W weekend Beyonce dała koncert w Dubaju. Jej powrót na scenę po 4-letniej nieobecności świętował otwarcie luksusowego hotelu Atlantis the Royal. Chociaż widownia musiała liczyć się z godzinnym opóźnieniem, ostatecznie piosenkarka dała trwające 1,5 godziny show w świetnym stylu. Towarzyszyła jej też najstarsza córka, Blue Ivy, która pojawiła się na scenie obok mamy podczas piosenki „Brown Skin Girl”.
Zobacz także: Sylwester Marzeń bez Mel C z zespołu Spice Girls. Wokalistka nie wystąpi ze względu na „różnice poglądowe”
Wielu fanów Beyonce niezmiernie ucieszył powrót idolki do występów. Inni są jednakże zniesmaczeni miejscem, w którym odbyło się show. Oliwy do ognia dolewa gaża, którą podobno zainkasowała za koncert Queen B.
Koncert Beyonce w Dubaju
Najnowszy album Beyonce, „Renaissance”, zadedykowany był jej wujowi Jonny’emu, który identyfikował się jako gej i przez lata walczył z wirusem HIV. Może dlatego na liście piosenek, którą wykonała w weekend artystka, nie znalazł się ani jeden utwór z jej ostatniej płyty. Zjednoczone Emiraty Arabskie znane są bowiem z łamania praw osób należących do społeczności LGBT, a według prawa za kontakty seksualne grozić może nawet kara śmierci. Dubaj jest wyjątkiem na tle reszty kraju, jako że w mieście najsurowszą karą za związki homoseksualne jest „tylko” 10 lat więzienia.
Beyonce, którą przez lata uważano za ikonę wspierającą środowiska LGBTQIA+, po swoim występie spotkała się z falą krytyki. Internauci nie mogli zrozumieć, dlaczego artystka zdecydowała się na koncert akurat w kraju znanym ze swojej homofobii. Odpowiedź może być całkiem banalna – pieniądze. A tych królowa popu dostała za swój występ niemało.
Wyświetl ten post na Instagramie
100 milionów za koncert
Jak donosi BBC, za 1,5 godzinne show gwiazda mogła zainkasować nawet 24 miliony dolarów. W przeliczeniu to prawie 104 miliony złotych za 90 minut pracy. Jest to więc na pewno suma, która mogłaby niejednego skłonić do zdradzenia własnych poglądów.