W dzień dziecka poczęliśmy naszą córkę. A w święta chcieli nam ją zabrać…

Kochani, potrzebna jest wasza pomoc! 10 miesięczna Marcelinka musi pokonać złośliwego raka oka. Niestety w Polsce nie ma szans na leczenie, jedyna nadzieja jest w USA, tyle, że operacja jest bardzo kosztowna. Jest szansa na życie i na zdrowe ‪#‎okoMarceliny‬, jeśli wesprzemy Marcelinkę nawet symboliczną wpłatą. Razem damy radę! - Czytamy na Facebooku

W dzień dziecka poczęliśmy naszą córkę. A w święta chcieli nam ją zabrać…
W dzień dziecka poczęliśmy naszą córkę. A w święta chcieli nam ją zabrać…

Piękno rodzi się w bólach

Marcelina była punktualna od pierwszego dnia. Urodziła się w dniu terminu. Niestety, nałykała się wód płodowych przez długą akcję porodową i natychmiast wylądowała na OIOM-ie. Na szczęście już po tygodniu, dzięki świetnej pracy wszystkich lekarzy i pielęgniarek wyszła do domu, całkiem zdrowa. A przynajmniej tak nam się wydawało.

Niechciany prezent na urodziny

7 października to dzień moich urodzin. Marcelina miała 8 miesięcy. Rodzina, która się zjechała, nie mogła się na nią napatrzeć. Żona mojego brata patrzyła tak uważnie, że zobaczyła „coś dziwnego w oku Marceliny”. Jakiś błysk. Jestem jej bardzo wdzięczny za tę spostrzegawczość. Od razu pojechaliśmy z tym do lekarza pierwszego kontaktu, ale… nie mógł nic zauważyć. Stwierdził, że być może to oko jeszcze nie do końca się ukształtowało, w końcu to małe dziecko. Niepokój zniknął, ale zdecydowaliśmy się zwracać na to oko uwagę.

Koszmar po świętach

Po świętach – pamiętając o „błysku w oku” – byliśmy z Marceliną na kontroli okulistycznej. To, co usłyszeliśmy zwaliło nas z nóg: ZŁOŚLIWY RAK OKA (SIATKÓWCZAK)! Terapia w Polsce? Usunięcie gałki ocznej. Nasze dziecko straci oko! Dwóch lekarzy postawiło tę samą diagnozę i zalecenia dotyczące terapii. Płakaliśmy z przerażenia i niedowierzania pośród mnóstwa ludzi stojących w poczekalni. Potem stwierdziliśmy, że nie poddamy się tak łatwo. Poznamy wroga i będziemy walczyć o wzrok naszej córeczki.

Szpitalna udręka

Marcelina najciężej przeżyła wbijanie igły w żyłę w rączce – wenflon. Niestety, w pierwszej rączce się nie udało, musiała mordować się też z drugą. A razem z nią trzy pielęgniarki, które trzymały ją nieruchomo i tata, który usiłuje uspokoić niczego nierozumiejące dziecko. A ona krzyczy, walczy, nie daje za wygraną. Ta siła w niej jest dobra, choć akurat nie w tej chwili. Potem Marcelina musi leżeć nieruchomo przez siedem godzin, przykuta do łóżka, w jej żyły tłoczone są pierwsze lekarstwa chemioterapii. I tak przez sześć cykli…

Światełko w tunelu – Marcelina nie musi stracić oka

Ze wszystkich nowonarodzonych dzieci w Polsce, 20 w ciągu roku zachoruje na siatkówczaka, złośliwego raka oka. To niewiele, jeśli spojrzymy na procenty i strasznie dużo, jeśli patrzysz na ilość cierpienia rodziców. Niewielka ilość zachorowań w Polsce sprawia, że nie ma opracowanej skutecznej terapii gwarantującej 100% pozbycia się raka. Ale w skali całego świata jest inaczej.

Istnieje klinika, jedyna na świecie, która ma doświadczenie i świetne efekty. Pięcioro dzieci z Polski pojechało tam na leczenie – wszystkim pomogli. Czyli jest szansa na to, że Marcelina nie straci oka. Jak duża? To zależy od nas, ale także od Ciebie.

Klinika jest w Nowym Jorku a koszt operacji to… 1,5 miliona złotych. Ta kwota spędza nam sen z powiek, ale wierzymy, że uda się ją zebrać. Udawało się już kilka razy w Polsce. Skontaktowaliśmy się już z rodzicami, którzy to zrobili. Mamy plan i realizujemy go krok po kroku. Skrzydeł dodaje nam fakt, że Marcelina może być w 100% wyleczona. Zrobimy to.

Dlaczego chcemy leczyć Marcelinkę w USA?

Jest to choroba rzadka. W Polsce mamy wielu lekarzy z pasją, ale nie spotykają się oni często z tym rodzajem raka. Dopiero od niedawna lekarze z Polski uczą się przeprowadzać leczenie, które jest skuteczniejsze. Z dużą nadzieją obserwujemy ich postępy. Jednak mamy mało czasu, bo nowotwór rośnie. Dlatego, jeśli tylko to będzie możliwe, chcemy aby Marcelinka dostała się pod opiekę lekarzy z dużym doświadczeniem i świetnymi efektami, a to gwarantuje klinika w USA. Zrobimy to, prawda?

Jak możesz pomóc Marcelinie?

  • Prozaicznie. Na dwa sposoby.
    Wpłać chociaż drobną sumę. Naprawdę, nie liczy się kwota, ale czas – każdy dzień zwłoki to powiększający się rak i większa utrata wzroku. Jeśli będziemy zwlekać za długo, Marcelinie grozi utrata oka, ślepota a nawet śmierć. Nie chcę nawet o tym myśleć.
  • Udostępnij jak największej ilości ludzi o dobrym sercu. Im więcej osób będzie wiedzieć, tym szybciej Marcelina pojedzie pozbyć się tej strasznej choroby.

Dziękujemy za Twój czas. Walczymy wspólnie.
Mama i Tato Marceliny

Pomóc Marcelince można dokonując wpłaty na konto:

Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba” Bank BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “426 pomoc w leczeniu Marcelinki Podlaskiej” wpłaty zagraniczne: PL31109028350000000121731374 swift code: WBKPPLPP

Aby przekazać 1% podatku dla Marcelinki:należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243 oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “426 pomoc dla Marcelinki Podlaskiej”

Gdzie wpłacić pieniądze – Aby wpłacić pieniądze >>>