Randkowanie w dzisiejszym świecie wydaje się być jakimś koszmarem

Dożyliśmy czasów pełnej cyfryzacji. W wirtualnym świecie zrobimy zakupy, ,,pójdziemy’’ do lekarza, porozmawiamy z rodziną i znajomymi. Wiele osób zaczęło przekładać do sieci też życie uczuciowe. Tinder, Facebook czy Instagram to platformy, na których coraz częściej szukamy drugiej połówki. Czy słusznie?

Randkowanie w dzisiejszym świecie wydaje się być jakimś koszmarem
Randkowanie w dzisiejszym świecie wydaje się być jakimś koszmarem

,,Oni chcą tylko seksu’’

Jakiś czas temu natknęłam się na forum internetowym na post młodej kobiety, która poruszyła temat randkowania w XXI wieku. Opisała, jak trudno jest jej znaleźć partnera w tych czasach – według niej podejście mężczyzn się zmieniło, bo ,,oni chcą tylko seksu’’, ,,zbajerować i zaliczyć, to się teraz liczy.’’ Oczywiście wpis był nieco dłuższy i dotykał tematu ogólnego braku zaangażowania ze strony płci męskiej. Autorka podkreślała też, że podejście mężczyzn i kobiet wzajemnie się wyklucza. Wszystko sprowadza się do tego, że kobiety chcą miłości, romantyzmu i stałych uczuć, a faceci – przygody na jeden raz. Tu padło ważne pytanie: czy zawsze tak wyglądało randkowanie?

,,Same sobie napsułyście, taka prawda’’

Obraz mężczyzny przez wieki kształtował się w ten sposób: facet, który ma na swoim koncie najwięcej zaliczonych lasek, zawsze był uważany za tego, co mu się w życiu wiedzie najlepiej. Tę myśl kultywowała i nadal to robi cała popkultura. Kiedyś jednak, by nawiązać kontakt z kobietą, należało się nieco bardziej postarać. Dziś wystarczy przesunąć palcem w prawo i napisać krótką wiadomość. To znacznie ułatwiło proces zapoznawczy. Internet rządzi się też swoimi prawami. Odkąd istnieją komunikatory w postaci wszelakich czatów, wiadomości coraz rzadziej przyjmują oficjalną formę – dominuje szybka wymiana zdań. Rozmowy stały się po prostu bardziej bezpośrednie. Czy to przełożyło się na relacje międzyludzkie? Czy one też są teraz szybkie i bezpośrednie? Według autorki wcześniej wspomnianego wpisu – owszem, i ja się z nią w pełni zgadzam. Tym bardziej zaskoczyła mnie lawina hejtu, jaka spadła na tę kobietę. W komentarzach znajdziemy mnóstwo wypowiedzi typu: ,,Same sobie napsułyście, taka prawda’’. ,,Po co ma się angażować, skoro jest wiele laseczek, które zaliczy i będzie następna? Laski, możemy tak wiele i być wartościowe, ale ja się zastanawiam, kto sprzedał ideologię, że ja też mogę zaliczyć tylko, bo mi wolno”; „spoko, to potem nie becz, że jesteś na raz’’ – czytamy w sekcji komentarzy.

Aplikacje randkowe – środowisko sprzyjające wygasającym relacjom

No i właśnie, na Tinderze ta zasada faktycznie działa. Jedna nam nie podpasowała? A więc śmiało możemy dosłownie jednym kiwnięciem palca nawiązać kontakt z drugą. Często osoby, jakie poznajemy poprzez aplikacje tego typu, nie są zbytnio powiązane z naszym kręgiem znajomych, więc jak coś nabroimy, to raczej bez większych konsekwencji. Te platformy są idealnym środowiskiem do szybkich i bezpośrednich relacji. Poza tym łatwiej jest nam coś napisać, niż powiedzieć w twarz. W Internecie jesteśmy bardziej skłonni do podejmowania odważniejszych ruchów. Te konwersacje nie mają jednak za grosz ładunku emocjonalnego. Do tych przemyśleń natknął mnie kolejny komentarz pod wpisem. ,,Faceci, którzy mają w życiu coś do zrobienia, nie siedzą na Tinderze. Trzeba ich szukać, idąc pod wiatr.’’ Może coś w tym jest, ale jak nie w Internecie, to gdzie? Teraz wszyscy siedzą w sieci. Jak więc ja, kobieta blisko 30., spędzająca większość życia za biurkiem, mam kogoś poznać? Nie ma na to czasu, nie ma ludzi.

Randkowanie w XXI wieku wydaje się być istnym koszmarem

Swego czasu zresztą miałam konto w tej aplikacji. Tak szybko, jak się zarejestrowałam, tak szybko je usunęłam. Co trzeci mężczyzna już w pierwszej wiadomości pisał otwarcie, czego oczekuje – niezobowiązującego seksu. To mnie przytłoczyło. Randkowanie stało się bardziej powierzchowne Z własnych doświadczeń wiem, że to prowadzi do zwiększenia liczby jednorazowych spotkań i związków na krótki czas, nazywanych popularnie „one night stand”. No i kolejna kwestia – obecnie mamy dostęp do ogromnej liczby potencjalnych partnerów. W aplikacjach randkowych przewijamy dziesiątki twarzy na minutę. Na Instagramie za to mieszają się ,,zwykłe’’ dziewczyny z wyretuszowanymi influencerkami. Tracimy czas na przeglądanie różnych profili i poszukiwanie idealnej osoby, zamiast skupiać się na nawiązywaniu autentycznych relacji. Zauważyłam, że w XXI wieku wiele osób traktuje randkowanie jak grę, w której liczy się tylko zwycięstwo. Ludzie często ze sobą grają, a nie próbują się naprawdę poznać.