytułowanych wychowanek rosyjskiej trenerki zdążyły już jednak wycofać się ze sportu – niestety, nie do końca z własnej woli. Sambo 70, klub należący do Tutberidze, słynie bowiem z brutalnych metod treningowych. Powszechne są w nim zaburzenia odżywiania, depresja i wycieńczenie – nawet do poziomu hamującego rozwój płciowy, w tym zaburzające regularne miesiączki. Co więcej, techniki skoków, które pozwalają uczennicom Eteri Tutberidze na wykonywanie niezmiernie trudnych elementów, w tym i poczwórnych skoków, są nad wyraz szkodliwe dla organizmu. Pozwalają one na sukces w okresie, gdy organizm jest jeszcze bardzo młody – w wieku około 15 lat, które aktualnie ma Walijewa. Z biegiem lat zawodniczki Tutberidze tracą techniczną zręczność, a wieloobrotowe skoki stają się prawie nie do wykonania. Już w wieku 17-18 lat zmuszone są przerwać startowanie w zawodach, zazwyczaj na skutek kończących karierę kontuzji nóg bądź pleców.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Alina Zagitova (@azagitova)

Łyżwiarki z terminem ważności

Lipnicka oficjalnie karierę zakończyła w wieku 19 lat. 18-letniej Miedwiediewej, zaraz po stanięciu na drugim stopniu podium w Korei, zostało powiedziane, że teraz nadszedł czas na robienie dzieci. Łyżwiarka próbowała sił za granicą, ale liczne kontuzje pozostałe po pracy z Eteri nie pozwoliły jej na ponowne wzbicie się na wyżyny. Ostatni raz na zawodach pojawiła się w 2020 roku, zaledwie dwa lata po tryumfie na olimpiadzie. Zagitowa zmuszona była opuścić świat zawodowego sportu jako 17-latka, ponieważ nie nadążała za młodszymi koleżankami z klubu – reprezentującymi w tym roku Rosyjski Komitet Olimpijski Szczerbakową i Trusową, a także Aloną Kostorną. Do tej ostatniej, również podopiecznej Tutberidze, do października 2021 należał pobity przez Walijewę rekord świata. Niestety, w tym sezonie nie potrafiła dotrzymać 15-latce kroku i nie zmieściła się do olimpijskiej ekipy.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Eteri Tutberidze (@tutberidze.eteri)

Mistrzyni do wymiany

Afera dopingowa jest prywatnym koszmarem 15-letniej Kamiły Walijewej. Jednak jeśli nawet miałaby definitywnie zakończyć jej sportową karierę, na miejsce łyżwiarki czekają kolejne zawodniczki uczone pod czujnym okiem jej trenerki – tej samej, która najprawdopodobniej wiedziała o przyjmowaniu przez dziewczynkę trimetazydyny. Młoda rosyjska łyżwiarka figurowa jest bowiem jedynie kolejnym modelem z należącej do Eteri fabryki mistrzyń. Na jej miejsce już przygotowywane są młodsze, lepsze wersje. Jakiegokolwiek rozwiązania nie osiągnęłaby sprawa dopingu, czas Walijewej od początku był policzony. A co się stanie z Tutberidze i jej drakońskimi metodami eksploatacji młodych dziewcząt? Możliwe, że w tym roku będzie musiała obejść się smakiem nagrody dla Najlepszego Trenera, którą w 2020 roku przyznała jej Międzynarodowa Unia Łyżwiarska.

Anna Miłachowska