Swiatłana Aleksijewicz to dziennikarka i pisarka białorusko-ukraińskiego pochodzenia, która w 2015 roku została uhonorowana przez Akademię Szwedzką Nagrodą Nobla w dziedzinie literatury. Jest kobietą, która mocno angażuje się w sprawy polityczne i stanowi autorytet dla wielu swoich rodaków. To również postać kontrowersyjna, słynąca z otwartego wyrażania własnych poglądów, niezależnie od tego, jakie by one nie były. Pod koniec 2020 roku znów zrobiło się o niej głośno, kiedy czynnie wspierała opozycyjną walkę z przywódcą Białorusi, Aleksandrem Łukaszenką. Przedstawiamy historię niesamowitej noblistki.
Swiatłana Aleksijewicz – dorobek literacki
Urodziła się w Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej, jednak jej rodzina bardzo szybko przeniosła się na Białoruś. Tam Aleksijewicz ukończyła studia dziennikarskie oraz stawiała pierwsze kroki w publicystyce. Jednocześnie zaczęła tworzyć własne dzieła literackie – najwcześniejsze z nich ukazały się na łamach czasopisma ”Maładosć” i traktowały o konflikcie niemiecko-radzieckim podczas II wojny światowej.
W 1983 roku przyszła noblistka ukończyła pierwszą książkę, którą polski wydawca opatrzył przetłumaczonym tytułem ”Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”. Utwór nie został pozytywnie odebrany przez ówczesne środowiska komunistyczne. Aleksijewicz zarzucano, że w swoim dziele rujnuje bohaterski obraz kobiety radzieckiej. Powieści nie publikowano przez długi czas, a gdy w końcu ukazała się drukiem, w okamgnieniu zdobyła niebywałą jak na literacki debiut popularność.
Kolejne utwory białoruskiej pisarki traktowały o wojnach, konfliktach politycznych, a także wiązały się z tematyką samobójstw. Opublikowanie ”Ołowianych żołnierzyków” poskutkowało długotrwałym procesem sądowym przeciw autorce – środowiska komunistyczne uznały treść dzieła noblistki za godzącą w dobre imię władz ZSRR. Pod koniec dwudziestego wieku Aleksijewicz wydała książkę dotyczącą konsekwencji tragedii w Czarnobylu. Historię odświeżono w 2019 roku, gdy HBO wyemitowało serial inspirowany dziełem białoruskiej literatki. Produkcja okazała się hitem. Obecnie plasuje się na drugim miejscu w rankingu najlepszych seriali wszechczasów według serwisu Filmweb.
Białoruska noblistka a polityka
Swiatłana Aleksijewicz znana jest z zaangażowania w politykę Białorusi. Jej przeciwnicy zarzucają jednak pisarce, że pomimo wielu lat spędzonych w ojczyźnie, posługuje się językiem rosyjskim. Rodzima mowa nie jest jej znana. Swoje utwory tworzy w języku Puszkina, co niejednokrotnie stanowiło powód do negowania jej wartości jako pisarki związanej z Białorusią. Aleksijewicz deklaruje natomiast przynależność do kilku narodów: białoruskiego, rosyjskiego i ukraińskiego. Podkreśla swój związek z kulturami tych krajów i nierzadko skupia się na nich we własnych dziełach.
Aleksijewicz nie ukrywa swoich poglądów politycznych. Nie jest zwolenniczką obecnego przywódcy Białorusi, choć w przeszłości zdarzało jej się wypowiadać o nim dość pochlebnie – uważała go za ”jedynego realnego polityka w białoruskiej przestrzeni” oraz krytykowała działania opozycyjne wobec niego. Niemniej w ostatnim czasie pisarka solidaryzowała się z rodakami, którzy wyszli na ulicę, by protestować przeciwko wciąż obejmującemu władzę Aleksandrowi Łukaszence.
Opozycyjne działania Swiatłany Aleksijewicz
Laureatka literackiej Nagrody Nobla w 2020 roku została członkinią prezydium Rady Koordynacyjnej, utworzonej przez Swietłanę Cichanouską po sfałszowanych wyborach prezydenckich na Białorusi. W związku z pełnioną funkcją pisarka zaczęła miewać, mówiąc oględnie, niezbyt przyjemne sytuacje. Dostawała telefony z nieznanych numerów, bywała śledzona, a także nachodzono ją w prywatnym mieszkaniu. „Bez końca dzwonili do moich drzwi” – opowiadała Aleksijewicz o obcych ludziach, którzy próbowali dostać się do jej domu, gdy jako jedyna członkini prezydium Rady Koordynacyjnej pozostawała na wolności. Przyznała wtedy, że obawia się o własne bezpieczeństwo. By noblistka czuła się pewniej, do jej mieszkania przyjechali zachodni dyplomaci. W tamtym czasie Aleksijewicz wydała poruszające oświadczenie, które na język polski przetłumaczył Marcin Wicha:
”Nie ma już nikogo z moich przyjaciół, sprzymierzeńców w Prezydium Rady Koordynacyjnej. Wszyscy trafili do więzienia lub zostali wyrzuceni za granicę. Dziś zabrali ostatniego, Maksima Znaka.
Najpierw zagarnęli nasz kraj, teraz porywają najlepszych z nas. Ale na miejsce tych, których wyrwano z naszych szeregów, przyjdą setki innych.
To nie Komitet Koordynacyjny się zbuntował. To powstał kraj.
Chcę powtórzyć to, co mówię zawsze. Nie szykowaliśmy zamachu stanu. Chcieliśmy zapobiec rozpadowi kraju. Chcieliśmy, żeby w społeczeństwie rozpoczął się dialog. Łukaszenka mówi, że nie będzie rozmawiał z ulicą, a ulica to setki tysięcy ludzi, którzy wychodzą w każdą niedzielę i w dzień powszedni. To nie ulica. To naród. Ludzie wychodzą ze swoimi małymi dziećmi, ponieważ wierzą w zwycięstwo.
Chcę też zaapelować do rosyjskiej inteligencji, użyjmy starej nazwy. Dlaczego milczycie? Słyszymy tylko nieliczne głosy poparcia. Dlaczego milczycie, widząc, jak tratowany jest mały, dumny naród. Wciąż jeszcze jesteśmy waszymi braćmi.
A swojemu narodowi chcę powiedzieć, że go kocham. Jestem z niego dumna.
Ktoś nieznajomy znów dzwoni do drzwi”
Finalnie pisarka wyjechała z kraju w obawie przed władzą. Kobieta zatrzymała się w Berlinie, gdzie prawdopodobnie przebywa do tej pory.
Swiatłana Aleksijewicz – cięty język
Poza sprawami swojego narodu białoruska laureatka Nagrody Nobla komentuje również inne tematy społeczne. W 2016 roku w polskich mediach zapanowało oburzenie po wypowiedzi pisarki zza naszej wschodniej granicy, która twierdziła, iż Polacy mordowali Żydów. Do tych czynów, zdaniem Aleksijewicz, nawoływali księża z mównicy. Po tych słowach polska opinia publiczna mocno krytykowała pisarkę. Niepochlebne opinie wyrażano też w ukraińskich mediach, jednak w tamtym czasie naród ten zmagał się z zupełnie innymi problemami i nie miał czasu dogłębnie analizować wystąpienia związanej z ich krajem noblistki.
Swiatłana Aleksijewicz często wypowiadała się także w sprawach związanych z Rosją, której kultura jest pisarce szczególnie bliska. Nawiązywała do władzy sprawowanej przez Putina i ubolewała nad stanem tamtejszego pluralizmu. Zapytana w rozmowie z dziennikarzem ”Gazety Wyborczej” o to, czy w Federacji Rosyjskiej będzie jeszcze demokracja, odpowiadała:
– Wygląda na to, że (Rosja) się poddała. Póki u władzy jest Putin, nie spodziewam się zmian. A nowi nacjonaliści, ci tak zwani nowi patrioci, są od niego jeszcze gorsi.
Aleksijewicz to kobieta silna, która nie boi się wyrażać swoich opinii oraz stawać w obronie własnego zdania. Pisze, co uważa za słuszne i to właśnie doceniła Akademia Szwedzka, która przyznała jej Nagrodę Nobla za ”polifoniczne pisarstwo – pomnik cierpienia i odwagi w naszych czasach”.
Eliza Pomianowska