W jaki sposób kompleksy mogą zniszczyć związek?

Mogłoby się wydawać, że niska samoocena to tylko i wyłącznie nasza sprawa, jednak okazuje się, że rzutuje ona również na nasze relacje z ludźmi.

W jaki sposób kompleksy mogą zniszczyć związek. Foto Jacqueline Day /unsplash

Nikt nie jest pozbawiony wad, można więc powiedzieć, że kompleksy są naturalnym zjawiskiem w życiu każdego człowieka. Mamy prawo czuć się niekomfortowo z pewnymi cechami naszego ciała czy charakteru, jednak ważne jest, aby nie pozwolić kompleksom przejąć kontroli nad naszym życiem. Niska samoocena, która jest przez nie spowodowania, wpływa istotnie nie tylko na nas, ale również na partnera i nasze wspólne życie. Jakie negatywne skutki dla związku niosą za sobą gigantyczne kompleksy?

Brak zaufania

Zaufanie jest podstawą każdego związku. Można właściwie powiedzieć, że bez zaufania nie zbudujemy żadnej trwałej relacji, a to właśnie w nie przede wszystkim uderzają kompleksy i niska samoocena. Zaczyna się zupełnie niewinnie – narzekamy na zbyt szerokie biodra czy rozstępy na piersiach, a partnerzy zapewniają nas, że żadna z tych cech im nie przeszkadza i jesteśmy dla nich piękne niezależnie od tych drobnych mankamentów. Jednak my niejednokrotnie nie do końca w to wierzymy i mamy wrażenie, że komplementują nas tylko po to, aby nie sprawiać przykrości. Przez to cierpimy nie tylko my same, ale również partnerzy, ponieważ wyrządzamy im krzywdę, podważając ich prawdomówności oraz uczucia. Częściowo oskarżamy także o wyrachowanie – w końcu sugerujemy, że „wmawia” nam coś, aby uniknąć ewentualnych kłótni oraz problemów i żyć wygodnie. Niska samoocena prowadzi do poczucia, że nie zasługujemy na szczęście, jakie nas spotkało, dlatego obawiamy się, że – prędzej czy później – zostaniemy porzucone na rzecz kogoś lepszego. Stąd już tylko krótka droga do zaborczości, chorobliwej zazdrości oraz nieustannej kontroli – czy partner nas nie okłamuje, czy nie ogląda innych kobiet lub nie ma kogoś na boku. Brak pewności siebie uderza zawsze w obie strony relacji i powoli, ale sukcesywnie, prowadzi do jej wyniszczenia.

Bariery zbudowane z kompleksów

Związek dwojga ludzi to umowna przestrzeń, w której możemy być w pełni sobą, nie bojąc się odrzucenia z tego tytułu. Zawstydzenie i skrępowanie, wynikające z braku akceptacji swoich niedoskonałości oraz niedostatecznej wiary w swoje umiejętności, prowadzi do rezygnacji z podejmowania różnego rodzaju aktywności w obawie przez porażką lub ośmieszeniem. Nadmierna zachowawczość oraz wzmożona czujność objawiające się na każdym kroku, odbierają spontaniczność i naturalność, które są niezwykle ważne w budowaniu relacji między dwojgiem ludzi. To one stają się budulcem zaufania i poczucia, że przy tej konkretnej osobie możemy być w pełni sobą i zawsze zostaniemy zaakceptowani. Nieustanny stres przed ujawnieniem swoich słabości w dłuższej perspektywie staje się trucizną dla związku i buduje między partnerami kolejne bariery, a każda z nich jest coraz trudniejsza do pokonania.

Seks? Tylko przy zgaszonym świetle

Bliskość fizyczna jest spoiwem każdego związku, ponieważ buduje intymność między obiema stronami relacji i pogłębia wzajemne zaufanie i otwartość. Jednak to ona najszybciej staje się ofiarą kompleksów. Niska samoocena powoduje strach przed nagością w obecności partnera oraz stres, który nie pozwala skupić się na dotyku oraz odczuciach obu stron. Zamiast tego podczas zbliżenia zastanawiamy czy na pewno nasze ciało wygląda idealnie, czy przypadkiem nie widać żadnej fałdki albo czy wybranek nie patrzy akurat na nasze rozstępy czy bardzo mały biust. W takich warunkach trudno mówić o odprężeniu, spontaniczności i całkowitemu oddaniu się przyjemności, przez co cierpi nasze życie intymne, które z kolei na dłuższą metę może negatywnie wpłynąć na relację.

Klapki na oczach

Stawianie partnera w roli terapeuty nie jest rozwiązaniem problemu, ponieważ praca nad samooceną należy głównie do nas i jeśli same o to nie zadbamy, to nikt za nas tego nie zrobi. Otwarta rozmowa z ukochana osobą na temat naszych kompleksów może pomóc, jednak jeśli przeradza się w systematyczne narzekanie na nasze wady, zaczyna być trucizną. Ciągle punktując mankamenty swojego ciała, stawiamy je na kluczowym miejscu w swoim życiu, przez co omija nas wiele pozytywnych doznań. Skupiając się na tym, co negatywne, przestajemy zauważać korzystne strony nie tylko nas samych, ale również świata. Niska samoocena zaburza nasze postrzeganie rzeczywistości i sprawia, że mamy tendencję do nadinterpretacji pewnych zdarzeń. Dla przykładu: właśnie dostaliśmy awans i zamiast cieszyć się, że ktoś zasłużenie docenił naszą pracę, myślimy, że nasza koleżanka awansowała przecież wcześniej, więc widocznie jesteśmy od niej gorsi. Nieumiejętność dostrzegania pozytywów rzutuje również na partnera, ponieważ trudno jest funkcjonować na co dzień z kimś, kto nienawidzi siebie, ciągle porównuje się do innych oraz powątpiewa w szczerość komplementów, a nawet uczuć. Leczenie cudzych kompleksów to bardzo ciężka praca, która niestety na dłuższą metę może okazać się ponad siły partnera i wyczerpać jego zasoby cierpliwości.

Chcesz kochać? Zacznij od siebie!

Związek to suma szczęścia dwóch osób. Trudno wyobrazić sobie relację, w której tylko jedna ze stron jest szczęśliwa i patrzy, jak druga jest pożerana przez kompleksy. Nie ma nic gorszego niż patrzenie jak osoba, którą kochamy, nienawidzi samej siebie i nie zauważa jak cudowną osobą jest. W takich sytuacjach możemy się czuć bezużyteczni, ponieważ mamy wrażenie, że nie jesteśmy pomóc ukochanemu człowiekowi i sprawić, aby w końcu uwierzył w siebie, zaczął czuć się dobrze we własnym ciele i żyć pełnią życia, nie skupiając się na kompleksach i drobnych mankamentach urody czy charakteru.

Anita Bożek