W 2016 roku w mediach zawrzało, ponieważ Amber Heard oskarżyła Johnny’ego Deppa o przemoc domową. Informacje wyciekły podczas rozwodu pary i znacząco nadwątliły wizerunek aktora.
Dodatkowo 3 lata temu na łamach amerykańskiego magazynu pojawił się artykuł na temat sytuacji młodej kobiety, w którym na nowo kieruje swoje oskarżenia przeciwko mężowi. Tekst był zilustrowany zdjęciami jej posiniaczonej twarzy. Wszystko wydawało się już przesądzone, Amber wygrała sprawę rozwodową i dużą część majątku Deppa, a on został pozbawiony dobrego imienia.
Mężczyzna jednak postanowił się bronić i poinformował media, że jest niewinny i w rzeczywistości to on był ofiarą Amber. Aktorka miała być w stosunku do niego agresywna i rzucać różnymi przedmiotami, co potwierdzają zeznania prywatnych ochroniarzy pary. Depp złożył do sądu pozew o zniesławienie i żąda od byłej żony wysokiego odszkodowania. Był to gwałtowny zwrot w całej sprawie, który dodatkowo podzielił medialnych komentatorów skandalu.
Dzisiaj wyszły na jaw nowe fakty, ponieważ przesłuchano przyjaciółkę ofiary, Laurę Divenere. Kobieta oświadczyła, że była z Amber po rzekomym pobiciu i nie widziała żadnych śladów przemocy na jej ciele. Dodatkowo zadeklarowała, że podczas całej ich znajomości nigdy nie widziała żadnych znaków, które świadczyłyby, że Heard jest bita przez męża.
Jeśli dołożymy do tego nagrania z kamer, których posiadanie deklaruje Depp, cała sprawa wydaje się coraz mniej oczywista. Znajdzie ona swój finał w sądzie w 2020 roku, wtedy przekonamy się co tak naprawdę wydarzyło się pomiędzy eksmałżonkami.