Jeżeli objawy złego samopoczucia mijają zaraz po wyjściu z biura, oznacza to, że trzeba przyjrzeć się kondycji budynku, w którym mieści się siedziba firmy.
Dlaczego? Przyczyną może być SBS, czyli tzw. Syndrom Chorego Budynku (ang. Sick Building Syndrome). Już w latach 80. występował on w blisko 30 proc. nowych oraz odnawianych budynkach na świecie. W jakim stanie znajdują się współczesne obiekty biurowe? W jaki sposób zapobiegać, a w jaki leczyć dotknięte chorobą budynki?
Życie w biurze czy zdrowie?
Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia nawet 90 proc. swojego czasu spędzamy
w zamkniętych pomieszczeniach. To właśnie w nich występuje najwyższe stężenie biologicznych zanieczyszczeń powietrza. Szkodliwe dla naszego układu oddechowego alergeny, kurz, roztocza, pleśń czy ozon, to nie jedyne bolączki osób przebywających w biurach.
Hałas i wibracje, zarówno te z zewnątrz, jak i wywoływane w open space, niedostosowane oświetlenie, złe rozmieszczenie stanowisk w biurze, za wysoka lub zbyt niska temperatura w pomieszczeniu to kolejne elementy, które nie sprzyjają efektywności w pracy.
– Jednym z ważniejszych etapów naszej pracy przy aranżacji przestrzeni biurowej jest przeprowadzenie ankiety na pracownikach danej firmy. Jest to cenne źródło wiedzy nie tylko na temat potrzeb poszczególnych zespołów, ale również na temat mankamentów aktualnego biura, np. nadmiernego hałasu, wywołanego rozmowami telefonicznymi kilku osób jednocześnie lub pracą urządzeń znajdujących się w pomieszczeniu. Ponadto w rozmowach z menedżerami wielokrotnie słyszeliśmy, że pracownicy często narzekali na złe samopoczucie, bóle głowy i częste przeziębienia. Problem stawał się poważny, gdy na te dolegliwości uskarżała się połowa osób pracujących w firmie. Źródłem problemu było często złe rozmieszczenie stanowisk, które znajdowały się w newralgicznych częściach biura, tzn. przy klimatyzatorach, oknach, które cały czas pozostawały otwarte z racji wysokiej temperatury w biurze lub przy drzwiach wyjściowych. Rozwiązaniem był projekt uwzględniający takie rozmieszczenie biurek, aby ominąć strefy narażające pracownika na utratę zdrowia – mówi Mateusz Siwiaszczyk, Dyrektor działu kontraktów, Mikomax Smart Office.
Proste rozwiązania mogą poprawić samopoczucie pracownika i zminimalizować zachorowalność w większym zespole. – Ciężko jest dogodzić wszystkim osobom znajdującym się w pomieszczeniu, dlatego tak cennym źródłem wiedzy jest wspomniana ankieta. Może ona nakierować nas na źródło złego samopoczucia u pracownika – którym nierzadko jest zła ergonomia miejsca pracy, wspomniana już, zbyt wysoka lub niska temperatura pomieszczenia, suche lub zbyt wilgotne powietrze – dodaje Mateusz Siwiaszczyk.
Haust rześkiego powietrza?
Zła jakość powietrza to częsty problem występujący w pomieszczeniach skupiających dużą liczbę osób. Przyczyną są nierzadko zbyt szczelne okna czy niesprawna wentylacja.
Jak zweryfikować czy budynek, w którym pracujemy, cierpi na ten syndrom?
Zgodnie z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), budynki, w których więcej niż 30% użytkowników uskarża się na złe samopoczucie, nazywane są „chorymi budynkami”. Do najczęściej występujących u ludzi dolegliwości związanych z syndromem chorego budynku należą: podrażnienie oczu i dróg oddechowych, bóle i zawroty głowy, spadek koncentracji, znaczne osłabienie, a nawet omdlenia.
Chociaż symptomy brzmią dość ogólnie, istotnym czynnikiem w zdiagnozowaniu choroby, jest weryfikacja, czy objawy mijają po nieobecności w budynku i czy występują u członków rodziny, którzy nie mają z nim styczności.
Na wspomniane niedogodności nie powinny się skarżyć osoby pracujące w biurowcach posiadających jeden z „zielonych certyfikatów”.
– Duża część budynków biurowych klasy A, które powstały w Polsce w ostatnim czasie posiada certyfikat BREAAM. Wiele firm stara się o jego uzyskanie już na etapie budowy obiektu . „Zielone wyróżnienie” jest doskonale rozpoznawalne przez najemców i oznacza, że dany biurowiec realizowany był w zgodzie z zasadami zrównoważonego budownictwa, czyli w praktyce jest przyjazny nie tylko dla środowiska, ale, co najważniejsze – również dla człowieka. Certyfikowane budynki muszą być budowane z wykorzystaniem naturalnych, bądź nieszkodliwych dla zdrowia materiałów, dzięki czemu ich użytkownicy nie muszą obawiać się gorszego samopoczucia lub dolegliwości, które można odczuwać, przebywając w budynkach wykonanych w innej technologii – wyjaśnia Mirosław Łoziński, Prezes Zarządu Grupy Waryński S.A.
Diagnoza i co dalej?
Nowe biurowce z „zielonym certyfikatem” nie stanowią problemu. Większe zagrożenie dla zdrowia pracowników stanowią obiekty istniejące na rynku już parę lat i projektowane bez uwzględniania zasad zrównoważonego budownictwa. W takich przypadkach zdiagnozowania syndromu chorego budynku, działania naprawcze mogą przybierać różną skalę. Może okazać się, że samo wietrzenie biura oraz umieszczenie specjalnie dobranych roślin doniczkowych, które oczyszczają powietrze z zanieczyszczeń, np. paprotka, wężownica, filodendron, poprawi wentylację.
W przypadku problemów z oświetleniem, bądź złą aranżacją, która wywołuje dyskomfort podczas wykonywania obowiązków zawodowych, warto zdecydować się na wprowadzenie kilku zmian, które nie nadwyrężą firmowego budżetu, a pozwolą znacząco poprawić warunki pracy.
– Zwykle zmiana aranżacji biura i jego renowacja kojarzy się z utrudnioną logistyką, a także pochłonięciem wysokiego budżetu. Wystarczy jednak zaproponować i wykorzystać najbardziej efektywne rozwiązania, by przygotowanie projektu, wraz z analizą i jego realizacją zamknąć w kilku tygodniach. Jest to znacznie krótszy proces niż oczekiwanie na oddanie do użytku nowych biur lub wykańczanie już istniejących, a także nieporównywalnie niższy koszt. Oprócz zmian aranżacyjnych firmy mogą i powinny zdecydować się na przeprowadzenie kontroli instalacji wentylacyjnych, w razie potrzeby odgrzybiania pomieszczeń biurowych. Koszty takich działań najczęściej pozostają po stronie właścicieli biurowców – podsumowuje Mateusz Siwiaszczyk.
Zdrowe biuro w interesie wynajmującego
Lifting istniejących biurowców to alternatywa dla właścicieli budynków, którzy chcą, by ich biura były nie tylko zdrowsze, ale również konkurencyjne na dynamicznie zmieniającym się rynku. Modernizacja podnosi bowiem atrakcyjność przestrzeni, poprawia jakość środowiska pracy, a także wpływa na budowanie marki najemców.
Lifting może „ozdrowić budynek” na wiele sposobów: nie tylko poprawiając komfort pracy obecnie zatrudnionym, ale także przywracając starszym obiektom ich dawny blask i przyciągnąć najemców w dłuższej perspektywie przy jednoczesnym maksymalnym wykorzystaniu dostępnych zasobów.