Fryzjer wystawia „Pasję” w Teatrze Narodowym


fryzjer wystawia sztuke2

Passion/Pasja to interdyscyplinarny spektakl, wyprodukowany i napisany przez Piotra Hulla. Projekt, z założenia niepowtarzalny i wystawiany na deskach Teatru Wielkiego – Opery Narodowej tylko raz – 23.03 br. – obejmował takie sztuki, jak: teatr, balet, improwizacja, instrumentalizm, video-art oraz pokaz sztuki fryzjerskiej. Hull, który (wraz z Martyną Iwańską) jest także reżyserem spektaklu, pogodził w nim poetycką wymowę z matematyczną precyzją.

Podczas 7 części zaprezentowano 14 definicji pasji, 14 modelek przeszło metamorfozy za sprawą 7 fryzjerów, a wszystko rozgrywało się na szachownicy złożonej z 14 pól. Nie mogło być inaczej – w końcu 14 to właśnie liczba pasji.

Hull – fryzjer, właściciel salonu Wilcza 18, współwłaściciel Barberian Acedemy & Barber Shop oraz wydawca magazynu Żurnal – swoim przedsięwzięciem udowodnia, że artystą może być każdy, pod warunkiem, iż wykonuje swój zawód z pasją i poszanowaniem dla rzemiosła. Passion jest jego subiektywną impresją na temat poszukiwania w sobie „bożej iskry”, która może przemienić się w
swoisty klucz do nieśmiertelności.

„Podobnie jak w Żurnalu, który nie jest zwykłym magazynem mody, a raczej papierową galerią, w której spotykają się najwybitniejsze postaci świata teatru, muzyki, baletu, czy mody – tak i w Pasji zależało mi na tym, by zaangażować w projekt ludzi o niesamowitej energii. Tych, którzy swoją pasją uwiodą publiczność. I to się udało!” opowiada Piotr Hull. Rzeczywiście, lista nazwisk osób współtworzących spektakl jest imponująca.

Znajdują się na niej między innymi cenione aktorki Marieta Żukowska i Agnieszka Żulewska, wybitnie tancerze Polskiego Baletu Narodowego Aleksandra Liashenko i Paweł Koncewoj, reżyserka Martyna Iwańska, kompozytor Paweł Lucewicz, czy instrumentalista Leszek Lorent. To grono pasjonatów życia, którzy mimo napiętych grafików znaleźli czas na niestandardowy projekt. Czym zatem jest dla nich pasja? I jak wspominają przygotowania do przełożenia jej na język sceny?

Marieta Żukowska odpowiada krótko: „Pasja to niezwykła siła, która napędza nas do działania. Ja mam to szczęście, że moją pasją jet mój zawód…”


Dla Martyny Iwańskiej, reżyserki, której video-art Wieczność stanowił integralną część spektaklu „Pasja to źródło. Coś, co łączy ludzi, zmusza ich do ciągłych poszukiwań. Dla mnie stanowi fundament wszystkiego.”
Soliści Polskiego Baletu Narodowego – Aleksandra Liashenko i Paweł Koncewoj – pasję odnajdują codziennie – w tańcu. Jak opowiada Aleksandra: Moja pasja to taniec. To jest to, co kocham i czemu poświęcam większość mojego życia. Taniec sprawia mi radość i daje motywację. To ważne, by znaleźć w życiu swoją pasję – każdy jest przecież inny, ale wszyscy potrzebujemy tej energii.”
Z Liashenko zgadza się Paweł Koncewoj, jej sceniczny partner z Passion. „Pytasz o moją pasję… To niby takie proste, a tak naprawdę zadajesz najtrudniejsze pytanie! Oczywiście, że moją największą pasją jest taniec i wszystko, co z nim związane. To nieuniknione – cały mój czas poświęcam teatrowi, który kocham i na razie nie wyobrażam sobie życia bez niego. Kiedy zaczynałem, nie zdawałem sprawy z tego, że to tak wciąga, że tak ciężko się opanować…”
Iwańska, Żukowska, Koncewoj, czy Liashenko to profesjonaliści – osoby od lat związane z teatrem
i filmem, posiadające artystyczne wykształcenie. Czy praca z Piotrem Hullem – wizjonerem ale też
– jak sam pokornie przyznaje – amatorem stanowiła dla nich wyzwanie?
Marieta Żukowska już kilka razy nazywała Hulla „mecenasem kultury”. „Piotr nie boi się zbrukać sztuki. Pokazuje, że artysta tkwi w każdym z nas, że każdy – tak samo aktor, jak piekarz, malarz, czy fryzjer – może mieć tę iskrę bożą, która sprawi, że coś pozornie codziennego i bardzo prozaicznego wzniesie się na wyżyny sztuki właśnie” opowiadała w programie Wojciecha Jagielskiego. „Niesamowite jest to, że w tak krótkim czasie przygotowaliśmy tak wyjątkowy projekt. Ja jestem przyzwyczajona do dwóch miesięcy prób w teatrze. Tu były dwa, może trzy dni.
Wystarczyło! Energia i wizja Piotra zaraziły nas wszystkich, każdy wiedział, jaka jest jego rola!” Wtóruje jej Liashenko. „Bardzo dobrze pracowało się z Piotrem. Najpierw było spotkanie organizacyjne, podczas którego opowiedział o swojej wizji. Przed występem mieliśmy kilka prób, na których pokazywaliśmy z Pawłem, jaki układ ułożyliśmy. Piotr wszystko aprobował.
My przywykliśmy do różnych uwag, często tych krytycznych, a tu wszystko było „super” – miła odmiana! Inna rzecz, że w każdej sekundzie było bardzo widać zaangażowanie Piotra oraz to, jak ceni teatr i artystów.”
Nieco inaczej pracę z Hullem widzi Martyna Iwańska. „Piotr jest marzycielem, który z łatwością zaraża swoją wizją całe rzesze ludzi. Każde spotkanie z nim jest wyjątkowo inspirujące. Po doświadczeniach związanych z ubiegłorocznym spektaklem był jeszcze bardziej wymagający. Od początku doskonale wiedział, czego chce. Bardzo cenię go za tę bezkompromisowość i odwagę.
Ufamy sobie i myślę, że właśnie dlatego przy tworzeniu video-artu zostawił mi pełną wolność.”Paweł Koncewoj nie zgadza się z określeniem „amator”. „Piotr nie jest amatorem – rok temu wystawił już przecież jeden spektakl, także w Teatrze Wielkim. A przede wszystkim uważam, że on – jako fryzjer – też jest w pewnym stopniu twórcą, z tym że my z Sashą tworzymy na scenie, a on w
salonie. I my, i on wymyślamy i tworzymy. Na plus pisze się też to, że był doskonale przygotowany – przyszedł, powiedział czego oczekuje i jaki rezultat chce uzyskać. 5+ za postawę! Naprowadził nas!”
Z wszystkich wypowiedzi przebija jedno – choć wizja Hulla była klarowna i efektywnie przekazana artystom, w procesie kreacji zostawiał im dużo swobody. Jakie miało to przełożenie na ich pracę?Video-art Martyny Iwańskiej, mimo iż jest integralną częścią spektaklu, stanowi jednocześnie odrębny film, któremu wróżona jest przyszłość festiwalowa. Marieta Żukowska mówi o nim, że jest jak poezja „Tego się nie ogląda, to się odczuwa”. Jakie idee przyświecały reżyserce? „Dążyłam do radykalnego uproszczenia formy i niemal matematycznej precyzji. Chciałam sprawdzić, czy w sterylnej, minimalistycznej przestrzeni, która stanowi rodzaj malarskiego płótna, uda się
wykreować realne napięcie. Każdy kadr to odrębny mikroświat, niosący ze sobą pierwotne i organiczne emocje. Nieśpieszne obrazy i perwersyjna powtarzalność dźwięków miała wprowadzić widza w rodzaj specyficznej, onirycznej hipnozy.”
Na minimalizm postawiła także Maya Adamiak, autorka makijaży wszystkich artystów pojawiających się w Pasji. „Tworząc makijaże starałam się oddać klimat spektaklu. Priorytetem było, aby makijaż nie odciągał uwagi widza od projektów, które tworzyli fryzjerzy, od choreografii czy emocji wyrażanych przez aktorki. Wzięcie udziału w tak nowatorskim projekcie było dla mnie odskocznią od makijaży, które wykonuje na co dzień, a minimalizm z jakim został stworzony spektakl, to styl w którym czuję się najlepiej.”

W konwencji doskonale odnaleźli się także tancerze, którzy zadebiutowali tu także w roli choreografów. „Piotr przedstawił nam podstawowe założenia projektu i na tej podstawie budowaliśmy choreografię” opowiada Aleksandra Liashenko. „Ja tańczyłam Pasję przede wszystkim przez uczucia. Staraliśmy się oddać nie tylko miłość, która napędza każdą pasję, ale także sprzeczne emocje, które towarzyszą każdemu z nas, gdy wena twórcza staje się trudno dostępna lub wręcz nieosiągalna.”
„To było spore wyzwanie” uśmiecha się Paweł Koncewoj. „Musieliśmy dostosować się do koncepcji całego spektaklu, a przy tym stworzyć układ, który – jak mawia nasz dyrektor – będzie „perfect”. Nie mieliśmy kostiumów, za którymi moglibyśmy się schować – tańczyliśmy
niemal nago. Ale to nam pomogło dotrzeć do sedna – dla tancerza ciało jest narzędziem. Przez lata uczymy się świadomie nim operować, kontrolować każdy mięsień – w takiej charakteryzacji wreszcie było to widoczne. Rezygnując z kostiumów chcieliśmy też intensywniej oddziaływać na podświadomość widza, tak, aby razem z nami zagłębiał się w nasz taniec i w Pasję… Mam nadzieję,
że się to udało…”