Spróbowałam BDSM. To był błąd

Miało być seksownie, erotycznie, gorąco i ostro. Skończyło się złamanym sercem.

spróbowałam bdsm
Spróbowałam BDSM. To był błąd. Foto Artem Labunsky/Unsplash

W ostatnich latach pojawiło się sporo romansideł, które przedstawiają ostrzejszą stronę seksu – i tak, mam tu na myśli „Pięćdziesiąt twarzy Greya” i późniejsze podobne powieści, które podbijają światowe księgarnie. Oczywiście, nie są to może książki, które zasługują na literackiego Nobla. W przypadku niektórych zastanawiałam się nawet, czy edytor nie zaspał podczas pracy i nie pominął kilku(set) stron. Pomimo licznych braków w kunszcie pisarskim, jak i dosyć przewidywalnych fabularnych kalkach, muszę się przyznać, że pochłaniam podobną literaturę z rozkoszą. Nawet najgrubszy erotyk jestem w stanie przeczytać w dwie, może trzy noce. Ponieważ wspólnym mianownikiem w wielu z moich ulubionych pozycji jest właśnie BDSM, postanowiłam spróbować tego rodzaju seksu.

Zobacz także: Face fucking – dominacja podczas seksu oralnego

Nigdy wcześniej tego nie robiłam

Moje życie seksualne było do tej pory dosyć waniliowe. Najbardziej szalona rzecz, do jakiej mogę się przyznać, to seks w toalecie na stacji benzynowej. Poza tym łóżkowe sprawy w moim życiu nie wychodziły wcześniej poza normę. Byłam jednak zafascynowana koncepcją połączenia bólu i przyjemności, a także bezgranicznego zaufania, które pokłada się w partnerze podczas takiego stosunku.

Mój partner miał obawy…

Mój chłopak, z którym jesteśmy razem już kilka lat, na początku sceptycznie podchodził do tego pomysłu. Nie muszę chyba tłumaczyć, że nie gustował w podobnych co ja lekturach. W końcu jednak udało mi się go przekonać, abyśmy chociaż spróbowali. Przed pierwszą „sesją” postanowiłam zrobić odpowiednie zakupy. Postawiłam na sklep internetowy, bo głupio mi było pójść do seks shopu i przyznać się, że zupełnie nie wiem, czego szukam. Jednak nawigowanie witryny pełnej erotycznych zabawek wcale nie było łatwiejsze. Czułam się trochę jak dziewica, która rumieni się na samą myśl o stosunku. Ostatecznie udało mi się wybrać kilka przedmiotów, które miały urozmaicić nasze łóżkowe życie.

Przyszły zamówione zabawki

Po trzech dniach do mieszkania dotarła gotowa paczka. Była zapakowana subtelnie, bez logo czy napisów. Gdyby nie to, że dobrze wiedziałam, co kryje się w środku, nigdy bym się nie domyśliła, że przysłał ją sklep erotyczny. Z przejęciem odpakowałam przesyłkę. W środku były zamówione przeze mnie kajdanki, knebel, lina, pejcz i zaciski na sutki. Do tego obroża, piórko do łaskotania, a nawet specjalna ostroga. Wydałam na to wszystko niemało, ale ponieważ nie do końca wiedziałam, od czego zacząć, chciałam mieć duży wybór.

Na widok tego wszystkiego mój partner był nieco zaniepokojony. Obiecałam jednak, że zaczniemy powoli, od jednej rzeczy, żeby nie przesadzić. Zgodziliśmy się, że na pierwszy ogień pójdą kajdanki.

Spróbowałam BDSM

Zawsze wydawało mi się, że w rolę uległego partnera wciela się kobieta. Na to się przygotowałam, oczekując, że mój chłopak zdominuje mnie w łóżku. Stosunek nie poszedł jednak po mojej myśli. Mój ukochany miał problem z wcieleniem się w dominanta, często wracał do swojej naturalnej, mniej asertywnej dyspozycji. Zresztą nie tylko to nie zadziałało. Kajdanki okazały się niewygodne, a od trzymania rąk nad głową w jednej pozycji rozbolały mnie barki. Brakowało mi też możliwości dotykania partnera. Kiedy kilka dni później spróbowaliśmy czegoś mniej restrykcyjnego, a nieco bardziej bolesnego – pejcza – wcale nie było lepiej. W ogóle mnie to nie pobudzało.

Po kilku nieudanych próbach doszłam do wniosku, że warto zamienić się rolami. Tym razem to mój chłopak miał być uległym. Jednak również w roli dominy się nie odnalazłam.

Mojemu partnerowi się spodobało

Po krótkim zawodzie, że moje fantazje nie odbiły się w rzeczywistości, odrzuciłam to wszystko jako nieudany eksperyment. Szybko jednak okazało się, że chociaż ja mogłam przejść nad tym do porządku dziennego, nasza ostatnia próba zmieniła coś w moim partnerze. Nawet podczas naszego zwykłego seksu zdawał się stawać bardziej uległym. Później poprosił, żebyśmy spróbowali BDSM jeszcze raz, żebym spróbowała go zdominować. Zgodziłam się. I chociaż musiałam włożyć w to wiele wysiłku, bo nie podniecało mnie to ani trochę, to widziałam, że jemu rzeczywiście zaczyna się to podobać. Jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że nie jestem najlepsza w tym całym „dominowaniu”, a nasze seksualne gusta zaczynają zmierzać w przeciwnych kierunkach.

Okazało się, że to początek końca

Chociaż nadal jesteśmy razem, to oboje popadamy w niezadowolenie z naszego życia seksualnego. Mnie nie chce się już bawić w BDSM, a jemu coraz trudniej jest się podniecić bez tej dodatkowej stymulacji. Wiem też, że regularnie przegląda internetowe fora związane z BDSM. Czasem mam wrażenie, że mimowolnie szuka kogoś, kto lepiej byłby w stanie go zdominować. Obawiam się, że prędzej czy później nasze łóżkowe rozstrojenie zmusi nas do rozstania. Nie mogę sobie wybaczyć, że dałam się ponieść i chciałam spróbować czegoś nowego w sypialni tylko dlatego, że fajnie to brzmiało w książkach. Nie tylko nie spełniło to moich oczekiwań, ale zniszczyło mój związek.